Katarzyna Dowbor od 2013 roku wraz z niezastąpioną ekipą porusza się po Polsce, aby remontować domy najbardziej potrzebujących rodzin. Widzowie Polsatu nie wyobrażają sobie, aby ten program mógł prowadzić ktoś inny. Jak do tego doszło? Dziennikarka i prezenterka opowiedział o wyjątkowych wspomnieniach, jakie się z tym wiążą. - Kiedy szłam na casting, żeby spróbować swoich sił i pokazać, co potrafię w tym programie, byłam przekonana, że ja nie przejdę. Że są młodsi, są osoby, które są w tak zwanym ciągu zawodowym. I tak po prostu poszłam z ulicy. Gdyby nie to, że już nie pracowałam, to bym się na to nie zdecydowała, bo uważałabym, że jest to nielojalne wobec mojego pracodawcy. Każdy, kto chodzi na castingi, zna taki słynny tekst: „Zadzwonimy do pani”. I dwa dni później, kiedy to się stało, byłam w pełnym szoku. Nawet dokładnie pamiętam, w którym miejscu odebrałam telefon. To było fantastyczne przeżycie - wspominała.
„Nasz nowy dom” to dla niej program-marzenie, w którym może zmieniać życie na lepsze. Praca na planie wiąże się jednak z ogromnymi emocjami. - Najtrudniejsze były pierwsze dwa lata, bo cały czas wszyscy się utożsamialiśmy z problemami ludzi. Ja nie mogłam spać. Teraz to jest już siedem lat. To nie jest tak, że się uodporniliśmy, czy zrobiliśmy się twardsi. Ja sobie cały czas powtarzam, żeby się nie rozczulać, ale zastanowić się, co jeszcze można zrobić. Dajemy dom, który bardzo często jest początkiem wszystkiego, co dobre w życiu tych ludzi. To jest trudne, ale można sobie z tym poradzić - podkreśliła.
Podczas rodzinnej rozmowy Maciej Dowbor poruszył ze swoją mamą także inne tematy. Jakie?
Zobacz cały zapis czatu:
Zapraszamy na live czaty od poniedziałku do soboty o godz. 18:00 na naszym Facebooku i Instagramie.