Półfinał rozpoczęło zaledwie pięć osób. Ich rozmowy w wolnym czasie krążyły wokół ostatnich rozgrywek. „Klotzek” sugerował, że Piotr, który dał mu „czarny głos” jest niestabilny emocjonalnie. Pozostali zauważyli, że Maciej jest rozdrażniony i pobudzony.
Im bliżej finału, tym bardziej wśród uczestników programu powszechne stały się podejrzliwość i brak zaufania. - Nie mogę być pionkiem w tej grze - stwierdził „Maczo”. Analizy szans i zagrożeń związanych z sojuszami i ryzykiem eliminacji zajmowały znaczną część dnia.
Na wyspiarzy czekało kolejne zadanie. Informacja znaleziona w butelce głosiła iż „sprawiedliwie nie znaczy po równo” i wprowadziła wszystkich w konsternację. Na rozbitków czekała trzyetapowa gra. Stanowiła połączenie toru przeszkód, „pocałunku śmierci” i „spaceru farmera”. Dodatkowo na starcie każdy zakładał na siebie dwa obciążone worki. Nagroda? Zwycięzca miał szansę spędzić cały dzień i noc z miejscową rodziną w jednej z fidżyjskich wiosek.
Po pierwszym etapie odpadli dwaj zawodnicy: „Klotzek” oraz zdyskwalifikowany za nieprzepisowe zachowanie Paweł.
Jako „pocałunek śmierci” przegrani przekazali swoje worki wybranej osobie. Do ostatecznej rozgrywki weszli Daniel i „Maczo”. Dodatkowy ciężar stanowił ogromne utrudnienie.
Okazało się, że zwycięsko z rywalizacji wyszedł Daniel, który na wizytę u tubylców zabrał ze sobą Kasię.
Oboje mieli szansę raczyć się wyspiarskimi przysmakami, bawieni rozmową przez mieszkańców jednej z wiosek archipelagu Yasawa. W prezencie zabrali tradycyjną polską szarlotkę, na którą - wygłodniali przez wiele dni - również mieli wielką ochotę.
Kasia i Daniel najedzeni i wykąpani mieli okazję zrelaksować się i poznać tutejsze zwyczaje. - Dzień i noc w tych warunkach pozwoliły się trochę rozleniwić, ale nie wpłynęły na motywację do walki - stwierdziła Katarzyna.
Kolejna butelka z wiadomością od Damiana Michałowskiego głosiła o „pozostaniu w bezruchu”. Konkurencja w której mieli zmierzyć się zawodnicy nazywała się „Gwiazdy”. - Niech ta niewinna nazwa was nie zmyli - ostrzegał prowadzący „Wyspę przetrwania”.
Zadaniem było jak najdłuższe utrzymanie się na konstrukcji z desek umieszczonej w oceanie. Opierać można było się jedynie rękami i nogami. Nie wolno było dotykać boków konstrukcji żadną inną częścią ciała.
W trakcie wyzwania „Klotzek” podparł drewno pośladkami i został zdyskwalifikowany. Nie mógł pogodzić się z decyzją Damiana Michałowskiego.
Sam z gry wyeliminował się „Maczo”, który chciał sobie pośpiewać, ale innego zdania był Damian Michałowski. Kłótnia prowadzącego z uczestnikiem zakończyła się poddaniem Macieja Kuśmierza. - To nie był objaw cwaniactwa i pychy. Poczułem się komfortowo i chciałem oszczędzać energię - powiedział.
Jako pierwsza do finałowego odcinka awansowała Katarzyna, która najdłużej utrzymała się na budowli w regulaminowej pozycji. Niezwykle szczęśliwa odebrała totem gwarantujący jej bezpieczeństwo podczas „rady plemienia”.
W ostatnim odcinku o wszystkim zadecydują oni - jurorzy, czyli byli współplemieńcy:
Przed półfinałową „piątką” było jeszcze jedno z najważniejszych głosowań w programie. Ostatni rozbitkowie zadecydowali, że w finale pierwszej polskiej edycji „Wyspy przetrwania” nie znajdzie się Maciej „Klotzek”.
- Dziękuję wam za fantastyczną grę. Pamiętajcie, będę na was czekał w domu jurorów. Życzę każdemu wygranej - powiedział żegnając się z pozostałymi członkami plemienia „Vuku”.
Oto zapis czata z Maciejem Klotzem:
Oglądaj w IPLA.TV: „Wyspa przetrwania” - odcinek 9
Finał programu „Wyspa przetrwania” w piątek 10 listopada o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.
Zobacz także:
W finale „Wyspy przetrwania” współplemieńcy tworzą jury
„Wyspa przetrwania”: Poznaj finalistów pierwszej edycji