Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia na zawał serca zmarł zaledwie 31-letni Roman Paszkowski, czyli „Napoleon” - jeden z najpopularniejszych bohaterów serialu dokumentalnego „Chłopaki do wzięcia”. W styczniu internauci zaczęli krytykować twórców programu, którzy ich zdaniem nie pomagają uczestnikom i wystawiają ich na pośmiewisko. Na głosy krytyki odpowiedział reżyser, Jerzy Morawski.
- Bohaterowie mają problemy, inaczej nie byliby w tym programie. Są to chłopaki, którzy szukają dziewczyn, żon, ale nie mogą ich znaleźć. Bo mają kłopoty z alkoholem albo nie mają pracy, domu, samochodu. Gdyby byli bogaci, piękni i zaradni, toby mieli pozakładane rodziny. Chcemy pokazać, że oni też mają prawo do marzeń. Ułomny czy mniej zamożny - takim ludziom też się przecież szczęście należy - powiedział twórca, który odpierał już podobne zarzuty po emisji „Ballady o lekkim zabarwieniu erotycznym”, „Serca z węgla” czy „Czekając na sobotę”.
Przyznał, że produkcja jest wstrząśnięta odejściem „Napoleona”, który zaskarbił sobie życzliwość całej ekipy. Program pomógł mu nawiązać kontakt z wieloma dziewczynami, ale nic z tego nie wychodziło, bo bez pracy, domu i samochodu był nie najlepszym kandydatem na męża. Twórcy nie próbowali go jednak w żaden sposób ośmieszyć. Pokazywali przykry, ale prawdziwy obraz życia na polskiej wsi.
- Widzowie nie wierzą, że w Polsce jest tak, jak pokazujemy w „Chłopakach...”? Jedna trzecia terenów wiejskich wygląda tak jak u nas w programie. Nie tak jak pokazane jest u naszej konkurencji. Duże gospodarstwa i zadbane domy, wyjedźcie poza Mazowsze... - mówił w rozmowie z Party.pl Jerzy Morawski.
Pojawiły się też zarzuty, że twórcy nie płacą bohaterom za udział w programie. Reżyser wyjaśnił, że to rodziłoby podejrzenia o manipulacje. Uczestnicy mogliby zmyślać i koloryzować rzeczywistość, by twórcy częściej wracali do nich z kamerą i gażą. Autorzy „Chłopaków do wzięcia” nie są jednak obojętni na los swoich bohaterów i starają się pomagać im w inny sposób. Umożliwili m.in. leczenie zębów Krzyśka „Bandziorka”, za które nie musiał on płacić.
Reżyser zapowiedział też, że odejście „Napoleona” nie przejdzie w programie bez echa. - Chcemy jeden z pierwszych odcinków po przerwie poświęcić jemu. Zrobić wspomnienie o nim. Nas wszystkich urzekała w „Napoleonie” bezgraniczna szczerość. Miał w sobie ludową mądrość i marzenia. Do niego się jechało i wiedziało się, że ma coś ważnego do powiedzenia. Jak dostał od nas pieniądze, to pojechał od razu kupić telefon, żeby mieć kontakt z nami i ewentualnymi dziewczynami - wspominał bohatera programu reżyser.
Emisja nowych odcinków „Chłopaków do wzięcia” wkrótce w Polsat Play.