2020-04-10

Jakub Wieczorek: „Domowe rozgrywki” pełne humoru i...

Serialowy Marek Czechoski dla POLSAT.PL o tym, co czeka widzów w drugim sezonie. Dlaczego warto oglądać nowe odcinki komediowej produkcji? Jak przebiegała praca na planie zdjęciowym? I co Jakub Wieczorek ma prywatnie wspólnego ze swoim bohaterem? O tym wszystkim aktor opowiedział w specjalnej rozmowie. „Domowe rozgrywki” w niedzielę o godz. 18:40 w Polsacie.

- Czego widzowie mogą się spodziewać w drugim sezonie „Domowych rozgrywek”?
- Myślę, że tego, do czego rodzina Czechoskich zdążyła nas już przyzwyczaić, a mianowicie poczucia humoru, nowych niespodziewanych przygód, a także troski o siebie nawzajem i czułości w relacjach. Pojawią się również pewne zmiany, nasi bohaterowie przeprowadzą się do nowego domu, gdzie Marek, urządzając swoje miejsce pracy, będzie mógł być bliżej rodziny. A także pojawią się nowi bohaterowie, co wprowadzi niemały zamęt w jej życiu.

- Wiemy już, że pojawią się nowi bohaterowie, którzy wprowadzą spore zamieszanie. Co może pan o tym powiedzieć?
- Nie chciałbym zdradzać szczegółów… Mogę jedynie powiedzieć, iż będzie to piękna, tajemnicza, owładnięta pasją tworzenia słodkich smakołyków sąsiadka, której pojawienie się wywrze niemałe wrażenie na Marku, czego Agnieszka na pewno nie pozostawi bez komentarza. Oraz pracownik zatrudniony przez Marka, niejaki Ryszard Pech, którego jak mawiali Rzymianie: „nomen est omen” - nazwisko jest wróżbą… Dość niebezpieczną wróżbą…

- Jeden odcinek serialu trwa kilka minut. Czy z tego względu to większe wyzwanie, kiedy jest mniej czasu, żeby zaprezentować cechy granej postaci?
- Dzięki świetnemu scenariuszowi, gdzie nawet w mini-scenkach mamy wiele sugestii dotyczących tworzenia postaci, ich upodobań i codziennych zachowań, wcielanie się w bohaterów było dla nas świetną zabawą. Jeśli nawet mieliśmy jakieś wątpliwości, reżyser Kristoffer Rus potrafił je rozwiać w okamgnieniu zawsze z dużą dawką, charakterystycznego dla niego poczucia humoru. Mam nadzieję, że widzowie przed telewizorami będą bawić się równie dobrze, jak my na planie.

- Co najbardziej lubi pan w swojej postaci? Jakie cechy Marka Czechoskiego posiada Jakub Wieczorek?
- Tym, co budzi moją sympatię w tej postaci, jest jego bezgraniczne zaangażowanie we wszystko, co robi. Czy jest to praca we własnym warsztacie samochodowym, czy też poszukiwanie tajnego miejsca, w którym schowane są żelki, wszystko robi na sto procent. Wydaje mi się, iż nieraz mógłbym uczyć się od niego wytrwałości w dążeniu do celu. A tym, co prywatnie mam z Markiem wspólnego, jest chyba poczucie humoru i pogodne nastawienie do świata.

- Jak przebiegała praca na planie? Czy w drugim sezonie obsada była jeszcze lepiej zgrana, dzięki wcześniejszym doświadczeniom?
- Jak już wyżej wspomniałem, na planie spędziliśmy bardzo miłe i często zabawne chwile. Kiedy ma się okazję kręcić kolejny sezony perypetii, znanych nam już wcześniej bohaterów, jest o wiele łatwiej, niż przy pierwszym spotkaniu z nimi. Mamy już pewną, można powiedzieć, bazę. Pewien wzór bohatera, do którego odnosimy się, mierząc się z kolejnymi scenami. Mogę zdradzić, że z wielkimi uśmiechami przyjęliśmy informację o rozpoczęciu pracy przy drugim sezonie serialu „Domowe rozgrywki”. Mam nadzieję, iż kolejne odcinki również przypadną widzom do gustu, a my będziemy mieli okazję spotkać się na planie trzeciego sezonu (śmiech).

- Razem z Barbarą Wypych, która gra pana serialową małżonkę, pochodzicie z Kalisza, chodziliście do tego samego liceum, a wasze mamy się znają. Takie okoliczności chyba jedynie sprzyjają w budowaniu relacji na ekranie?
- O, jak miło, że poruszasz ten temat. To prawda, jesteśmy z Basią ziomkami, absolwentami III Liceum im. Mikołaja Kopernika i tak, nasze mamy się znają. Muszę przyznać, iż zanim spotkaliśmy się na próbach do serialu, Basię ostatnio widziałem w wózeczku (śmiech). W naszym rodzinnym mieście krąży takie powiedzenie: „Kalisz, nie Paryż. Wszyscy się znają”. Oczywiście miało to olbrzymi wpływ na budowanie naszych relacji. Wiele wspólnych tematów, a także cudowna energia, która wprost kipi z Basi, sprawiły, że już po pierwszych wymienionych zdaniach, poczuliśmy się swobodnie jako „serialowe małżeństwo”.

- Dlaczego warto oglądać „Domowe rozgrywki”?
- Bo jest to zabawny, pogodny serial o miłych i dobrych ludziach. Którzy może nie są doskonali, ale starają się, jak mogą, żeby pokrywać i naprawiać swoje niedoskonałości. Spotykamy się z ludźmi wrażliwymi, czułymi, a przede wszystkim pozbawionymi jakichkolwiek złych intencji.

- Emisja rozpoczyna się w czasie kwarantanny. Jak pana zdaniem rodzina Czechoskich radziłaby sobie w tych niełatwych chwilach?
- Jestem przekonany, że rodzina Czechoskich bezwzględnie stosowałaby się do zaleceń obowiązujących obecnie w naszym kraju. Biorąc pod uwagę ich temperamenty, a także pomysłowość myślę, że nuda by im nie doskwierała. Oczywiście, zawsze możliwym byłoby zamknięcie naszych bohaterów na kwarantannie, wraz z Ryszardem Pechem, ale wtedy nie jestem pewien, czy chciałbym być na ich miejscu…

Rozmawiał Tomasz Fiłonik

Domowe rozgrywki w niedzielę o godz. 18:40 w Telewizji POLSAT.