- Co pan myśli o „The Brain. Genialny Umysł”?
- Takie programy są bardzo potrzebne. Dają możliwość zaprezentowania swoich umiejętności szerszej widowni. Jest wielu utalentowanych ludzi w Polsce, którzy nie mają jak pochwalić się tym, co robią, albo nie wiedzą jak to pokazać. Mam na przykład sąsiadkę, która pięknie haftuje, ale tylko grupka ludzi wie, że ona jest w tym dobra. Inna koleżanka robi fantastyczne placki i też prawie nikt o tym nie wie. Ja miałem szczęście trafić w odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie. Naprawdę lubię ten program. Oglądałem wszystkie odcinki pierwszej serii i nie mogę doczekać się kolejnych. Śledzę nawet profil „The Brain. Genialny Umysł” w mediach społecznościowych.
- Jak wspomina pan udział w programie?
- Fantastycznie się bawiłem. Muszę przyznać, że nie myślałem o wygranej, ale raczej o tym, żeby się nie skompromitować. Kiedy na próbie przed programem dobrze mi poszło, stres na szczęście trochę opadł i wiedziałem już, że będzie dobrze. Nie byłem jednak na sto procent pewien czy podołam swojemu zadaniu, polegającemu na wykorzystaniu mojej pasji - stereoskopii, bo nigdy nie brałem udziału w konkurencji na tak dużą skalę. Dałem jednak radę i cieszę się, że wszystko się udało.
- Co pana najbardziej zaskoczyło?
- Jestem po pięćdziesiątce, więc miałem już pewne wyobrażenie na temat telewizji. Okazało się jednak nie do końca prawdziwe. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie atmosfera na planie. Czułem się jakbyśmy wszyscy znali się od stu lat. Kompletnie się tego nie spodziewałem. Dzięki świetnemu klimatowi przestałem się denerwować, oczywiście nie całkowicie, bo stres jednak zawsze jest, ale połowa nerwów odpłynęła. Pamiętam jeszcze dawną telewizję, taką sprzed czterdziestu lat. Było zupełnie inaczej. Wtedy człowiek nie mógł nic, teraz może wszystko.
- Jak na pana udział w programie zareagowała rodzina?
- Cała moja rodzina trzymała kciuki. Na udział w programie namawiały mnie szczególnie dzieci. „Nie stresuj się. Jedź i zrób swoje” - powiedziały. Posłuchałem i tak też zrobiłem.
- Pojechał pan i wygrał główną nagrodę pieniężną w czwartym odcinku. Na co ją pan przeznaczył?
- Spłaciłem dług, bo jakiś czas temu pożyczałem pieniądze od brata, część wygranej przeznaczyłem na wyjazd zagraniczny, konwent stereoskopii, a reszta poszła na leasing samochodu.
- Czy po występie w telewizji coś zmieniło się w pana życiu?
- Udzieliłem kilku wywiadów w prasie lokalnej i dostałem ofertę udziału w reklamie środka zwiększającego koncentrację. Mieszkam jednak w maleńkiej miejscowości, jestem weterynarzem i sołtysem, więc mieszkańcy znali mnie już wcześniej. Muszę jednak przyznać, że w dalszych miejscowościach jestem rozpoznawany. Czasem ktoś do mnie podejdzie i zapyta: „Czy to pan?”. „Tak, to ja” - odpowiadam. Widzę też, że często ludzie mi się przyglądają. To miłe.
- Czy warto było wziąć udział w show Telewizji POLSAT?
- Oczywiście, że było warto! Każdego do tego namawiam. To była fantastyczna przygoda i możliwość pokazania światu nie tylko siebie, ale i swoich pasji. Zauważyłem, że po udziale w programie zwiększyło się zainteresowanie tematem stereoskopii, której możliwości zaprezentowałem w telewizji. Prowadzę blog dotyczący mojego hobby i po „The Brain” pojawiło się kilka wpisów i komentarzy. Udział w programie zainspirował mnie także do stworzenia trójwymiarowego muzeum 3D. Muzeum najpierw powstanie w internecie, ale może kiedyś uda się je zbudować w świecie realnym. Kto wie, może na stare lata zostanę kustoszem.
Rozmawiała Joanna Grochal
Zobacz także:
„The Brain. Genialny Umysł”: Starcie gigantów
„The Brain”: Oto bohaterowie pierwszego odcinka
Pojedynek geniuszy z różnych stron świata!
ReZigiusz jurorem w „The Brain. Genialny Umysł”
Bardzo dobre wyniki „The Brain. Genialny Umysł”