Oglądaj Family Food Fight. Pojedynek na smaki online na polsatboxgo.pl.
- Czym dla państwa był udział w programie? Jak to państwo postrzegają z perspektywy czasu?
Najpierw był to dla nas spory wysiłek, bo musieliśmy przeorganizować swoje sprawy rodzinne i zawodowe. Szybko okazało się, że to fantastyczna przygoda i cieszymy się, że wzięliśmy udział w programie. Przez cały czas na planie było mnóstwo pozytywnych emocji. Z perspektywy czasu zdobyliśmy więcej wiedzy, doświadczenia, poznaliśmy różne techniki. Zobaczyliśmy też, jak inne rodziny gotują. Zaprzyjaźniliśmy się z nimi i utrzymujemy regularny kontakt. To jest fantastyczna wartość.
- Czy „Family Food Fight” zmieniło państwa domowe gotowanie?
Tak, teraz szykujemy trzydaniowy obiad w dwanaście i pół minuty (śmiech). Ale mówiąc poważnie, to zmieniła się u nas organizacja pracy i technika gotowania. Jest duży skok.
Wyświetl ten post na Instagramie
- Jak obecność w programie wpłynęła na państwa życie?
Dużo osób lokalnie nam kibicowało, odbieramy mnóstwo sympatycznych reakcji. Gdy gotowaliśmy na eko pikniku, to byliśmy pytani o rękę Ewy, którą poparzyła w jednym z odcinków. Byli ciekawi, jak córka się czuje. Ta troska była bardzo miła. Jeżeli coś się więc zmieniło, to odbiór, który związany jest z popularnością. Choć dla nas to nie jest najważniejsze.
- Czy teraz więcej znajomych chce wpaść do państwa na obiad?
Mnóstwo przyjaciół zna naszą kuchnię, bo często do nas wpadają i korzystają z propozycji zjedzenia (śmiech). Rozwijamy naszą rodzinną firmę, w której planujemy grill bar, także będzie także okazja dla innych, aby spróbować naszych dań. Także tych, które pojawiały się w „Family Food Fight”. Poza tym odwiedzają nas znajomi z programu. Niedawno gościliśmy rodzinę Ceballo, była u nas przez kilka dni. Wcześniej z kolei zawitali do nas Bojdowie, a także Marcin Szatan z żoną i córką.
Wyświetl ten post na Instagramie
- Przechodząc do finału. Jaka była państwa reakcja po usłyszeniu zadania?
Pomyśleliśmy: Dlaczego nie odpadliśmy w półfinale? Mielibyśmy trochę luzu. Byliśmy wyczerpani nagraniami wcześniejszych odcinków. Może nie tyle fizycznie, ile sensorycznie. Początkowo odbieraliśmy to wesele jako bardzo trudne zadanie. Nigdy wcześniej nie mierzyliśmy się z takim wyzwaniem. Tak, na początku był szok.
- Czy podczas finału był moment, w którym przez myśl przemknęła wizja zwycięstwa?
Na początku naszym celem było, aby nie odpaść w pierwszym odcinku. Z każdym kolejnym koncentrowaliśmy się na zadaniach. Nie zaprzątała naszych głów myśl o zwycięstwie. Nie była to nasza najważniejsza motywacja. Dlatego nawet w finale niespecjalnie o tym myśleliśmy. Chcieliśmy jak najlepiej wykonać nasze zadanie. A skala trudności była jeszcze większa ze względu na obecność pary młodej i ich rodzin. Jurorów zdążyliśmy nieco poznać, ale nasze dania przyszły oceniać zupełnie obce osoby. Jak tu trafić w ich gust? To był znakomity sprawdzian kulinarnych umiejętności i bardzo się cieszymy, że nasze dania zostały docenione.
Rozmawiał Tomasz Fiłonik
„Family Food Fight. Pojedynek na smaki” - edycja 1, zobacz odcinek 8:
Dziękujemy za wspólne oglądanie pierwszej edycji programu „Family Food Fight. Pojedynek na smaki” w Telewizji POLSAT!