- Swój muzyczny jubileusz obchodzi Zygmunt Staszczyk wraz z grupą T.Love. Podobnie jak Pan, są aktywni na scenie od ponad trzydziestu lat. Czy na koncerty przychodzą wciąż ci sami ludzie?
- Publiczność się zmienia, ewoluuje. My także gramy już trzydzieści parę lat. Obserwuję ludzi i widzę, jak to wygląda. To, co mnie bardzo cieszy, to fakt że na nasze koncerty przychodzą młodzi. Jeśli ma się fajne numery i dobre teksty, to nie ma znaczenia, które pokolenie przychodzi słuchać i oglądać danego artystę. Nie mogę narzekać. Cieszę się, że wśród publiczności widzę kolejne pokolenia fanów.
- Jakie imprezy są Panu bliższe? Czy preferuje Pan festiwale, czy też występy dla mniejszej grupy odbiorców?
- Wolę kameralne, bardziej osobiste koncerty. Wówczas gra się dużo swoich piosenek i można w jakiś sposób bardziej się wypowiedzieć. To jest ważne, bo wówczas jest większa intymność. Niemniej duże festiwale też dają sporą frajdę. Rządzą się swoimi prawami i warto się na nich pokazywać.
- Jakie są Pana najbliższe plany muzyczne?
- Jesienią ukaże się moja solowa płyta, która będzie przygotowywana i doszlifowywana przez wakacje. Najpierw singiel i teledysk. Przyznam, pomysł jej wydania narodził się dość spontanicznie.
- Własny, solowy projekt oznacza zawieszenie aktywności w ramach Lady Pank?
- Absolutnie nie mam takiego zamiaru. Będę działał dwutorowo. Swoje solowe dokonania zawsze traktowałem w taki sposób, że grałem kilka koncertów promujących płytę. Trzeba pamiętać, że muzycy, którzy wspierają mnie przy indywidualnym projekcie, udzielają się też w innych zespołach. Wciąż nagrywam i normalnie koncertuję też z Lady Pank.
Rozmawiał Michał Pogodowski
„Polsat SuperHit Festiwal 2017” od piątku 26 maja do niedzieli 28 maja w Telewizji POLSAT.
Zobacz także:
Janusz Panasewicz nagrywa kolejną solową płytę