Oglądaj program Farma online na polsatboxgo.pl.
Bunt Balbiny
Farmerzy zmęczeni przygotowywaniem przetworów na targ, nie mogli zapomnieć o codziennych obowiązkach. Od rana Monika i Iza narzekały w kuchni na niepozmywane naczynia, Karol wyprowadził Tosię na pastwisko. Dzień zaczął się zatem standardowo. Monotonię życia w gospodarstwie postanowiła zburzyć Balbina, która ponownie próbowała sforsować drzwi zagrody i zażyć trochę wolności. - Męczy się już. Widzi, jak jej koleżanka sobie chodzi, a ona ciągle w zamknięciu - powiedział Rafał. Karol, Kuba i „Zima” szybko zaregaowali, wzmacniając bramkę. Ciężarna krowa musi pozostać w boksie. W jej stanie spacery są zdecydowanie niewskazane. - Moje przypuszczenia są takie, że ona chce po prostu więcej towarzystwa. Rozpieprz robi zawsze, jak nikogo przy niej nie ma - zauważył Karol.
Pełna mobilizacja
Po śniadaniu na tapet wrócił oczywiście targ. Uczestnicy czuli ogromną presję - nie dość, że ich kuchenne starania mieli ocenić goście z okolicznych miejscowości, to jeszcze podejrzewali, że przegrana drużyna będzie nominowana do opuszczenia programu. Wszystko musiało być zatem zapięte na ostatni guzik. W teamie „żółtych” pełnej mobilizacji pilnowała Iza. Wspólnie z Moniką i Kingą poległa jednak na podpisywaniu produktów i wymyślaniu haseł reklamowych. Z pomocą przyszedł Karol. - Okazało się, że w naszej ekipie czarny najlepiej kuma polski - żartował trener personalny, którego ojciec pochodzi z Angoli.
Z dedykacją dla Beaty
Zgodnie z instrukcjami otrzymanymi w liście, mieszkańcy mieli zbudować dwa osobne stoiska, wymyślić ich nazwy i reklamę, która zachęci potencjalnych kupców. Drużyna Izy postawiła na „Farmnik”. Wśród „zielonych” prym w tworzeniu sloganów wiódł Kuba. - Żeby życie miało smaczek, raz śliweczka, raz kabaczek - żartował. Ostatecznie jednak panowie nazwali swoje stoisko „U braci Beaty”. - Wszystko to, co zrobiliśmy i co osiągnęliśmy, zawdzięczamy Beacie - wyjaśnił „Wojna”.
„Dzień sądu jeszcze nadejdzie”
Podczas gdy jedni zastanawiali się nad miłym gestem w kierunku koleżanki, która dzień wcześniej odpadła, inni zajęli się podgrzewaniem i tak już gorącej atmosfery. Karola wyprowadziły z równowagi krzyki Izy. - Nie wchodzę w dyskusje z nim. Ma zrobić, wykonać polecenia i tyle - stwierdziła „Ruda”. - W takim razie dyskutować będziemy na nominacjach. Dzień sądu jeszcze nadejdzie - odpowiedział trener personalny.
Wizyta gości
Szymon Karaś, ekspert programu, zaprosił na targ mieszkańców okolicznych gmin. Mogli oni spróbować i ocenić wyroby i przetwory przygotowane przez uczestników. Każdy miał także jedną monetę, za którą mógł kupić jeden - najlepszy jego zdaniem - produkt. Farmerzy nie wiedzieli jednak, jakie konsekwencje będzie miało to, który stragan zarobi więcej...
Reklama dźwignią handlu
Drużyna Izy starała się zachęcać do degustacji, choć i na tym polu doszło do spięcia. - Mamy najlepsze jedzenie i mój talent marketingowy, chociaż nie wiem czy nasza Cruella de Mon się nie wetnie - powiedział o liderce grupy Karol. - Szkoda, że taka „marketingówa” zapomniała wystawić na stół kabaczki - dodał, odnosząc się do tego, że Iza to przecież właścicielka agencji reklamowej.
Zdecydowała chemia w grupie
Team „zielonych” nie miał takich problemów. Panowie swoją naturalnością, otwartością i luzem kupili sympatię osób wizytujących targ. A przede wszystkim podbili serca pań. - Tylko się uśmiechną i wszystkie baby do nich lecą. Do Kuby leciały - stwierdziła Kinga. - Mocno zadecydowała chemia grupy u nich, a u nas jej brak - przyznał Karol.
Guru zasypany solą
Prawdziwą weryfikacją, i to bynajmniej nie chemiczną, była jednak wizyta gościa specjalnego. Maciej Nowak, uznany krytyk kulinarny, mieszka zaledwie godzinę drogi od „Farmy”. Chętnie zgodził się wziąć udział w targu i ocenić starania uczestników. - Jest moim guru kulinarnym - cieszyła się ze spotkania Iza. W jej grupie dominowało jednak przekonanie, że ekspert pogrąży swoją oceną „żółtych”. Tak tragicznie nie było. Maciej Nowak okazał się wyrozumiałym recenzentem. Zastrzeżenia miał tylko do pstrąga, który jego zdaniem był wręcz niezjadliwy. - Dlaczego to jest tak słone?! - dopytywał.
Mężczyźni najlepszymi szefami kuchni?
Kiedy Maciej Nowak kosztował dań z drugiego stoiska, wśród „żółtych” trwała kłótnia i docinki między Karolem i oskarżonym o zepsucie ryb „Zimą”. Fatalnych nastrojów nie poprawiło też obserwowanie, jak gość specjalny chwalił dania przygotowane przez drużynę „Lolka”. - Można wprowadzać do obrotu handlowego - ocenił kiełbasę „zielonych” krytyk kulinarny. I ryba nie była za słona!
Werdykt surowych jurorów
Jednak ostateczna ocena Zadania Tygodnia nie należała tylko do Macieja Nowaka. W jury zasiedli także Szymon Karaś oraz pani sołtys miejscowości, w której położona jest „Farma” i przedstawiciel miejscowej Straży Pożarnej. Podczas gdy trwały jeszcze obrady, drużyna Izy przypomniała sobie, że Kuba pracuje przecież w gastronomii. Jest barmanem w Oslo i tak naprawdę to on, a nie wyznaczona dzień wcześniej do pojedynku Beata, był motorem napędowym „zielonych”! Rozpacz była jednak przedwczesna, a decyzja jurorów zaskakująca. Po krótkiej dyskusji ogłoszono triumf... „żółtych”! - To moje musy uratowały zadanie - cieszył się Karol. - Chłop potrafi wyprowadzić z równowagi. Jeśli jest porażka, to on szuka winnych, a jeśli jest sukces, to dzięki niemu - podsumował „Zima”.
Jaka nagroda za zwycięstwo?
Frustracja Kuby, „Lolka”, Tomasza i Rafała urosła, gdy Marcelina Zawadzka i Ilona Krawczyńska poinformowały uczestników, jaką nagrodę zdobyli „żółci”. - Wygraliście nicnierobienie - zakomunikowały prowadzące. Zwycięska drużyna do odwołania nie ma na farmie żadnych obowiązków. Przegrani muszą sami uporać się ze wszystkimi pracami. Co więcej, dla drużyny Izy przygotowano wieczorną imprezę z muzyką, ogniskiem i kolacją, o jakiej w gospodarstwie mogli dotąd tylko pomarzyć.
„Odwaliłam się jak szczur na otwarcie kanału”
Triumfatorzy zajęli się zatem szykowaniem na party. Kinga błysnęła króciutką sukienką. - Odwaliłam się jak szczur na otwarcie kanału i było mi z tym świetnie - przyznała. W tym czasie panowie z przegranej drużyny zajęci byli jednak myśleniem nad nowym podziałem obowiązków i szukaniem w zakamarkach kuchni czegoś do zjedzenia na kolację...
Tańce i pizza z czekoladą
Na ten jeden wieczór o problemie głodu i monotonnego menu mogli zapomnieć Iza, Kinga, Monika i Karol. W nagrodę za zwycięstwo przygotowano dla nich prawdziwą ucztę. Wygrani docenili tę chwilę. Starali się spróbować wszystkiego, nawet jeśli wymagało to zagryzania pizzy kawałkiem czekolady. A później były już tylko śpiewy i tańce przy ognisku.
„Farma” - edycja 1, zobacz odcinek 13:
„Farma” od poniedziałku do piątku o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.