- Trafiła do panów Nagroda Tajnego Jurora oraz Melodyjna Nagroda im. Artura. Czy spodziewali się panowie, że „łowy” na tym Ryjku mogą być tak udane?
Te werdykty były dla nas zaskakujące. Po drugim dniu konkursu, kiedy już wszystko było rozstrzygnięte, wychodziliśmy z Klubu Energetyk. Myśleliśmy, że wszystko jest już „pozamiatane”. Ale wtedy podszedł do nas Robert Motyka z Kabaretu Paranienormalni i zaczął pokazywać wideo na telefonie z ogłoszenia przyznania Nagrody Tajnego Jurora. Na ekranie zobaczyliśmy, jak Marcin Wójcik z Kabaretu Ani Mru-Mru przyznaje ją Łowcom.b. Patrzyliśmy na to nagranie bez emocji, bo taka sytuacja miała miejsce kilka lat temu. Byliśmy święcie przekonani, że Robert pokazuje nam archiwalne wideo i próbuje nas wkręcić. Nie uwierzyliśmy w to i obróciliśmy się na pięcie. On tylko mruknął: – No, i tak mi dziękują za to, że przekazałem im taką radosną nowinę... Po tym zaczęli do nas podchodzić inni kabareciarze z gratulacjami i wtedy dopiero to do nas dotarło, że to nie był żart. A jeszcze później okazało się, że dostaliśmy kolejne wyróżnienie, którego także oczywiście się nie spodziewaliśmy.
View this post on Instagram
- To kolejny udział kabaretu Łowcy.B w festiwalu, a dwudziestopięciolecie Ryjka to dobry czas na podsumowania. Jak z panów perspektywy zmieniał się ten festiwal, a co w nim jest niezmienne?
- Niezmiennie formuła tego festiwalu jest wyjątkowa, bo nie ma drugiego takiego wydarzenia, na którym to same kabarety oceniają siebie nawzajem i oficjalnie dają wyraz temu, co się komu podoba. Wszystko jest bardzo transparentne. Festiwal przez te wszystkie lata bardzo mocno się zmienił. My pamiętamy czasy, zanim koncerty finałowe zaczęły być transmitowane przez Telewizję Polsat. Myślimy, że to wpływa na świadomość kabareciarzy podczas tworzenia i odgrywania skeczy na scenie. Dla nas to duża zmiana i można powiedzieć, że jest Ryjek „przedtelewizyjny” i „potelewizyjny”.
- Festiwal powrócił po przerwie spowodowanej pandemią. Czy to miało swoje odbicie w tematyce poruszanej przez kabarety?
- Tak, my nawet mieliśmy nawet jeden skecz odnoszący się do pandemii, ale nie zdominowała ona konkursu. Może każdy chciał odpocząć od tego, bo ten temat jest cały czas obecny w naszych życiach. Skecze, które powstały na jubileuszową edycję Ryjka mogą być dobrą odskocznią od codzienności. Bardzo miło było się spotkać ze wszystkimi po długiej nieobecności na scenie, bo pamiętajmy, że przez pewien czas kabarety nie miały możliwości występowania.
View this post on Instagram
- Poruszyliśmy temat procesu twórczego. Czy Ryjek wyzwala w kabaretach dodatkowe pokłady kreatywności? Jak wyglądały wasze przygotowania?
- Tak. Generalnie wśród kabareciarzy panuje taka opinia i naszym zdaniem jest zgodna z prawdą. Ryjek jest dodatkowym bodźcem do tego, żeby tworzyć nowe rzeczy. Gdy decydujemy się na udział, to zgadzamy się przygotować premierowe skecze na zadane tematy i „nie ma zmiłuj”. Mamy terminy, do których musimy się dostosować. Występy na Ryjku stanowią dużą motywację do tworzenia nowego programu. Jeżeli chodzi o nasze przygotowania, to były one nietypowe. Trzeci raz z rzędu przy okazji udziału w Ryjku Sławek stracił głos. Miał zapalenie krtani do tego stopnia, że nie potrafił mówić i lekarz zakazał mu odzywania się, jeżeli miałby wydobrzeć na Ryjka. Wymyśliliśmy taki patent, że te skecze sobie nagramy i powycinamy kwestie poszczególnych z nas. Nie robiliśmy prób ramię w ramię, tylko ćwiczyliśmy z plikami audio. Szczęśliwie zalecenia lekarza pomogły i nawet nie miał chrypki podczas występów.
- Nagrody to przepustka do udziału w koncercie finałowym. Jakie emocje towarzyszyły wam podczas niego?
- Bardzo się cieszyliśmy, że znów pojawimy się w telewizji. Ryjek stworzył okazję, żeby zaprezentować naszą „świeżynkę”. Ten skecz był bardzo dobrze odebrany, choć ma w sobie mnóstwo czarnego humoru. Jesteśmy bardzo ciekawi i podekscytowani, jak zostanie odebrany przez widzów.
- Jakie są inne względy, dla których warto obejrzeć koncert finałowy Ryjka?
- Skecze, które powstały i zostały wybrane do koncertu finałowego, są bardzo dobre. One autentycznie cieszyły publiczność i samych kabareciarzy. Konkurs stał na bardzo wysokim poziomie. Mówiąc z przymrużeniem oka i parafrazując klasyka: kto nie będzie oglądał, ten trąba (śmiech).
Koncert Finałowy 25. Rybnickiej Jesieni Kabaretowej - Ryjek 2021:
Rozmawiał Tomasz Fiłonik
Fot. Artur Nyk