- Format „Śpiewajmy razem” odbiega swoją formułą od standardowych talent shows, w których jest maksymalnie czworo członków jury. Jaka była pana pierwsza myśl po otrzymaniu propozycji sędziowania w tak licznym gronie?
- Duże zaskoczenie i trochę żal, że sam go nie wymyśliłem (śmiech). Świetny pomysł! Odwrócenie proporcji i przy tym duża wiarygodność wyników (śmiech). To nie jest tak, jak w innych programach, że reżyser podpowiada trzem jurorom do ucha, kogo mają wybrać. Tutaj jurorzy wstają, gdy uczestnik im się podoba. I każdy widz może sobie policzyć liczbę żółtych „kratek”, przez co jest atrakcyjniej, bo wyniki głosowania potrafią być nieprzewidywalne. Przykładowo koledzy jurorzy, których gust wydawało mi się, że znałem, wstają w sytuacjach, gdy nigdy bym się tego po nich nie spodziewał. Poza tym sam obrazek wzbudził we mnie nostalgiczne odczucia, bo przypomniał mi się uwielbiany przeze mnie w dzieciństwie „Muppet Show” (śmiech).
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Na ścianie zasiadają osoby związane z muzyką w różny sposób - artyści z muzyki rozrywkowej i klasycznej, producenci, drag queens. Taka solidarność środowiska jest ciekawa. Liczy pan na to, że te spotkania zaowocują na przykład nowymi współpracami twórczymi?
- Nie wiem, co możemy rozumieć tu pod słowem „solidarność”. Bardziej pasowałaby „różnorodność” i „kolorowość” (śmiech). Co do współpracy - do takich sytuacji już doszło. Z wielką przyjemnością gościłem w moim studiu MJK większość koleżanek i kolegów jurorów. Po raz pierwszy przy realizacji wspólnej piosenki świątecznej. A teraz piszę i nagrywam nowe utwory dla kilkorga z nich.
- W tej edycji jurorzy już dwukrotnie obdarowali uczestników „setką”. Spodziewał się pan tak wysokiego poziomu?
- To rzeczywiście nie lada wyczyn tak zaśpiewać, że wstaje cała setka osób o tak różnych gustach, temperamentach i poczuciu estetyki. Ściana jest świetnym paskiem lakmusowym, który pokazuje, że jak prawdziwy talent staje na scenie, to potrafi poruszyć każde serce, bez wyjątku.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Czego oczekuje pan od kandydatów występujących na scenie? Co jest w stanie pana przekonać, by wstał pan z krzesła i zagłosował na tak?
- To trudne zadanie. Z jednej strony chcę swoim głosem doceniać umiejętności i warsztat techniczny, z drugiej jednak strony jeśli brakuje mi tego „czegoś” - może barwy głosu, może interpretacji, albo tego „czegoś” nieuchwytnego, co lubię określać jako „catchy” - to mimo że większość wstała, ja bawię się na siedząco. Często zdarza się, że moi faworyci nie docierają na podium.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Łatwo pan wchodzi w rolę jurora?
- To niełatwe i niewdzięczne zadanie. Trzeba merytorycznie uzasadnić swój wybór, a przecież w muzyce nie wszystko da się ocenić merytorycznie. Często to kwestia gustu, smaku i emocjonalnych wrażeń. W ocenach pomaga mi wieloletnie doświadczenie estradowe, studyjne i pedagogiczne, bo w tych dziedzinach również często trzeba oceniać, podejmować decyzje, prowadzić, wyjaśniać i nakierowywać.
„Śpiewajmy razem. All Together Now” w środę o godz. 20:30 w Telewizji POLSAT.
Zobacz także:
„Wejście smoka” wprost do finału show „Śpiewajmy razem”
Joanna Kozak: Staram się wejść w skórę wykonawców
„Śpiewajmy razem”: To już druga „setka” w tej edycji!
Aleksandra Szwed: Poznaję Beatę Kozidrak z nowej strony
„Śpiewajmy razem”: Jurorzy zachwyceni znanym coverem
„Śpiewajmy razem”: Setka jurorów wstała z krzeseł!
„Śpiewajmy razem”: Wanda Kwietniewska i... jej banda
K.A.S.A.: Ten program to dobry start dla debiutantów
Monika Jarosińska apeluje, aby nikogo nie urazić
Beata Kozidrak w „Śpiewajmy razem”. Jaką będzie jurorką?
Ruda z Red Lips: Jesteśmy w samym środku burzy
Jurorzy „Śpiewajmy razem” o nowej edycji show