Oglądaj Nasz nowy dom online na IPLA.TV.
- Zmagamy się z pandemią koronawirusa, z tego względu nagrania wyglądają nieco inaczej, ale to nie jest w stanie powstrzymać ekipy programu „Nasz nowy dom” przed niesieniem pomocy.
- Tak, ze względu na sytuację praca przy tym programie jest inna, jest dużo trudniej pod kątem emocjonalnym. Na przykład nie wolno nam się z rodzinami dotykać. A w tych bardzo istotnych momentach, gdy jesteśmy bardzo przejęci, to człowiek ma taki odruch, że chce się przytulić. Rodziny by chciały, a ja się muszę odsuwać. Stosujemy wszystkie wymagane środki bezpieczeństwa, wszyscy codziennie rano - łącznie z rodziną - mają mierzoną temperaturę. Są to utrudnienia, ale to nam nie przeszkadza. Pracujemy dalej, walczymy, bo te rodziny na nas czekają. One nie mają warunków, żeby tę pandemię godnie przeżyć w swoich domach. Nie ma na co czekać, tylko pomagać kolejnym rodzinom.
- Co jest największym wyzwaniem na planie?
- Ograniczenia związane z emocjonalnością. Powstrzymywanie się przed okazywaniem swoich uczuć. Ja jestem osobą bardzo wylewną i ekstrawertyczną, a nic tak dobrze nie robi w kontaktach z rodzinami, jak okazanie sobie wzajemnej sympatii, jak złapanie za rękę czy przytulenie. To często są ludzie, którzy bardzo mocno przeżywają swoją historię. Bardzo wiele w życiu przeszli i oni potrzebują takiego wsparcia. A ja nie wszystko mogę robić i mnie to boli. Muszę się zachowywać inaczej. Trudne jest to, jak wychodzi rodzina i chce mi się rzucić na szyję, bo traktuje mnie jak kogoś znajomego, na kogo czekała. Lub gdy się mnie nie spodziewała, a jest szczęśliwa, że się pojawiłam, bo jest światełko w tunelu, że wyremontujemy dom. A ja muszę się odsuwać. To jest niezwykle trudne.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- W jaki sposób jeszcze zmieniła się pani praca?
- Dużo mniej kontaktuje się z kolegami i koleżankami, przez co trochę mi smutno. Nie mogę robić sobie zdjęć z ludźmi, którzy pojawiają się przy okazji nagrań. Także nie mogę mieć bliskiego kontaktu z rodzinami, które przychodzą przed naszym odjazdem. Zawsze przy pożegnaniach wszyscy się przytulali, a teraz nie wolno. I teraz te rodziny są zaskoczone. Mówią: - Tyle czekaliśmy na panią Kasię, żeby ją uściskać i podziękować. A ja tak z daleka dziękuję. Trudne to wszystko, bo to są wielkie emocje, które trzeba w sobie hamować. Ale tak musimy postępować, bo są rzeczy ważniejsze. Produkcja bardzo o mnie dba w tych kwestiach.
- Jakie uczucia towarzyszą pracy w nowych realiach?
- Pracując w tych nowych warunkach mamy duże poczucie odpowiedzialności. I rodziny to rozumieją i ekipa to rozumie, że musimy być czujni. Mamy taką wewnętrzną satysfakcję, że mimo tej trudnej sytuacji działamy. Moglibyśmy odłożyć to wszystko przeczekać, ale jednak wszyscy się zgodzili. Zresztą produkcja zadawała takie pytanie, kto chce pracować przy tym sezonie.
- Rodziny niezmiennie są bardzo przejęte, kiedy pojawiacie się w ich domach?
- Czasami radość rodzin jest większa niż widać, bo jej członkowie przed kamerami są oszołomieni. Im ciężko jest uwierzyć, że ich życie tak bardzo się zmieni. Cały czas też rodziny i okoliczni mieszkańcy myślą, że nie da się zrobić takiego remontu w pięć dni. I są w szoku, że można.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Jakie niespodzianki będą czekały na bohaterów piętnastego sezonu?
- W tym sezonie będzie bardzo dużo fajnych atrakcji. Wszystkie niespodzianki są przygotowywane specjalnie pod rodzinę. Wcześniej dowiadujemy się, sprawdzamy, czym się interesują, jak lubią spędzać czas. Dzięki temu udaje nam się spełniać ich marzenia. Większość z tych rodzin nigdy nie była na wspólnych wakacjach, albo nigdy nie była w ogóle na wakacjach. To są dla nich fantastyczne chwile. Potem zawsze słyszymy, że będą to bardzo długo pamiętać, bo to najpiękniejszy czas w ich życiu. To jest bardzo miłe. Fajnie jest dawać, to jest duża przyjemność. Szczególnie jeżeli chodzi o dzieci, których mi zawsze najbardziej żal. Jednak dzięki nowym domom one odzyskują poczucie własnej wartości, zaczynają wierzyć w siebie i spełniają swoje marzenia, bo mogą się już na nich skupić
- W trakcie nagrań doszło do bardzo wyjątkowego momentu. Jak przebiegała praca przy dwusetnym odcinku?
- To było ogromne przeżycie. Kiedy zaczynaliśmy, ja myślałam, że może zrobimy kilka sezonów programu, a to już piętnasty. I mamy wyremontowanych dwieście domów. To jest oczywiście kropla w morzu potrzeb. Ale to była wielka radość, a do tego mieliśmy jeszcze niespodziankę. Pan prezes Stanisław Janowski i pani dyrektor Nina Terentiew nagrali nam życzenia, a ja dostałam piękne kwiaty. Bardzo cieszymy się, że stacja o nas pamiętała. Dostaliśmy podziękowania za ten odcinek i życzono nam kolejnych dwustu.
Wyświetl ten post na Instagramie.
To bardzo miłe, ale trzeba pamiętać, że to jest siedem lat i tysiące przejechanych kilometrów. Cudowna jest ta praca z ludźmi, fantastyczne emocje, choć cały czas jest się w drodze. Ta praca niesamowicie wciąga. Gdyby jej nie było, to bardzo by tego brakowało. Gdy pomiędzy nagraniami mam miesiąc wolnego, to po dwóch tygodniach chcę wrócić na plan (śmiech). Można oczywiście mniej pracować i mieć mniej satysfakcji, a my dużo pracujemy i mamy dużo satysfakcji. Wielki podziw i brawa dla naszych dwóch ekip budowlanych i architektów. Bo naprawdę każdy bardzo ciężko pracuje. Jest to duża sztuka. I ogromny szacunek dla wszystkich, którzy pracują przy programie, bo razem robimy rzeczy prawie niemożliwe.
- W jaki sposób chciałaby pani zaprosić widzów do oglądania nowych odcinków?
- Mam nadzieję, że ten sezon, który jest troszkę inny przez pandemię, przez pewne ograniczenia, także będzie przez państwa licznie oglądany. I będą się państwo dzielić swoimi wrażeniami w mediach społecznościowych. Są wspaniałe rodziny, są cudowne dzieciaki, fantastyczne emocje. Ten piętnasty sezon jest równie ważny i równie dobry jak poprzednie.
Rozmawiał Tomasz Fiłonik
„Nasz nowy dom” od 2 września w środę i czwartek o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.