Oglądaj program Farma online na polsatboxgo.pl.
Zachwyty nad Farmerką Tygodnia
W grupie, w której spór goni spór, pojawiła się jedna kwestia, w której uczestnicy są jednomyślni. Wszyscy docenili, w jaki sposób od pierwszego dnia Monika radzi sobie w roli Farmerki Tygodnia. - Widać, że farma bardzo dobrze funkcjonuje - ocenił poprzedni lider grupy, Tomek „Drwal”. - Jest fajnie i stanowczo. Nie da się ukryć, że dobrze rozdzieliła zadania - powiedział „Zima”. - Monika sprawdzi się w tej roli zdecydowanie lepiej niż Tomek - dodała Beata. Oby tylko Farmerka Tygodnia nie zawiodła tak rozbudzonych oczekiwań. Na razie starała się doglądać wszystkich prac w gospodarstwie.
Koniec wegańskiego terroru?
Przy śniadaniu także było mniej negatywnych emocji niż zwykle. Jedyna drobna scysja między Kubą i Karolem dotyczyła konserwy i jej ewentualnego pozostawienia na czarną godzinę. Panowie obrócili jednak wszystko w żart, a „Wojna” zajął się tym, co umie najlepiej, czyli flirtowaniem. Tym razem jednak nie przytulał Kingi, lecz Gosię, która poranną kawkę okrasiła zwierzeniem, że zaczął jej się okres... Pierwsze lody zatem przełamane. Czy coś może pójść źle w tak romantycznie rozpoczętej znajomości?
Wszyscy liczą na kury
Iza, szefowa kuchni na farmie, zwróciła uwagę, że panowie musieli się solidnie najeść (nawet pochłaniając o jedną konserwę za dużo), żeby mieć siłę na realizację Zadania Tygodnia. Stawka jest bowiem ogromna. Jeśli uczestnicy zbudują kurnik zgodnie z wytycznymi Szymona Karasia, do zagrody trafi czternaście kur i kogut. A to oznacza jajka, czyli koniec problemów z przygotowywaniem posiłków. - Będą jaja jak złoto - uspokoił ją w swoim stylu „Zima” mianowany przez Monikę kierownikiem prac.
Na budowie praca wre
Tomek i „Zima” to rywale z pierwszego pojedynku. Obaj z silnymi charakterami. Od początku nie ukrywali, że nie przypadli sobie do gustu. Przy budowie kurnika postawili jednak na zgodną współpracę. Tę nadzorować próbował Karol - samozwańczy asystent Farmerki Tygodnia. - Jestem jednym z największych pracusiów tutaj i staram się być tam, gdzie kogoś brakuje. Wiem, co robię i wiem, że robię robotę. Fizycznie też mi nic nie brakuje - powiedział najskromniejszy trener personalny na farmie. Czy pozostali mieszkańcy też tak go postrzegają? „Dużo szumu”, „więcej mówi niż robi”, „troszeczkę ściemnia” - ocenili pracusia...
„Patrzy na mnie, jakby chciała mnie zabić”
Podczas gdy w jednej częściej gospodarstwa panowie dwoili się i troili przy budowie kurnika, Marta przydzieliła zadania w ogrodzie. Rafał i Gosia bardziej niż na pieleniu grządek skoncentrowali się na ploteczkach. Fotomodelka, która na wejściu nie zrobiła najlepszego wrażenia na żeńskiej części grupy, zwierzyła się, że przy śniadaniu zirytowała ją Marta. - Patrzy na mnie, jakby chciała mnie zabić - powiedziała. Rafał przypomniał jej jednak, że pierwszą ofiarą nieformalnej koalicji młodzieżowej ma być Iza. - Czarownice - podsumował obie obgadywane koleżanki.
Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz
Knucie i narzekanie przerwała Monika. Farmerka Tygodnia odczytała list z treścią kolejnego zadania. Uczestnicy dostali szansę na poprawienie warunków w sypialni. Dostali cztery worki pierza, z którego w ciągu godziny mieli wypchać dwanaście poduszek. Do pracy wyznaczeni zostali Iza, Beata, Gosia i Karol „Lolek”. I to właśnie jedyny facet w ekipie okazał się najskuteczniejszy. - Jako fryzjer ma doświadczenie z piórami - żartowała Beata. - Uratował nam to zadanie - przyznała Iza.
Gosia nie jest mile widziana?
Mimo że prace przy darciu pierza i wypychaniu poduszek zakończyły się sukcesem, nie obyło się bez konfliktów. Znowu z udziałem Izy. Ta dość szorstko potraktowała Gosię, która zauważyła u siebie oznaki uczulenia. - Chciała mi pokazać, że będę najsłabsza w tym zadaniu. To było mega słabe. Po raz kolejny dała mi sygnał, że nie jestem tu mile widziana - wyznała Gosia. Wizażystka z Kalisza lepsze wrażenie zrobiła natomiast na Beacie. - Będzie z dziewczyny pożytek. Uważam, że coraz lepiej odnajduje się na farmie - oceniła. Czyżby gospodyni domowej coraz bliżej było do koalicji młodzieżowej?
Samiec alfa na farmie
Kury jeszcze nie trafiły do gospodarstwa w Puszczy Noteckiej, za to objawiło się kilku prężących tors kogutów. Panowie wyznaczeni przez Monikę do pracy, budowali kurnik bez koszulek, a dziewczyny miały tego dnia wyjątkowo dużo pracy w ich pobliżu. - Kubę trochę rozprasza płeć piękna - zauważył Karol. - To samiec alfa w kwiecie wieku. Trudno wymagać od rzeki, żeby czasami nie wylewała - dodał, oceniając zachowanie „Wojny”, który jednego dnia zdążył przytulić Gosię, Kingę i Monikę. - Zdecyduj się na coś - śmiał się Karol. - Kinia jest młoda, lubię rzucić okiem. Przy Monice krew buzuje szybciej, jeszcze jak w tych spodenkach jeansowych chodzi... Zresztą jestem tu drugi tydzień, niedługo wszystkie zwierzęta będą wyglądały dla mnie seksownie - wyjaśnił barman.
W kuchni wrze
Iskry leciały także w innej parze. Emocje między Izą i Rafałem zdecydowanie jednak nie doprowadzą do niczego dobrego. Kolejna awantura wybuchła w kuchni, kiedy tancerz wyrzucił ogryzek jabłka nie tam, gdzie trzeba. „Ruda” zareagowała nerwowo, Rafał nie pozostał jej dłużny. - Na wszystkich się ciągle burzysz. Powiedziałem „przepraszam”. Co mam więcej zrobić? Ty się denerwujesz, ja się denerwuję i po co nam to? - stwierdził. - Nie życzę sobie, żeby ktoś obcy na mnie krzyczał. Rodzice na mnie w domu nie krzyczą - dodał. Kolegę próbował uspokoić „Zima”. - Ale ona do was nic nie mówi, a do młodych po prostu się rzuca. Nie wytrzymuje napięcia - wytłumaczył Rafał. - Niby fajna babeczka, a rzuca czary. No i w kuchni wrze na każdego temat. Powinna wyjść z tej kuchni, bo już zaczyna jej odbijać - podkreślił.
„Mam większy lęk przed Izą niż przed krową”
Po obiedzie młodzież postanowiła pomóc budowniczym kurnika. Rafał chciał dobrze, ale skończyło się jak zwykle... Okazało się, że nawet przyniesienie pozostałym świeżych orzechów może rozwścieczyć szefową kuchni. - Z Kingą poszliśmy na orzechy po cichu, żeby Iza nie wiedziała. Dla mnie to już jest jakiś lęk. Mam większy lęk przed Izą niż przed krową - wypalił. Ukrywanie przez „Rudą” klucza do spiżarni raczej nie załagodzi tej sytuacji. Na szczęście pomimo gęstniejącej atmosfery kurnik prawie został ukończony. Na kolejny dzień budowniczym zostało tylko przygotowanie ogrodzenia. Wieczorem natomiast farmerzy mogli przejść do kolejnych obowiązków.
Śmierdząca sprawa
Chwalona przez wszystkich Monika do końca dnia starała się dopilnować absolutnie wszystkiego. A na farmie właściwie codziennie pojawiają się nowe, zupełnie nieoczekiwane problemy. Chociażby takie jak Tosia, załatwiająca swoje potrzeby podczas dojenia. Sytuacja przytrafiła się... Rafałowi i Kindze. Całe szczęście, że ostatecznie mleko się nie zmarnowało. Dla szefowej kuchni tego mogłoby już być za wiele!
Równi i równiejsi
Koalicja „kuchenna” znalazła jednak inny problem do omówienia przed snem - zmywanie naczyń. Według Beaty i Marty niektórzy uczestnicy nie pomogli przy tej czynności ani raz, mimo że na farmie są już drugi tydzień. - Są ludzie stworzeni do wyższych celów niż zmywanie - stwierdziła z rozgoryczeniem Beata.
Policjantka wezwana na przesłuchanie
Dziewczyny próbowały przegadać temat z Moniką. Dyskusję przerwało jednak wejście Ilony Krawczyńskiej. - Farmerko Tygodnia, zapraszam cię pod wiatę - oznajmiła prowadząca. A uczestnicy już wiedzą, że kiedy wśród nich pojawia się Ilona, będzie działo się coś ciekawego...
„Farma” - edycja 1, zobacz odcinek 7:
„Farma” od poniedziałku do piątku o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.