2017-11-15

Joanna Cesarz specjalnie dla POLSAT.PL

0

Pierwsza polska Supermodelka Plus Size o tym, co dał jej udział w programie. Wspomina przygodę z „Maską Zorro” i to, że brakowało jej bliskich, co pomogło jednak nawiązać przyjaźnie. Mówi o mężczyznach, którzy zaczęli dostrzegać, że piękno nie zależy od rozmiaru. A także o tym, co program w niej zmienił.

Udział w „#Supermodelka Plus Size”
Jestem jak najbardziej zadowolona z tego, jak pokazałam się w programie. W każde zadanie wkładałam sto procent swojej siły i energii. Dawałam z siebie wszystko. Było to bardzo trudne, szczególnie przez brak kontaktu z bliskimi, od których przecież mogłabym dostać cenne porady.

Najfajniejsze wcielenie
Najbardziej spodobała mi się sesja filmowa, kiedy zostałam przebrana za Elenę z „Maski Zorro”. Miałam czerwone usta, piękne włosy i po prostu czułam, że chcę się cofnąć do tamtych czasów. 

Gdybym mogła cofnąć czas...
Jeżeli chodzi o warsztat modelingowy, to chciałabym cofnąć się do niektórych pokazów, bo zarzucano mi, że jestem zbyt seksowna. Pracuję jako modelka i miałam już wyrobiony swój styl chodzenia, który nagle okazał się problemem. Nie do końca mogłam się odnaleźć w nowej sytuacji i nie wiedziałam, jak być jednocześnie delikatna i kobieca, a przy tym nie być wyzywająca. To było naprawdę trudne.

Przyjaźń
Szczególnie bliska stała się dla mnie Wiktoria Kula. Od początku świetnie się dogadywałyśmy. Myślę, że w tym momencie mogę ją nazwać przyjaciółką, ponieważ z żadną dziewczyną z programu nie spotykam się tak często jak z nią. Mimo, że dzieli nas spora odległość - Wiki jest spod Krakowa, a ja z Łodzi - udaje nam się utrzymywać znajomość. Uważam, że to świetna dziewczyna.

Moda
Szczerze mówiąc nic się w tej kwestii nie zmieniło, ponieważ już od 2,5 roku pracuję jako modelka plus size. Moje podejście do mody jest takie samo jak było. Zawsze interesowałam się branżą fashion i zawsze bywałam na różnego rodzaju wydarzeniach z nią związanych. Jeśli chodzi o mój styl ubierania się, to jest już mocno określony i tego po prostu się trzymam.

PlusSize
Dostaję wiele wiadomości od moich fanów, szczególnie mężczyzn, że dzięki programowi uświadomili sobie, że ich wymarzona kobieta wcale nie musi być bardzo szczupła i że zaczęli inaczej patrzeć na krągłe kobiety. Zaczęli je po prostu doceniać. Mam nadzieję, że takie podejście stanie się bardziej powszechne i że otworzy się dla nas rynek modowy, bo szczerze mówiąc - nie odczułam tego. Myślałam, że będzie większy boom.

Makijaż
Jeśli chodzi o makijaż, to moja przemiana jest bardzo duża. Przed programem wstawałam godzinę wcześniej, żeby namalować idealną kreskę na powiece i żeby zrobić perfekcyjny makijaż. Ania Orłowska powiedziała mi, że przepięknie się maluję, ale że jednocześnie zakrywam tym swoją urodę. Wzięłam sobie te słowa bardzo mocno do serca i teraz na co dzień robię zdecydowanie lżejszy makeup. Nakładam tylko podkład, tusz do rzęs, odrobinę różu i bronzera. I nic więcej. Zauważyłam wreszcie, że jestem bardzo ładna bez tego ogromnego i mocnego makijażu. Zaczęłam się przyzwyczajać do swojego naturalnego wyglądu, choć nie było to łatwe.

Telewizja
Spodziewałam się, że w będzie się więcej stricte modelingu. Program pokazał tę branżę w kolorach tęczy, a ja z racji tego, że pracuję w tym zawodzie, to wiem, że rzeczywistość nie wygląda tak kolorowo. Często przez osiem godzin pozuje się w szpilkach na białym zwyczajnym tle, zmieniając tylko kolory sukienek i próbując dobrze wyglądać. W prawdziwym życiu nie ma aż tyle artyzmu i teatralności, co w programie. Przyznaję jednak, że to była świetna odskocznia od codzienności i normalnej pracy. W programie zabrakło mi także prawdziwego i najzwyklejszego wybiegu - takiego po którym się idzie, staje na końcu i wraca.

Osobowość
Po odcinku, w którym odpadła Patrycja, zalała mnie fala hejtu. W pewnym momencie bardzo się to na mnie odbiło. Miałam moment załamania, a tego się zupełnie nie spodziewałam. Zawsze uważałam, że mam silną osobowość i takie negatywne komentarze nie będą mnie w żaden sposób dotykać. Stało się jednak inaczej i dało mi to do myślenia. Uznałam jednak, że najważniejsze jest to, co myślą o mnie moi najbliżsi i co myślę ja sama. Nie ma sensu przejmować się komentarzami „smutnych kartofli", którzy nie ruszą się sprzed komputera i nie robią nic ze swoim życiem. Powiedziałam Patrycji, że nie może być idolką kobiet, jeśli nie kocha sama siebie, i nadal tak uważam. Oczywiście niepotrzebnie podniosłam ton głosu, ale to były wielkie emocje, których nie udało mi się opanować.

Sława
Myślałam, że po programie nagle stanę się celebrytką, że wszyscy będą mnie rozpoznawać. Na razie tak się nie stało. Oczywiście odzew jest spory, dostaję mnóstwo wiadomości, ale to nie jest taka sława, jakiej się spodziewałam. Mam kilkanaście tysięcy obserwatorów w mediach społecznościowych, ale to nie są zawrotne liczby. Będę jednak kuła żelazo póki gorące, bo chcę wykorzystać swoje pięć minut. Udało mi się nawiązać już kilka ciekawych współpracy i to jest naprawdę fajne. Chciałabym być influencerką, pokazywać kobietom, że można siebie zaakceptować i kochać niezależnie od wyglądu i rozmiaru.

Joanna Grochal

Zobacz także:
Oto pierwsza polska Supermodelka Plus Size
Zuzanna Zakrzewska: Zaczęłam nosić obcasy
Kasia Bochenkiewicz: Jestem dumna, dałam radę
„#Supermodelka Plus Size”: Sztuka niejedno ma imię
„#Supermodelka Plus Size”: Ostatni krok przed finałem
Katarzyna Bochenkiewicz: Praca modelki jest przyjemna
Joanna Cesarz: Trzeba pracować nad sobą
Zuza Zakrzewska: Kocham życie na walizkach

Komentarze