2022-02-16

„Farma” - edycja 1, odcinek 23: Oferta za immunitet. Warto?

Konfrontacja zamiast bezpieczeństwa. Decyzja „Zimy” zmieniła wszystko! Farmer Tygodnia oddał immunitet za produkty przyniesione przez Marcelinę Zawadzką. Mięso, czekolada, kawa i sok podniosły morale w grupie, ale też spowodowały, że przed nominacjami nikt nie jest bezpieczny. Karol zyskał za to możliwość wyzwania największego rywala na pojedynek. Co jeszcze wydarzyło się w dwudziestym trzecim odcinku programu? „Farma” od poniedziałku do piątku o godz. 20:00 w Polsacie.

Oglądaj program Farma online na polsatboxgo.pl.

Depresyjny poranek
Trudno ocenić, czy uczestników bardziej zmęczyła praca w gospodarstwie, czy knucia i intrygi, ale kolejny poranek na farmie minął w atmosferze narzekania i tęsknoty za domem. Sytuacji nie poprawiała ani depresyjna pogoda, ani perspektywa wizyty Szymona, który miał ocenić realizację Zadania Tygodnia. - Jestem zmęczony psychicznie. Powtarzam to od kilku dni - przyznał Kuba. - Jak ktoś spyta, jak tu było, to chyba płaczem będziemy odpowiadać - stwierdził Karol. Wesoło zrobiło się tylko na moment, kiedy podczas dojenia krów panowie ucięli sobie pogawędkę o kobietach. „Wojna”, który sam o sobie mówi „pies na baby”, podzielił się historią, jak spotykał się z siedmioma dziewczynami jednocześnie. - Niektóre wiedziały o innych. Do dwóch jeździłem do rodziny - wyznał.

Z kurnika do wody
Do śmiechu nie było natomiast „Zimie”. Ewidentnie wstał lewą nogą i zarządził... łapanie kur! Farmera Tygodnia zaniepokoiło bowiem, że nioski rozchodzą się po całym gospodarstwie. Na nic zdały się tłumaczenia pozostałych, że tak jest od kilku tygodni. Rafał i Karol próbowali przekonywać „Zimę”, ten denerwował się, że grupa mu nie pomaga. - On się jakoś dziwnie dziś zachowuje - ocenił tancerz. Oberwało się także „Lolkowi”, który podpadł Kubie. - Latam jak głupek za tymi kurami, a on sobie stoi z ręką w kieszeni. Można się zirytować - denerwował się barman. Najmniej całą sytuacją przejęte były same zwierzęta. Jedna z niosek rozwiązała sprawę, wskakując do stawu. - Pierwszy raz widziałem pływającą kurę. Jak boja! - śmiał się „Wojna”.

Koza lepsza niż pies
O wolności po raz kolejny zamarzyła także Matylda. Znów próbowała wydostać się z gospodarstwa. Na drodze stanęła jej Kinga, a pomógł jej Kuba, który nie ukrywa, że oszalał na punkcie zwariowanej kozy. - Jedna z barwniejszych postaci tutaj. Uciekinierka. Niesamowita jest. Droczy się, walczy. Charakter ma tak twardy. Zastanawiam się, czy jak będę miał dom i działkę, to nie kupię takiej kozy. Coś wspaniałego. Lepsza od psa. Temperament ma dobry. I jeszcze ten jej wzrok - powiedział Kuba.

Porażka goni porażkę
Zabawy ze zwierzętami przerwał Szymon Karaś. Ekspert programu przyszedł ocenić dwudniowe Zadanie Tygodnia. Co prawda przyznał, że kiszonka z kukurydzy oraz kopcowanie buraków zostało zrobione bardzo poprawnie, ale jednak nagrody nie będzie. Uczestnicy powinni bowiem w jeden dzień uporać się z kukurydzą, a w drugi zająć burakami. Tymczasem wycinkę i siekanie kukurydzy rozłożyli na dwie doby. - Myślałem, że dostaliście zadanie, które będzie dla was łatwizną, ale nie mogę go zaliczyć - powiedział. - „Zima”, to ty wyznaczyłeś osoby, ale nie pozwoliłeś im dokończyć pracy. A w gospodarstwie nie ma tak, że można coś zostawić na drugi dzień. Twoja decyzja zaburzyła pracę i obowiązki wszystkich farmerów, a to jest niedopuszczalne - podkreślił bezlitośnie Szymon.

„Zima” poniesie konsekwencje?
Nic dziwnego, że tak surową ocenę „Zima” wziął bardzo do siebie. Lekko się załamał, początkowo trzymał z dala od grupy, szukając czasu i miejsca na przemyślenia. Uczestnicy nie mieli jednak żalu. Stanęli po jego stronie, próbując go wesprzeć. - Przynajmniej dostaliśmy dobre słowo, że wszystko jest świetnie zrobione - próbowała pocieszać kolegę Monika. - Ale będzie smaczne to dobre słowo na śniadanie - ironizował Karol. - Spieprzył to zadanie nasz wódz i poniesie konsekwencje - wróżył z satysfakcją.

Krótkie chwile radości
Negatywne emocje zeszły na nieco dalszy plan, gdy mieszkańcy postanowili wspólnie wyprowadzić na spacer Lunę, Balbinę i Tosię. Cielątko nadal stresuje się, opuszczając swój boks, dlatego na pastwisko ponownie trafiło na rękach Kuby. Chwilę później krówka hasała już jednak wesoło, co jednych rozbawiło, innych wręcz wzruszyło. - Mała biegała po całym pastwisku, skakała, a biedna mama ledwo dawała radę za nią nadążyć - powiedziała Monika. - Balbina zachowuje się jak człowiek. Biega, woła ją, martwi się. Widać te emocje i coś, co może złapać za serce - dodał „Wojna”.

Wsparcie dla Karola
W tym czasie w kuchni zawiązywał się nowy sojusz. Najbardziej znienawidzony mieszkaniec gospodarstwa nieoczekiwanie znalazł zwolennika. - Wiem, że jestem pierwszy do pojedynku. Mogę odpaść. Ty masz szansę większą ode mnie - zagadnął Karol swojego imiennika. - Ja ochronię cię swoją piersią, a ty im daj popalić - dodał. - Jestem za Karolem - nie ukrywał po takiej rozmowie „Lolek”.

Nie każdy chce pozostać na swoim miejscu
Tego dnia na farmie zdecydowanie bardziej niż uczestnicy, kombinowały zwierzęta. Po porannych ucieczkach kur i kozy, tym razem o wolności zamarzyły krowy. Wszystkie trzy opuściły pastwisko, a każda poszła w swoją stronę. Najtrudniej do powrotu do boksu było namówić Balbinę. „Zima”, Rafał i Tomek najdłużej szukali natomiast Luny. - Nie wiedziałem, gdzie ona jest. Nie było jej widać. Nagle patrze, a ona w samiutkim rogu pastwiska... śpi - śmiał się Farmer Tygodnia. Na szczęście ostatecznie wszystkie zwierzęta bezpiecznie wróciły do zagrody.

Co jest ważniejsze niż immunitet?
Tradycyjnie już więcej zamieszania niż uczestnicy i zwierzęta razem wzięte, wywołała prowadząca. Tym razem namieszała Marcelina Zawadzka, która do gospodarstwa weszła z koszem pełnym mięsa, kawy, czekolady i soku, czyli wszystkiego, o czym mieszkańcy na co dzień mogą tylko pomarzyć. - Mogę wam zostawić ten koszyk, ale pod jednym warunkiem. „Zima”, musisz mi oddać swój immunitet - powiedziała Marcelina. Farmer Tygodnia uznał, że decyzja może być tylko jedna. - Dziękuję za immunitet, życzę wszystkim smacznego - odpowiedział bez wahania, zbierając brawa od pozostałych. - Pomyślałem o tym, żeby czysto koleżeńsko zrobić tej grupie dobrze. Bo widzę na przykład, że Kuba mocno się podłamuje psychicznie. Rafał coraz częściej traci nad sobą kontrolę, Kinga też. Monika miewa rozterki. Karol też podupada - uzasadnił swój wybór „Zima”. Muzyk miał zresztą rację. Przyjęcie prezentów od Marceliny wyraźnie podniosło morale.

„Są kochające i myślące. Nie mógłbym spojrzeć im w oczy”
Z mięsnej uczty przy wieczornym grillu dość nieoczekiwanie zrezygnował Kuba. - Nie rzucam mięsa, ale cielęciny na pewno już nie zjem. Widzę po Balbinie, Tośce, małej Lunie, że to są bardzo kochające i myślące zwierzęta. Jak patrzę w ich oczy, widzę, że one mnie rozumieją. Potrafią się odwdzięczyć, pokazać emocje. Balbina biegała dziś za Luną po polu, zachowuje się jak człowiek. Zjem jeszcze kiedyś wołowinę, ale na pewno nie teraz, kiedy opiekuję się zwierzętami, z których to mięso pochodzi - powiedział „Wojna”. - Opiekuję się krowami i byłoby mi głupio spojrzeć im w oczy, gdybym teraz przy nich zjadł mięso którejś z ich koleżanek - dodał.

Konfrontacja zamiast bezpieczeństwa
Podczas wieczornego oporządzania zwierząt farmerzy dyskutowali o tym, jak mogą wyglądać nominacje. Doszli do wniosku, że pierwszą osobę do pojedynku będzie mógł wskazać „Zima”. Karol zaproponował wówczas... ping-ponga. - Ping-pong to jest coś, co na początku zrobiłem ja i Tomek - wyjaśnił muzyk, przypominając, jak podczas pierwszych nominacji obaj z Tomkiem wskazali siebie nawzajem. Teraz podjął rękawicę rzuconą przez Da Costę. Panowie obiecali sobie zatem bezpośrednie starcie. - Nie boję się. Najprzyjemniejsze, co mogłoby być, to wyeliminować Karola własnoręcznie lub nożnie - podkreślił „Zima”.

Seksualne wspomnienie Kuby
Zacięta rywalizacja o tytuł Super Farmera i 100 tysięcy złotych na chwilę zeszła na dalszy plan, gdy na grillu wylądowały steki, a w kubkach kawa i sok. - Każdy się dobrze bawi, jest najedzony i jest śmiesznie. O to chodziło - cieszył się „Zima”. - W pochodzie pierwszomajowym niósłbym twoją podobiznę - żartował Kuba. Barman, który wielokrotnie podkreślał, że ma dosyć knucia i intryg, szczególnie docenił miły wieczór. Znów sypał żartami, rozbawiając grupę. - Jedyne seksualne wspomnienie stąd to wymiona w rękach i klepanie krowy po pupie - śmiał się. - Taki wieczór jest dla mnie bajeczny. Problemy odchodzą. Lubię takie życie. Lubię się cieszyć, a nie walczyć i smucić - dodał. Wszyscy mieli jednak z tyłu głowy, że to ostatnie miłe chwile w takim gronie...

„Farma” - edycja 1, zobacz odcinek 23:

Farma od poniedziałku do piątku o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.