- Moment, w którym postanowiliście, że spróbujecie sił w „Must be the music. Tylko muzyka”?
- Jest początek roku 2011, jesteśmy po koncercie w Ełku, śpimy w domu babci naszego managera i leci w telewizji reklama „Tylko muzyka. Must be the music”... Jesteśmy po Przystanku Woodstock w 2010 roku, gramy trasę koncertową, ale ciągle czegoś brakowało, aby pokazać się szerzej. Widzimy reklamę, która nas zainteresowała, bo program namawia do promowania własnych piosenek, wokalistów, zespołów. Zespół był podzielony, był strach czy nam się uda, czy to miejsce dla nas. Pojechaliśmy na pre-casting do Białegostoku, gdzie byliśmy o drugiej w nocy i spaliśmy w busie. Rano otwierają się drzwi hotelu i pojawia się stres, kamery, dużo ludzi, ale stwierdziliśmy, że wchodzimy, gramy jak na koncercie i niczym się nie przejmujemy. I po kilku tygodniach dostaliśmy telefon, że widzimy się w Warszawie. Tak rozpoczęła się nasza medialna droga, która trwa od dziesięciu lat (śmiech).
- Pierwsze wrażenia po pierwszych przesłuchaniach i nagraniach w programie?
- Mieliśmy i mamy ten plus, że jesteśmy grupą, przyjaciółmi. Każdy się wspiera. Gdy czekasz w tłumie na przesłuchaniach, naturalne, że pojawia się stres, mimo że zagraliśmy sporo koncertów, to w warunkach telewizyjnych nie mieliśmy doświadczenia. Każdy był bardzo życzliwy i pomocny, ale nikt nic nie narzucał, co nas cieszyło. Chcieliśmy zagrać swoje i pokazać się jeden do jednego, jacy naprawdę jesteśmy. Ogrom wydarzenia, produkcja, ludzie, kamery robiło wrażenie, ale nas to bardzo nakręcało i chcieliśmy wypaść jeszcze lepiej.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Najlepiej zapamiętane słowa do Was od jurorów?
- To chyba te napisane słowa, „4 x TAK”. Zagrałeś swój numer, ludzie wstali z krzeseł, zrobiłeś wszystko, co można i czekasz na wynik jury. Leci ta muzyka z biciem serca, dla podniesienia napięcia (śmiech) i wtedy na tablicy, zielone „4 x TAK”. Radość ogromna. Wariowaliśmy jak dzieci. Piękny moment.
- Chwile zwątpienia w programie, o ile takie w ogóle się pojawiły?
- Nie było takich. To była pierwsza edycja i było bardzo naturalnie. Każdy uczył się tego programu, bo nikt do końca nie wiedział co i jak będzie, czego oczekiwać. Wiązały się też relacje między nami uczestnikami. To był piękny czas. Oczywiście, że każdy chciał wygrać, ale mimo wszystko każdy traktował się wzajemnie z ogromną sympatią.
- Najlepsze wspomnienie finału, ale z backstage'u?
- Wszystko działo się bardzo szybko, były ogromne emocje. Już nam było trochę wszystko jedno czy wygramy, czy nie. Rozmawialiśmy między sobą, że udało się osiągnąć już bardzo dużo i to doceniamy. Z dziewięciu czy dziesięciu uczestników, tylko troje przeszło do ścisłego finału i wtedy emocje na backstage'u były gigantyczne. Będę zawsze pamiętał ten moment, gdy Maciek Rock mówi „Zwycięzcą pierwszej edycji jest... zespół Enej”! I tak ta przygoda trwa do dziś.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Moment, w którym usłyszeliście utwór „Radio Hello” w radiu po raz pierwszy?
- Często to wspominamy, bo marzyliśmy o tym, aby nasza piosenka była zagrana w ogólnopolskiej stacji radiowej. Nie znaliśmy mechanizmu, jak to zrobić, od kogo to zależy. Wygrywamy „Tylko muzyka. Must be the music” z piosenką w ukraińskim języku i w poniedziałek, gdy wracamy do Olsztyna, w radiu leci „Radio Hello”. Cieszyliśmy się jak dzieci z wymarzonego prezentu, którego się nie spodziewają. Genialne uczucie, ogromna satysfakcja. Uczciwie to do dziś mam podobną radość, jak wydajemy nowy singiel i słyszę go w radiu.
- Najbardziej zapamiętana przez Was akcja Waszych fanów?
- Nie przypominam sobie jednej konkretnej, ale zawsze bardzo doceniam prezenty od fanów. To, że potrafią jeździć za nami w sezonie koncertowym czterdzieści razy w ciągu czterech miesięcy. Bardzo to motywuje. Otrzymaliśmy mnóstwo gadżetów ręcznie robionych. To wszystko jest bardzo miłe.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Wasze największe osiągnięcia od czasu wygrania programu?
- Nie chce niczego szufladkować i oceniać, ale dla mnie osobiście, największym osiągnięciem jest to, że po tych dziesięciu latach nadal gramy, wydaliśmy dziesięć singli z ogromnym sukcesem radiowym, wydaliśmy kilka płyt, w tym kolędową, i nadal gramy, i mamy chęci. I to dla mnie jest największym sukcesem.
- Polsat SuperHit Festiwal 2021. Jaki będzie?
- Zagramy jubileuszowy koncert z okazji dziesięciu lat od „Tylko muzyka. Must be the music”, więc dla nas to będzie piękny moment. Zabrzmią nasze największe hity w nowych aranżacjach i będziemy świętować ten wyjątkowy dla nas czas. Do tego cały festiwal zapowiada się cudownie, duże grono artystów i same hity w legendarnym Sopocie. Dla nas też jest to okazja do spotkań z innymi zespołami, po tak długim czasie bez koncertów, więc już nie mogę się doczekać!
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Co dobrego jeszcze przed Wami?
- Mamy jeszcze wiele marzeń wydawniczych, planów i mamy nadzieję, że wszystkie uda się zrealizować. Chwilowo skupiamy się na naszej płycie „Idealny sen”, która ukazała się 7 maja 2021 roku, czyli równo dziesięć lat od „Tylko muzyka. Must be the music”. Mamy w planach już kolejne single na ten rok, jak również już myślimy o zimie i okresie kolędowym.
Polsat SuperHit Festiwal 2021 powstaje we współpracy z Miastem Sopot, Bałtycką Agencją Artystyczną BART, za współorganizację odpowiada AlberT-ART. Partnerem strategicznym Festiwalu jest Związek Producentów Audio-Video (ZPAV).
„Polsat SuperHit Festiwal 2021” na żywo w piątek 25 czerwca i w sobotę 26 czerwca od godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.