Ceniony restaurator prowadzi na antenie Telewizji POLSAT program „Mój przepis na…”, gdzie w przystępny sposób pokazuje, jak z szeroko dostępnych składników stworzyć nieszablonowe, acz proste i smaczne dania.
- Skąd fenomen programu „Mój przepis na…”? Od samego początku cieszy się niesłabnącą popularnością.
- Program emitowany jest kilka razy dziennie. Prezentowane potrawy mogą stanowić inspirację zarówno dla osób które do południa są w domu, dla tych którzy wracają z pracy, jak i dla ludzi którzy wieczorem planują, co ugotować na następny dzień. Są to przepisy opracowane przeze mnie, żeby urozmaicić to, co na polskim domowym stole już jest. Nie ma tutaj mowy o daniach stricte restauracyjnych, opartych o przysłowiowe ostrygi czy homary. Mówimy tutaj o smacznej polskiej kuchni. Kuchni, którą możemy sobie ubarwić różnymi przysmakami dostępnymi od Bałtyku po Tatry.
- W jaki sposób możemy wzbogacać klasyczne dania?
- W naszym kraju mamy naprawdę dużo ciekawych regionalnych akcentów. Jeśli w Polsce lubi się fasolę i niemal kultowym daniem jest fasolka po bretońsku, to najwyższy czas, aby ją nieco zmodyfikować. Można to zrobić np. poprzez dodanie smacznej, regionalnej kiełbasy wiejskiej, czy lokalnych ziół. Smak jest wtedy zupełnie inny.
- Formuła programu także przykuwa uwagę widzów.
- Odbiór faktycznie jest bardzo dobry. W dobie popularnych show z tańczeniem oraz śpiewaniem, ja po prostu stoję i gotuję. Telewidzowie dokładnie widzą, jak wszystkie dania są przyrządzane. To aż pachnie z ekranu. Sądzę, że jestem autentyczny w tym co robię. Lubię gotować, próbować, uwielbiam polskie smaki. Jestem smakoszem. Staramy się to pokazywać.
- Do kogo adresuje Pan przepisy prezentowane w „Moim przepisie na…”?
- Wszystko co przygotowuję mogę zjeść sam, a także moi bracia, dalsza rodzina. To przepisy dla każdego, dla Polaków. Wiele osób, które spotykam, mówi o programie, że nareszcie jest to coś „normalnego”. Czuje się ten smak i nie musimy nadwyrężać budżetu, aby skosztować czegoś ciekawego na talerzu. Żeby gotować w domu takie potrawy, jakie pokazuję, nie ma potrzeby jeździć i szukać składników po całej Polsce. Wystarczy pójść na pobliski bazarek czy do supermarketu. Receptury można znaleźć także w mojej książce pt.: „Krok po kroku”. Ktoś powiedział mi, że zarówno program telewizyjny jak i książkę można „zjeść” od początku do końca. Nie ukrywam, że tego rodzaju opinie są dla mnie wyjątkowo miłe.
- Jak w ostatnich latach ewoluowały kulinarne zwyczaje Polaków?
- Bardzo się zmieniły. Kulinaria są wszędzie, a pasjonaci i szefowie kuchni prowadzą liczne popularne programy poświęcone gotowaniu. Można powiedzieć, że kulinaria opanowały media, rynek. To przynosi efekty. Jesteśmy jako społeczeństwo coraz bardziej spragnieni dobrej jakości potraw na stole. Chcemy uczyć się gotowania. Idziemy w bardzo dobrym kierunku jeśli chodzi o szkoły gastronomiczne. Poczyniły one ogromne postępy, są coraz lepsze. Pomimo niżu demograficznego, szkoły gastronomiczne notują najniższe spadki liczby uczniów.
- Czy zmienia się także styl gotowania w polskich domach?
- Zmienia się funkcjonowanie społeczeństwa. Duża część osób od poniedziałku do piątku jada w pracy, poza domem. Weekendy to często rodzinne wyjazdy, ewentualnie jedzenie u rodziców, a więc klasyczne obiady. Coraz bardziej modne stało się wspólne gotowanie, no i oczywiście grillowanie.
- Czy grillowanie w Polsce stało się już zajęciem kultowym?
- Tak. Co ciekawe, grillem zajmują się głównie panowie. Uzurpują sobie w rodzinach prawo, aby przy grillu rozdawać karty. Począwszy od zakupu produktów do przyrządzenia, kończąc na wykonawstwie. Mężczyźni często proszą mnie o porady np. dotyczące marynat, ziół.
- Czy miał Pan okazję zjeść coś szczególnie smacznego, a pochodzącego z grilla?
- Ostatnio miałem przyjemność spróbować kaszanki z podrobami. Była do niej dodana m.in. słodka smażona cebula, świeże kurki, duża ilość pietruszki, majeranku, koperku. Smakowało to naprawdę wybornie.
- Zwraca Pan dużą uwagę na lokalne przysmaki. Czy któryś z regionów kraju ceni Pan szczególnie na kulinarnej mapie naszego kraju?
- Za najbardziej rozwinięty kulinarnie region uważam Podlasie. W swojej restauracji serwuję np. kumpiak - klasyczną szynkę, kindziuka, czy dziczyznę.
- Oczekiwania wobec restauracji także chyba się zmieniły?
- Mamy do czynienia z inną kulturą stołu niż jeszcze kilkanaście lat temu. W restauracjach spędzamy więcej czasu. W lokalach wiemy czego oczekujemy. Zwracamy uwagę nie tylko na wnętrze, czy obsługę, ale i na detale. Na przykład porcelanę, a ta jest coraz bardziej designerska. W restauracjach nie szukamy tego, co jemy codziennie w domu czy stołówce pracowniczej. Szukamy tzw. smaczków, produktów wysokiej jakości.
- Jakich doznań kulinarnych oczekują współcześni Polacy?
- Jesteśmy odważni. Częściej niż kiedyś sięgamy po nowe smaki. Niemniej wciąż silna jest tradycja i przywiązanie do rodzimych potraw. Przypominamy w tym Szwajcarów, Austriaków i Niemców. Oni też eksperymentują w kuchni, ale zdecydowanie kochają swoje kulinaria.
- Był Pan związany z piłkarską reprezentacją Polski. Jak ocenia pan występ naszej drużyny podczas UEFA EURO 2016?
- To były dla nas fajne mistrzostwa. Zawodnicy rozsławili dobre imię Polski. Zapewne dostaną się teraz do liczących się klubów, co ułatwi nam awans do mistrzostw świata. Imponował mi Robert Lewandowski. Proszę mi pokazać inną reprezentację, gdzie napastnik tyle biega, przejmuje piłek. Wykonał kawał dobrej roboty. Nasza drużyna pokazała charakter. To udało się piłkarzom, sztabowi i trenerowi Nawałce. Ta reprezentacja posiada kręgosłup, dzięki któremu możemy spokojnie przygotowywać się do kolejnych prestiżowych turniejów.
- Kto Pana zdaniem ma szansę na zwycięstwo w turnieju we Francji?
- Za czasów Kazimierza Górskiego, mówiło się, że „wszyscy trenują, wszyscy w piłkę grają, a Niemcy wygrywają”. Gdyby popatrzeć na wszystkie reprezentacje, to ze względu na Lukasa Podolskiego, mającego polskie korzenie, należałoby kibicować Niemcom. Z tego co widzę, na faworyta wyrasta Francja. Bardzo mnie cieszy, że wielu naszych zawodników będzie grało nad Sekwaną.
- Komu Pan teraz kibicuje?
- Nie ukrywam, że będę trzymał kciuki za Islandię. Imponuje mi ich waleczność. Myślę, że przypominają Grecję sprzed lat. Poukładana drużyna.
Rozmawiał Michał Pogodowski
Program „Mój przepis na…” od poniedziałku do piątku o godz. 17:40 w Telewizji POLSAT.
Zobacz wszystkie przepisy z programu „Mój przepis na…” i przyrządzaj potrawy razem z Robertem Sową.