Wszystko o programie w aplikacji, którą znajdziecie tutaj:
https://ninjawarrior.page.link/app
Oglądaj Ninja Warrior Polska online na IPLA.TV.
- Za nami sześć niesamowitych tygodni, a na torze „Ninja Warrior Polska” pojawiło się blisko dwieście zawodniczek i zawodników - podsumowała czas eliminacji Karolina Gilon. - W finale będzie jeszcze ciężej - zauważył Łukasz „Juras” Jurkowski. - Do finału awansowało dwudziestu czterech zawodników. Absolutnie najlepsi z najlepszych. Prawdziwi wojownicy - przedstawił elitę trzeciej edycji Jerzy Mielewski.
Dwa tory i trzy etapy w finale
Zasady odcinka finałowego są nieco inne. Całość składa się z trzech etapów na dwóch torach, a czas odgrywa kluczową rolę. Pierwszy tor finałowy - na pokonanie którego zawodnicy mają cztery minuty i pięćdziesiąt pięć sekund - składa się z dziewięciu wymagających przeszkód. Są to: Pięć kroków, Wielkim wozem do spodka, Dziurawy most, Wiszące półki 2, Dzwonki na wietrze, Krzywa ściana, Wahadło, Podpora, Przeprawa przez komin.
Drugi tor finałowy podzielony został na dwie części. Na pierwszą składają się: Lot Tarzana, Motylki, Ruchomy drążek, Spirala Ninji 2, Ściany Herkulesa. Zawodnik ma 1:59, aby pokonać tę trasę, bo inaczej kończy rywalizację. Drugą część, bez ograniczenia czasowego, tworzą Wspinaczka, Zaklinacz drążków, Ściana wspinaczkowa i Latający drążek.
Decyduje najmniejszy detal
Pierwszym zawodnikiem, który rozpoczął rywalizację był Maksym Riznik, który finałowy występ zadedykował swojemu synowi. Pierwsze pięć przeszkód pokonał w skupieniu i bez większych problemów, ale kosztowało go to dużo sił. Do wejścia na Krzywą ścianę potrzebował drugiej próby, a kiedy mijał komentatorów, dostrzegli jego duże zmęczenie. I choć udało mu się pokonać Wahadło, wszystkich zaskoczył sygnał dyskwalifikacji. Sędzia dopatrzył się, że zawodnik czubkiem buta dotknął tafli wody w basenie... Finalista pierwszej edycji programu nie mógł się pogodzić z tą decyzją.
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Wahadło
Szybkie pożegnanie
- Jestem w stanie tutaj nieźle zamieszać. Nie stawiałbym na nikogo poza moją osobą - mówił przed startem Daniel Barański. 35-letni gimnastyk jednak zakóńczył finał niespodziewanie szybko. Przeszkoda Wielkim wozem do spodka nie była dla niego tak łatwa, jak ocenila to Karolina Gilon. Zawodnik wyjął drążek z szyn i w spektakularny sposób wpadł do basenu. - Matko jedyna, co tu się stało! - dziwił się Jerzy Mielewski.
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Wielkim wozem do spodka
Historyczny moment
Na tę chwilę trzeba było poczekać aż do trzeciej edycji. Na starcie toru finałowego zameldowała się pierwsza kobieta w historii polskiej edycji programu. Katarzyna Baranowska niesiona żywiołowym dopingiem z lekkością pokonała trzy pierwsze przeszkody. Niestety zabrakło jej zaledwie kilku centymetrów, żeby złapać się drugiej półki. - Taki jest sport. Następnym razem - zapowiedziała 20-latka.
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Wiszące półki 2
Niespodziewany upadek do basenu
Bolesław Sobierajski znany jest z tego, że każdą trasę chce pokonać w jak najkrótszym czasie. - Pierwszy i drugi tor powinien wejść w miarę łatwo i dopiero przy trzecim powinny być jakieś problemy - ocenił przed swoim startem. Radził sobie tak dobrze, że jego upadek do basenu zaskoczył wszystkich i sprawił, że cała Arena Gliwice zamarła. Jak do tego doszło? Na ostatnim Dzwonku na wietrze nie odepchnął się dobrze i nie był w stanie uniknąć kąpieli.
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Dzwonki na wietrze
Nieubłagana grawitacja
Wśród finalistów nie brakowało zawodników, którzy mieli do wyrównania rachunki z torem. Jakub Sielczak-Rum w pierwszej edycji dotarł do finału, ale zabrakło mu czasu, aby przejść do dalszego etapu. Wrócił w trzeciej edycji i pokazał bardzo dobre przygotowanie, bo miał trzeci czas eliminacji. Na pierwszej trasie finałowej mknął aż do Wiszących półek, gdzie zaczęły się problemy z chwytem. Gdy sobie z nimi poradził, wydawało się, że zeskoczenie na matę to jedynie formalność. Jednak zeskoczył na krawędź przechylony do tyłu i nie był w stanie utrzymać równowagi. Zakończył udział w finale głośnym pluskiem...
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Wiszące półki 2
Wysoko postawiona poprzeczka
Dla wielu zawodników zdobycie Góry Midoriyama to najważniejszy sportowy cel. - Będę próbował do skutku. Taki sobie założyłem cel, żeby zdobyć ten tytuł - mówił Ivan Kohut. Rozpoczął w bardzo dobrym tempie, a następnie w rozsądny sposób oszczędzał siły, żeby nie popełnić prostego błędu. Podczas przeprawy przez komin wjechał na górę niczym windą i jako pierwszy awansował do dalszego etapu. Na drugim torze zaprezentował bardzo dobrą technikę pokonywania zdradliwej przeszkody, jaką jest Spirala Ninji 2. Podczas Wspinaczki walczył z ogromnym zmęczeniem, a na przedostatniej półce zawisł na jednej ręce. Uratował jednak sytuację i dzielnie walczył jako Zaklinacz drążków. Nie zdołał niestety utrzymać rąk na kończącym przeszkodę drążku. Kolejni zawodnicy nie mieli łatwego zadania, żeby zajść dalej niż on.
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Zaklinacz drążków
Kosztowny błąd faworyta
W drugiej edycji Robert Bandosz zdobył tytuł Last Man Standing po nieudanym starcie w premierowym sezonie. Udowodnił, że nie można się poddawać, a każdą porażkę jesteśmy w stanie przekuć w sukces. Teraz zaczynał jako jeden z faworytów - Jest presja, ale znów zaczynam od nowa. Nie pamiętam już o tej edycji - mówił w rozmowie z Karoliną Gilon. Przyznał też, że upadek Bolesława Sobierajskiego zapalił u niego lampkę alarmową i wyrwał go ze zbytniego rozluźnienia. Pierwszy tor pokonał z uwagą i spokojem i do kolejnego przystąpił z zapasem sił. W drugim etapie biła od niego duża pewność siebie, ale wystarczył jeden błąd na Ruchomym drążku... - Nie spodziewałem się. Gdy zobaczyłem ząbek, że drążek poszedł do tyłu, to wiedziałem, że tego nie odratuję - podsumował.
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Ruchomy drążek
Pośpiech złym doradcą
Będący w gronie faworytów trzeciej edycji show Paweł Murawski czuł się na tyle pewnie, że na pierwszej trasie pozwalał sobie na ryzykowne zachowanie. Określający siebie jako „Ninja Witcher” trener personalny przeżywał trudne chwile na Podporze, ale pomimo tego wykręcił najlepszy czas! Przed finałem cel był prosty - Góra Midoriyama. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia - mówił. 32-latek na drugiej trasie także nie ustrzegł się problemów. Na Motylkach „miotało nim jak szatan” - jak to określił Łukasz „Juras” Jurkowski. Na początku drugiego etapu - choć zegar już przestał bić - chciał czym prędzej pokonać pierwszą przeszkodę, a to się zemściło. Nie zdołał się utrzymać na przedostatniej półce podczas Wspinaczki.
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Wspinaczka
Zdradliwa Spirala Ninji
Nowa edycja to także i nowe twarze. Mariusz Bulandra przemknął przez eliminacje do finału jak torpeda - półfinałowy tor pokonał w nieco ponad minutę. - To nie jest kwestia szczęścia, tylko to, że jestem dobry. Tor wszystko zweryfikuje - mówił pewny siebie 31-latek. W finale nie obyło się bez nerwowych momentów już na pierwszej trasie - spalił pierwsze podejście do Krzywej ściany, a na Podporze jego mięśnie zaczęły drżeć. W drugim etapie decydujący okazał się nieodpowiedni chwyt na jednej z najbardziej wymagających przeszkód.
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Spirala Ninji 2
Do trzech razy sztuka
Sebastian Kasprzyk do trzeciego finału „Ninja Warrior Polska” przystępował z dużym doświadczeniem z dwóch poprzednich edycji, w których także miał szansę po sięgnięcie po główną nagrodę. Na ich przestrzeni pracował nad ruchomością bioder, ale problemy z nimi odezwały się podczas przejścia przez Podporę. 25-latek w sprytny sposób uratował sytuację, rzucając się na kończącą przeszkodę matę. Wszystkie trudy wynagrodziło uderzenie w kończący trasę buzzer. Na drugiej trasie także zapewnił sobie i widzom potężną dawkę stresu. Kiedy walczył, aby na Zaklinaczu drążków zajść dalej niż Ivan Kohut, zawisł na jednej ręce. Wytrzymał jednak, dołożył drugą rękę i przeskoczył na kolejny drążek. Siły opuściły go na Ścianie wspinaczkowej. - Jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Udało się zajść jak najdalej. Jest taki lekki niedosyt, że nie udało się wejść na samą górę, ale jeszcze tu wrócę i tam wejdę, zobaczycie! - zapowiedział najlepszy zawodnik trzeciego sezonu.
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Ściana wspinaczkowa
Last man standing!
Finał „Ninja Warrior Polska” - podobnie jak cała trzecia edycja - dostarczył mnóstwo sportowych emocji, chwil wzruszeń i niespodzianek. Główne nagrody w programie - 150 tys. złotych oraz elitarny tytuł wojownika Ninja wciąż czekają na zdobycie.
Dziękujemy za wspólne oglądanie trzeciej edycji „Ninja Warrior Polska” w Telewizji POLSAT!
Oficjalny profil „Ninja Warrior Polska” na Instagramie - @ninjawarriorpolska