W starym domu, oprócz pana Juliana i pani Marii mieszkają dwie córki: Bernadetta i Monika. Starsza z nich cierpi na porażenie mózgowe kończyn górnych i dolnych. - Jak Monisia się urodziła, to lekarz powiedział mi, żebym ją oddała, bo będzie rośliną - mówi mama dziewczyny. Dzięki rehabilitacji i wytrwałości rodziców, przewidywania medyków nie sprawdziły się. - Chodzę na kolanach. Tak cały czas sobie na nich dreptam... Nie wyobrażam sobie jakby mi przyszło leżeć i w ogóle się nie ruszać, albo nie widzieć - opowiada łamiącym się głosem niepełnosprawna młoda kobieta.
Pani Maria wspomina ludzi, którzy niewybrednie komentowali walkę córki o zdrowie. - Twoje dziecko chodzi jak pies - mówili. Młodsza z dziewcząt, Bernadetta, również nie miała lekko - dzieci często wyzywały ją i naśmiewały się z biedy.
Mimo nieprzychylności losu i otoczenia rodzina nie poddała się i zachowała pogodę ducha. Pan Julian przez cztery lata uzbierał na remont domu, niestety plany pokrzyżowała niespodziewana diagnoza lekarzy - u żony stwierdzono guza mózgu. Wszystkie pieniądze trzeba było przeznaczyć na jej leczenie i ratowanie życia.
Dom jest w tragicznym stanie, nie ma ogrzewania, a podłogi załamują się. Łazienka jest kompletnie nieprzystosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Dorosłą Monikę do wanny musi wkładać tata, bo mama jest po operacji. - Widzę jak się męczy, widzę jak mu ciężko… - mówi dziewczyna. Na pomoc rodzinie przybyła ekipa programu. Tym razem czekał na nią dom wymagający wyjątkowo wielu prac, na które jak zwykle mieli zaledwie pięć dni.
„Nasz nowy dom” w każdy czwartek o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.
Powtórka w niedzielę o stałej porze, czyli o godzinie 17:45.
Zobacz także:
Czym rodziny zaskakują twórców „Nasz nowy dom”?
„Nasz nowy dom” jest zawsze pełen niespodzianek
Martyna Kupczyk dla POLSAT.PL: Remont domu jest czasem jak nowe życie
Maciej Pertkiewicz dla POLSAT.PL: Najważniejsza jest dla nas pomoc rodzinie
Świąteczny „Nasz nowy dom” pełen blasku i radości