Żelazne mięśnie, wytrwałość i kondycja tylko do pozazdroszczenia, a w sercu trochę dziecko. Sylwester Wilk śmieje się, że jest „maminsynkiem”. O czym może zaświadczyć jeden z jego tatuażów - „kochaj matkę swoją, bo masz tylko jedną”. Jego ulubioną bajką do tej pory jest „Król Lew”.
Mimo młodego wieku to człowiek, który sporo przeszedł. Ma za sobą odwyk. Twierdzi, że sport uratował mu życie. Zanim w sierpniu 2019 roku stracił nogę, był mistrzem Polski młodzików w bieganiu na 800 metrów, a także brązowym medalistą mistrzostw Europy.
Po wypadku na motocyklu jego charakter znów dał o sobie znać. Po trzech miesiącach wrócił na bieżnię, a amputowaną nogę zastąpiła sportowa proteza. Pojawiły się także nowe cele. Przygotowuje się na igrzyska paraolimpijskie w Paryżu w 2024 roku, w których chce wystartować na dystansie 400 metrów. Marzył o tym już dwa dni po operacji.
Od dziecka miał niespożyte pokłady energii. Buty służyły mu średnio trzy miesiące. Towarzyszyły mu przy tym różne urazy: upadek z drzewa z dużej wysokości, rozbita głowa, zdarte kolano. Do pierwszej komunii poszedł z poranioną twarzą. Był to efekt jazdy na rowerze „bez trzymanki”. Zawsze balansował na granicy bezpieczeństwa. Surfując w pobliżu Sopotu, prawie dopłynął do... Szwecji. W pewnym momencie złapała go burza i ledwie wrócił na brzeg.
Czy jest coś, czego Sylwester Wilk się boi? Owszem! Paniczny lęk wywołują w nim pająki i inne „robale”. Nie czuje jednak strachu przed kolejnymi wyzwaniami i dlatego zdecydował się na udział w 11. edycji „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami”.
Oficjalny profil „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami” na Instagramie - @tanieczgwiazdami