- Zanim o świętach i nadchodzącym czasie, porozmawiajmy o tym, co ostatnio wydarzyło się w „Gliniarzach”. Kiedy pierwszy raz czytał pan scenariusz z rozpisaną sceną pocałunku Natalii i Kuby, to czy przypuszczał pan, że widzowie zareagują na to z takim zachwytem?
- Wiedzieliśmy wraz ze scenarzystami i produkcją, że to musi się kiedyś wydarzyć, ponieważ czekają na to fani serialu i nie możemy tego dłużej przeciągać. Już we wstępnych rozmowach dyskutowaliśmy, że ten sezon będzie zmierzał ku temu, aby połączyć ze sobą Kubę i Natalię. Cieszymy się z tego, jak to zostało odebrane przez widzów i ile wywołało to radości. Jednak ten związek to wielka rewolucja, która przemebluje życie osobiste i zawodowe naszych postaci, ale więcej nie zdradzę. Trzeba oglądać (śmiech).
- W sieci pojawiło się mnóstwo pozytywnych komentarzy. „Za każdym razem, kiedy widzę na ekranie Kubę i Natalię, to aż klaszczę”, „Przy takim ochroniarzu, Natalii nie grozi żadne niebezpieczeństwo”, „Prawdziwy mężczyzna z niego” - to tylko niektóre z nich. Aż strach pomyśleć, co by się stało, jakby doszło do jakiegoś kryzysu w tej relacji.
- To bardzo miłe reakcje. Powstaje też dużo miłosnych przeróbek, które fajnie się ogląda. Widzimy, że ten zabieg scenarzystów i pomysłodawców kolejnych sezonów był trafiony. Super, że spełniliśmy oczekiwania. Im dalej, tym będzie tylko ciekawiej, aczkolwiek inaczej. Tak jak inaczej jest teraz w naszym kraju, tak będzie inaczej w serialu.
- Jak się pan odnajduje w ósmym sezonie „Gliniarzy” jako aktor? Wokół postaci Kuby Roguza dzieje się bardzo dużo.
- Kiedyś w jednym z wywiadów powiedziałem, że scenarzyści chyba mnie nie lubią (śmiech). Jakbyśmy prześledzili historię Kuby, to po pierwsze - jego przygoda z „Gliniarzami” rozpoczęła się od faktu, że został wydalony z trójmiejskiego CBŚ z powodu fałszywych oskarżeń. Następnie związał się z dziewczyną, która go zdradziła. Jego kolejna partnerka chwilę po tym, jak dowiedziała się, że jest w ciąży, została porwana i zamordowana przez przestępców.
Ledwo zdążył się z tego wszystkiego otrząsnąć, poznał kobietę, która próbowała go oszukać. Teraz w końcu wydaje się, że związał się z właściwą osobą. Zobaczymy, co wydarzy się dalej. Kuba to postać nieoszczędzana, tragiczna, ale ciekawa do zagrania, bo niejednoznaczna i wielopoziomowa. Na wielu ludziach się zawiódł i życie doświadczyło go na wiele sposobów. Jego psychika wydaje się bardzo mocna, ale wewnętrznie jest to człowiek porozbijany. To tak, jak w życiu. Ile można dostać ciosów w plecy? Ile razy upaść na ziemię, wstawać i iść dalej? Tak widzę tę postać.
- Ta rola to duże wyzwanie zawodowe.
- Tak, ale ja lubię Kubę Roguza. Moi przyjaciele też zauważają, jakie zaangażowanie wkładam w tę rolę. Śmieją się, bo mówią, że znają mnie z zupełnie innej strony. W pracy jestem poważny i skupiony na tym, co robię, a na co dzień wesoły i uśmiechnięty. Nigdy o tym nie mówiłem, ale w 2012 roku miałem w życiu prywatnym wypadek samochodowy, którego nie powinienem przeżyć. To mnie w dużym stopniu zmieniło i ukształtowało. Cieszę się życiem i mimo młodego wieku mam niesamowitą świadomość swojej śmiertelności. Ludzie w podobnym momencie życia co ja, raczej nie myślą o śmierci. Też o tym nie myślę, aczkolwiek ten wypadek pokazał mi, że ona jest – może to dziwnie zabrzmi – na każdym kroku i naprawdę cieszmy się darem życia, bo nie wiadomo, kiedy ono się skończy.
Bardzo się zmieniłem od tamtego momentu. Na początku wydawało mi się, że przydarzyła mi się ogromna tragedia, ale teraz patrząc z perspektywy czasu, traktuję ten wypadek w kategoriach potrzebnej lekcji. Zmieniła się moja optyka. Dzisiaj cieszę się życiem i doceniam każdą chwilę.
- Rozumiem, że ta wdzięczność nie opuszcza pana także w trakcie kwarantanny?
- My jako ludzie stworzyliśmy sobie świat konsumpcjonizmu, pogoni za pieniądzem, karierą, za czym tylko się da. Już teraz automatycznie myślimy o tym, co będziemy robić dalej, kiedy kwarantanna minie. Jednak nie doceniamy chwili, dzięki której możemy się zatrzymać i pomyśleć. Jestem osobą wierzącą i wiem, że jeżeli będę uczciwie postępować, to gdzieś to życie uczciwie mi odda. Nie jesteśmy pozostawieni sami sobie w tej ziemskiej wędrówce. Natomiast świetnie odnajdujemy się w świecie konsumpcjonizmu, o którym wspomniałem, ale on w tym momencie nas zżera i obnaża nasze słabości.
Wyświetl ten post na Instagramie.Lepiej poważny czy uśmiechnięty? 😎 #man #manstyle #black #angry #eyes #muscleman #fit #photooftheday
Ludzie żyją tylko „tu i teraz”. Rozumiem, że tak trzeba tak robić, ale należy też twardo stąpać i odpowiedzialnie patrzeć w przyszłość. Dowiaduję się od znajomych, że upadają im firmy. Do tej pory zarabiali konkretne pieniądze i zatrudniali po kilkadziesiąt osób. Teraz nie mają z czego zapłacić pracownikom, bo np. musieli zamknąć restaurację. Na dodatek mają na głowie kredyty i zobowiązania do spłacenia. Wpadliśmy w bańkę pt. „nic złego nie może mi się stać”, bo przecież od tylu lat mamy stały dochód, a biznes dobrze funkcjonuje.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Tymczasem rzeczywistość zweryfikowała tę postawę, a ludzie aktualnie są na skraju bankructwa. Życie może odwrócić się na dobrą stronę, ale też na tę złą. Powinniśmy doceniać chwile, które nam dano, ale też pamiętać o przyszłości i być w jakiś stopniu przygotowanym na nią. Wypadek z 2012 roku uświadomił mi, że młody, sprawny człowiek, któremu wydaje się, że jest w jakimś stopniu „nieśmiertelny”, może jechać prostą drogą i za moment stracić życie. Dzisiaj przyszło nam funkcjonować w nowej rzeczywistości i musimy nauczyć się wyciągać z niej to, co jest istotne. Najważniejszy jest człowiek, którego mamy obok. Od momentu wypadku zacząłem celebrować każdą chwilę z moimi bliskimi. To jest zupełnie inny wymiar przeżywania. Są ludzie, którzy tak gonią za różnymi rzeczami i tak się w tym wszystkim pogubili, że odwiedzają rodziców raz do roku. A w pewnym momencie budzą się, a tych rodziców nie ma. Dlatego cieszmy się sobą i tym, co mamy.
- Czy ma pan dla widzów Polsatu i serialu „Gliniarze” rady, w jaki sposób dobrze przeżyć Wielkanoc?
- To będą wyjątkowe święta, ale też w jakiś sposób „inne”, ponieważ to nie będzie dwugodzinny obiad w atmosferze szybkiej celebracji i myślenia o tym, jak wrócić do domu. Mamy szansę przeżyć te święta w taki sposób, jak powinny być przeżywane. To nie będzie rewia mody i możliwość podglądania, kto jakim samochodem podjechał pod kościół. Chrystus może umrzeć na krzyżu i naprawdę narodzić się w nas na nowo, a wszelka otoczka wokół jest zbędna. Tak, jak święta Bożego Narodzenia nie polegają na tym, jak, ile i co kupić na prezenty, tak tutaj nie chodzi o to, żeby pojechać do rodziny, aby się tylko pokazać. Uwierzmy, że możemy być jednością z najbliższymi i że to oni mogą dać nam siłę, aby przetrwać te ciężkie chwile.
Wyświetl ten post na Instagramie.Życzymy wszystkim miłego tygodnia 🙂 #week #new #day #happy #smile #couple #love #together
Rzeczywistość obecnej kwarantanny nie musi być do końca zła. Dzisiaj wydaje się nam, że świat się zawalił, ale może na tych gruzach powstanie coś innego. Też nie chcę zabrzmieć jako osoba nieskazitelna. Mam swoje grzechy, ale w tym wszystkim staram się odnaleźć sens i odpowiedzieć na pytanie, co wartościowego mogę dać. Życzę wszystkim dużo zdrowia i dobrego czasu. Na koniec mogę tylko powiedzieć, że mam nadzieję, że nie zanudziłem (śmiech).
Rozmawiał Jakub Jusiński
„Gliniarze” od poniedziałku do piątku o godz. 17:00 w Telewizji POLSAT.
Zobacz także:
Kto jest kim w serialu „Gliniarze”? Poznaj bohaterów
Ewelina Ruckgaber dla POLSAT.PL o serialu „Gliniarze”
Tomasz Skrzypniak: „Gliniarze” mocno zaskoczą widzów