Oglądaj The Four. Bitwa o sławę online na IPLA.TV.
- Na pierwszy występ wybrała pani piosenkę Janelle Monáe „Electric Lady”. Skąd taka decyzja?
- Chciałam żeby utwór, który wybiorę oddawał mój styl i charakter. „Electric lady” to vibe, śpiewałam ten numer często jak grałam coverowe koncerty i ludzie go uwielbiali. Nie jest to mega popularna piosenka, ale chodzi o to żeby przez wybór moich piosenek widzowie mogli też poznać kim jest Ewa Ekwa.
- Czy od razu patrząc na Wielką Czwórkę, wiedziała pani, że w wypadku ewentualnej bitwy powalczy z Julią Szwajcer?
- Osoby zasiadające w Wielkiej Czwórce to z założenia świetni wokaliści. Nie kojarzyłam Julii przed programem i nie do końca wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. W którymś momencie trzeba podjąć decyzję i się jej trzymać, ja zdecydowałam, że wybiorę Julię i kiedy doszło do wyboru, to miałam moment zawahania, bo wybrałam przeciwniczkę zagadkę, ale trzymałam się planu. Ostatecznie okazało się, że jej występ był świetny i wiedziałam, że nasz pojedynek będzie wyrównany.
- Co się czuje podczas bitwy: jest ekscytacja, adrenalina związana z rywalizacją, czy stres?
- W moim przypadku większość wszystkich emocji uderza przed samym występem. Czuję ekscytację, ale też presję. Przede mną trójka jurorów, która za chwilę będzie mnie oceniała, dookoła widownia, która też decyduje o moich losach, a z tyłu głowy myśl, że za chwilę będę musiała wybrać swojego przeciwnika do bitwy. Dlatego zawsze mówię, że to ja jestem swoim największym przeciwnikiem, nie dać się owładnąć emocjom i dać jak najlepszy występ to jest mój cel. Nie mam kontroli nad niczym innym, więc niczym innym się nie przejmuję. Chcę po prostu dać z siebie wszystko i nie pozwolić emocjom wziąć góry. Występ na scenie „The Four. Bitwa o sławę” to nie to samo co koncert. To mimo wszystko konkurs, ale kiedy zaczynam śpiewać, zapominam o wszystkim innym i chcę pokazać kim jestem i co potrafię.
- Niezależnie od wyników w programie, czym będzie dla pani przygoda z „The Four. Bitwa o sławę”?
- Niezależnie od wyników programu osiągnęłam już jego cel. Siedzę na fotelu Wielkiej Czwórki i po to tu przyszłam. Żeby pokazać ludziom, kim jest Ewa Ekwa, Madam Ekwa i jeżeli nie mieli okazji dotrzeć do mojej muzyki, to dać im na to szansę. W programie biorą udział wspaniali wokaliści, więc może wydarzyć się wszystko i cokolwiek wydarzy się dalej, jestem na to gotowa. Mój główny cel to pokazać kim jestem jako artystka, a potem pozwolić mojej muzyce i produkcjom mówić samym za siebie.
- Czy chciałaby pani nagrać duet z którymś z jurorów?
- Chciałabym nagrać duet z każdym z jurorów (śmiech). Chciałabym nagrać z Natalią, bo na maksa szanuję jej styl, kobiecość i odwagę. Wydaje mi się, że połączenie naszych stylów to mogłoby być coś mega ciekawego. Jesteśmy inne, a jednocześnie bardzo podobne. Obie jesteśmy odważne i czuję, że nasz duet to byłby totalny ogień. Duet z Kubą to byłaby historia, która zatoczyła koło. Jak kiedyś przez chwilę chodziłam do szkoły muzycznej, „wszyscy” śpiewali na egzaminach jego utwory. Nie można było śpiewać piosenek po angielsku, więc jedną z soulowych, polskich alternatyw był Kuba Badach. Ja śpiewałam gospel, uwielbiam soul, więc to byłoby mega. Ten duet to byłoby coś, na co nikt nie jest gotowy. Z Igorem chciałabym nagrać duet, bo bardzo lubię jego energię. Jest artystą, który jest sobą i zrobił karierę będąc sobą, a to coś, co bardzo do mnie przemawia. Wydaje się być człowiekiem, który idzie drogami, które czasem nie dla wszystkich mogą być zrozumiałe, ale jest w tym szczery i prawdziwy. Dla mnie to właśnie sens bycia artystą, tworzenie w zgodzie ze sobą, a jednocześnie dotarcie do jak największej liczby osób z tym, co się tworzy.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- W maju, podczas lockdownu, pisała pani na swoim profilu na Instagramie, że pracuje także nad autorską muzyką. Kiedy efekty?
- Prawda o lockdownie i całej pandemii jest taka, że jest to trudny czas, dla wszystkich, w tym dla artystów. Z dnia na dzień straciliśmy źródła dochodu i wszelkie obostrzenia czy nowe limity zgromadzeń uderzają w nas ze zdwojoną siłą. Ta sytuacja trwa praktycznie od początku pandemii i pomimo że starałam się spędzać czas w studio i tworzyć nowe rzeczy to wielu ludzi, z którymi pracuję i ja sama, nie zawsze mieliśmy na to czas czy po prostu emocjonalnie nie byliśmy w miejscu pełnym inspiracji. Artysta to też zawód, wielu ludzi, musiało podjąć pracę, dzięki którym opłacają rachunki, ale niekoniecznie zostawia im to przestrzeń artystyczną. W tym roku miałam wydać epkę, ale myślę, że to już może się nie udać i że skończę nad nią pracę dopiero w przyszłym roku. Nagrałam natomiast nowy utwór. Tym razem po polsku, a do niego teledysk. W pracę nad tym teledyskiem był zaangażowany team wspaniałych ludzi, moich przyjaciół. Reżyserką była Zofia Rottenberg, moja wieloletnia przyjaciółka, z którą poznałyśmy się w gimnazjum. Pod wieloma względami jest to dla mnie bardzo wyjątkowy i osobisty projekt. Każdy mój teledysk i nowy projekt to dla mnie nowe wyzwanie. Zawsze pod jakimś względem staram się pójść o krok dalej. Efektami tej pracy będę mogła się z podzielić już niedługo, bo jesteśmy już na finiszu masteringu i postprodukcji teledysku. Po dokładną datę zaglądajcie na moje social media, sama nie mogę się doczekać, trzymajcie kciuki!
Rozmawiała Julia Borowczyk
„The Four. Bitwa o sławę” w piątek o godz. 22:35 w Telewizji POLSAT.