- Internet i fani serialu „Gliniarze” oszaleli z radości, gdy zobaczyli, że Kuba i Natalia zbliżyli się do siebie. Spodziewała się pani takiej reakcji?
- Tak, ponieważ ludzie marzyli o tym od wielu sezonów. Scenarzyści zdecydowali się podjąć ten krok i dać im to, czego chcieli. Niesie to za sobą pewne konsekwencje, które nie muszą już się aż tak spodobać, ale na tym zakończę ten temat. Teraz z Kubą będziemy ukrywać nasz związek, aby nikt z pracy nie dowiedział się o nim. Wiadomo jednak, że kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później to wyjdzie. Nie powiem, co wydarzy się dalej, ale widzowie mogą spodziewać się lekkiego powiewu świeżości. Nasze postacie docierały się parę ładnych lat i w końcu zrozumiały, że nie mogą bez siebie żyć. Kiedy zobaczyłam w scenariuszu scenę pocałunku Kuby i Natalii, to doszłam do wniosku, że jest ona bardzo naturalnie rozpisana i dobrze będzie się to oglądało. Czekałam z niecierpliwością na emisję tego odcinka w telewizji i cieszę się, że cała ta sytuacja została przyjęta z taką sympatią.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Dotarły do pani jakieś pierwsze komentarze?
- Dostałam filmik od jednego z widzów, na którym widać, jak ośmioletnia dziewczynka nas ogląda i zaczyna tańczyć. Potem klaszcze w dłonie i śpiewa pełna radości „Oni są razem, oni są razem!”. Dzieci reagują na ten związek tak, jakby to ich rodzice brali drugi ślub (śmiech). Oczywiście wiem, że nasz serial jest dla starszych osób, ale takie relacje są bardzo miłe. Jestem zszokowana tym, co dzieje się w internecie odkąd Kuba i Natalia są razem.
- Ósmy sezon jest wymagający dla pani postaci. Zaczęło się od porwania, potem problemy zdrowotne i ogromny stres. Czy to duże aktorskie wyzwanie?
- W tym sezonie odnajduje się dużo lepiej niż w siódmym, ale dla mnie najlepszym pozostanie piąty, w którym Natalia przeżywała ciężki związek i miała zostać zabita przez przestępców. Szczerze, dla mnie jako aktorki o wiele ciekawej gra się takie wymagające sceny niż codzienną obyczajowość. Lubię, gdy tyle się dzieje, bo wiem, że widzowie będą się tym ekscytować. Chcę swoją postacią dostarczać fanom jak najwięcej emocji. Ósmy sezon obfituje w konkretne i mięsiste wątki, zarówno sprawy kryminalne, jak i prywatne bohaterów. Codziennie z niecierpliwością czekam na godzinę siedemnastą i na każdy odcinek „Gliniarzy”, ponieważ jestem ciekawa, jak w obrazku wyszło to, nad czym pracowaliśmy. Nie raz ciężko, bo warunki były też zimowe. Scenę porwania nagrywaliśmy w Starej Papierni w Konstancinie, gdzie było naprawdę chłodno. To dodało pewnego realizmu nagranym scenom. Uważam też, że ten serial coraz bardziej wyłamuje się z ram klasycznego paradokumentu. Widzimy w nim bogactwo wątków fabularnych, a na dodatek nie jest już kręcony tak typowo, jak produkcje tego gatunku. „Gliniarze” bardzo ewoluowali przez te kilka lat.
- Przejdźmy do tematu kwarantanny. Udaje się jakoś przetrwać ten czas?
- Musi się udać (śmiech). Rozpoczynam dzień od włączenia Polsat News i patrzę, co dzieje się na świecie. Chcę być na bieżąco. Potem przerzucam się na lżejsze tematy. Staram się nie wychodzić z domu. Jeśli muszę, to tylko do sklepu po najbardziej potrzebne produkty, więc jestem na zewnątrz maksymalnie piętnaście minut. Nawet jak wychodzę na chwilę na balkon, żeby złapać świeżego powietrza, to potem szybko odkażam całe ciało wszelkimi dostępnymi mi specyfikami. A tak to siedzę w domu i oglądam najróżniejsze filmy.
Dbam także o swoją urodę (śmiech). Gabinety kosmetyczne i fryzjerskie są pozamykane, więc trzeba sobie jakoś radzić. Zakupiłam zestawy do robienia manicure tytanowego i depilacji laserowej. Przestawiłam się na samodzielność. Nawet podcinam sobie włosy zwykłymi nożyczkami do papieru (śmiech). Generalnie urządzam sobie domowe SPA. Zaczęłam ćwiczyć w domu, dużo sprzątam i ciągle wizualizuję sobie, co będzie, jak to wszystko się unormuje. Trudny jest dla mnie brak pracy. Dobija mnie to, że nie mogę wrócić na plan zdjęciowy. Oczywiście cała ekipa „Gliniarzy” jest w tej samej sytuacji, ale z szacunku do siebie i innych nie wychodzimy z domu. Dla nas artystów jest to bardzo ciężki czas. Nie możemy na bieżąco zarabiać, dlatego cieszę się, że mam oszczędności. Głodem nie przymieram, ale współczuję wszystkim ludziom kultury, którzy są aktualnie uziemieni. Teraz miałam zagrać w filmie fabularnym, ale też nie wiem, kiedy wrócimy na plan...
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Co pani zaplanowała na Wielkanoc i czego życzy widzom serialu „Gliniarze” i Telewizji POLSAT?
- Spędzę te święta z moją mamą, ale wspólnie określiliśmy konkretne zasady tego spotkania. Niestety nie będzie obfitych uścisków, ale też nie chcę zostawiać swoich bliskich. Nie jeżdżę komunikacją miejską, więc specjalnie o ósmej rano ubiorę się w maseczkę i przejdę na piechotę sześć przystanków, aby do niej dotrzeć. Oczywiście bocznymi uliczkami, aby uniknąć ludzi. Spędzimy ze sobą chwilę czasu, siedząc na dwóch przeciwnych końcach stołu i ucieszymy się sobą. Jednak, jeśli liczba zachorowań drastycznie będzie wzrastać, to dla bezpieczeństwa zrobimy sobą konferencję wideo przez internet. Trzeba szukać rozwiązań. Natomiast naszym widzom życzę dużo zdrowia i dobrego humoru, abyśmy nie dawali się tej panującej atmosferze. Chrońmy siebie i bliskich.
Rozmawiał Jakub Jusiński
„Gliniarze” od poniedziałku do piątku o godz. 17:00 w Telewizji POLSAT.
Zobacz także:
Kto jest kim w serialu „Gliniarze”? Poznaj bohaterów
Ewelina Ruckgaber dla POLSAT.PL o serialu „Gliniarze”
Tomasz Skrzypniak: „Gliniarze” mocno zaskoczą widzów