- W serialu „W rytmie serca” wciela się pani w nową postać. Co może pani powiedzieć o roli Elżbiety, matki Marii?
- Dla mnie to wyzwanie aktorskie, bo zwykle gram kobiety silne, mocne. Takie, które rządzą i decydują o losie różnych innych ludzi. Natomiast Elżbieta jest osobą troszeczkę onieśmieloną, nieco wycofaną. Wiele lat temu podjęła pewną decyzję, która zaważyła na jej całym życiu. To sprawia, że jest dojmująca.
- Czy trudno było wejść w tę rolę? W jaki sposób pani nad tym pracowała?
- Przede wszystkim istotna była koncentracja, duże skupienie, aby znaleźć w sobie takie emocje, które zwykle nie towarzyszą nam na co dzień. Które dla mnie są dosyć odległe i jako aktorka muszę je sobie wyobrazić i przywołać, aby były na wyciągnięcie ręki. Musiałam postawić się w roli kobiety, która zrobiła wielką krzywdę sobie i swojej rodzinie. Jak ona z tym walczy? Co zrobi? Jakie emocje jej towarzyszą? To nie było łatwe. Na początku pracy nad rolą dużo rozmawiam z reżyserem i scenarzystami. Oni wiedzą więcej, inspirują mnie. Każdą postać mają omówioną, przefiltrowaną i znają jej plany na przyszłość.
- Ten wątek to istotny temat społeczny w obecnych czasach, kiedy mówi się o coraz większych problemach w relacjach międzyludzkich.
- To jest wątek familijny. Opowiada o chęci spojenia rozbitej rodziny. O zawiłej drodze i przeszkodach, które napotykają na niej bohaterowie. O dążeniu do szczęścia w rodzinie. Taki temat jest zawsze aktualny. W dzisiejszym świecie wręcz pożądany.
- Poruszone zostały także kwestie dotyczące wzajemnego zaufania, wybaczania, poczucia winy...
- Tak jak to w rodzinie, różne rzeczy się zdarzają. Jest i miłość, jest i nienawiść. W rodzinie można się i pokłócić, i poobrażać, ale rodzina... To jest serce, to jest krew, to są uczucia. W rodzinie wiele rzeczy się wybacza. Lub nie....
- Ale wszystko to spaja miłość.
- Zdecydowanie. Miłość, więzy krwi są na pierwszym miejscu. W przypadku Elżbiety ogromne poczucie winy i równie olbrzymia potrzeba, by ta druga strona jej wybaczyła.
- Co widzowie mogliby wykorzystać z tego wątku w swoim życiu?
- To jest dosyć tragiczny wątek, ale z dużą dozą optymizmu. Na pewno siłą tego wątku jest rodzina i walka o nią. Nie poddawanie się i wiara, że wszystko może mieć szczęśliwe zakończenie. Ufanie swojej intuicji. Dążenie do celu i niezniechęcanie się.
- Pojawia się pani w szóstym sezonie serialu, choć mogło do tego dojść wcześniej. Kiedy?
- Tak, były takie podejścia w pierwszym sezonie, i w kilku kolejnych, ale wszystkie one rozbijały się o terminy. Zawsze były to ciekawe postaci do zagrania. Nie będę zdradzała oczywiście które, bo nie o to chodzi. Ale zawsze były to wielowymiarowe role kobiece, ale chyba bliższe mi jako Beacie Ścibakównie. Dlatego Elżbieta jest dla mnie największym wyzwaniem.
Rozmawiał Tomasz Fiłonik
„W rytmie serca” od 1 marca w niedzielę o godz. 22:10 w Telewizji POLSAT.
Oficjalny profil „W rytmie serca” na Instagramie - @wrytmieserca.official