Oglądaj program Farma online na polsatboxgo.pl.
Na farmie nie ma czasu na odpoczynek
W gospodarstwie każdego dnia pozostaje coraz mniej uczestników, a pracy do wykonania jest wciąż tyle samo. Co więcej, już wczesnym rankiem grupę odwiedził Szymon Karaś z niezbyt miłą informacją. - Zleciłem wam już kilka zadań. Mam jeszcze jedno - zakomunikował ekspert programu. Podobnie jak w pierwszym tygodniu, farmerzy musieli pojechać na pole i wykopać jak najwięcej ziemniaków. - Liczyliśmy, że tych zadań już nie będzie, gdy są tak wyczerpujące pojedynki - przyznał Tomek.
Sprawa honorowa
Na początku programu grupie nie udało się zaliczyć zadania w polu. Teraz wyznaczeni do pracy Tomek, „Zima”, Rafał i „Lolek” uznali, że prawidłowo zrealizowane wykopki to punkt honoru. Czwórka zabrała się zatem ostro do pracy. - Uznaliśmy to za ratowanie naszej reputacji farmowej, bo kilka zadań nie poszło tak jak trzeba - podkreślił „Zima”. Poza tym do finału jeszcze kilka dni, a jeść coś trzeba. Ziemniaki były więc na wagę złota!
„Wskoczyła na plecy Kuby i wjechała do finału”
Praca w polu bardzo się dłużyła. Nic dziwnego, że panowie wykorzystali ten czas nie tylko na machanie motykami, ale też plotki, ploteczki i żarty. Głównie z Kingi i Kuby, którzy zostali na farmie sami. - Wydaje mi się, że popracowali i poszli do sypialni - śmiał się Rafał. Nie zabrało jednak także wbijania szpileczek. - Wskoczyła na plecy Kuby i wjechała do finału - podsumował Kingę tancerz. Dziewczyna i „Wojna” spędzili ten czas miło i bardzo grzecznie. Barman mobilizował koleżankę przed zbliżającym się pojedynkiem. - Wszystkich jesteś w stanie pokonać - podkreślał.
Matylda nie wybacza!
Gdy ekipa wróciła z pola, w rozpakowywaniu i selekcji ziemniaków ochoczo pomagała Matylda. Mieszkańcy nie docenili jednak jej zaangażowania, a idąc na obiad, złośliwe zablokowali jej dostęp do zbiorów. Chyba zapomnieli, kto tak naprawdę rządzi w gospodarstwie. Zemsta była... śmierdząca. Szalona koza wtargnęła do mieszkania i na świeżo wytrzepanym dywanie załatwiła swoje potrzeby.
Pojedynek w parach
Po uprzątnięciu tego, co pozostawiła Matylda, mieszkanie mogły w końcu odwiedzić prowadzące. Ilona Krawczyńska i Marcelina Zawadzka poinformowały uczestników o zasadach kolejnego pojedynku. - Będziecie dobrani w pary. Duet, który wykonana zadanie najwolniej, idzie do głosowania. Jedna osoba z przegranego duetu opuści farmę - zakomunikowała Marcelina. Pary zostały ustalone na podstawie wyników rywalizacji z poprzedniego dnia. Najlepszy w łowieniu wianków Kuba musiał więc połączyć siły z Kingą, Tomek z Rafałem, a „Zima” z „Lolkiem”.
Kto wycisnął najwięcej?
Zadanie było niezwykle skomplikowane. Pierwsza część polegała na przeniesieniu wody z wanny, beczki lub kanki do balii. Po drodze trzeba było przejść po równoważni z wiadrami zawieszonymi na paliku. W kolejnym etapie druga osoba z pary miała ugnieść stopami winogrona, a następne z wyciśniętego miąższu uzyskać jak największą ilość klarownego, przecedzonego przez tetrę soku.
Uczciwość czy bezwzględna gra?
Pierwszą część zdecydowanie wygrał Kuba. W całym pojedynku najszybsi byli jednak Tomek i Rafał. Ostatnie miejsce zajęli „Zima” i „Lolek”. Fryzjer zakwestionował jednak wyniki! Zauważył, że w trakcie rywalizacji Kinga złamała regulamin - nie umyła nóg przed ugniataniem winogron. - Farmerzy, każdy duet ma na swoim koncie przewinienie - powiedziała Marcelina Zawadzka. Błąd Kingi był oczywisty. Poza tym jednak Tomek złapał słoik, który niechcący przewrócił Rafał, a „Lolek” nie wytrzepywał tetry do przeznaczonej na to miski. To także było niezgodne z zasadami pojedynku. - Dlatego najuczciwiej będzie, jeśli wszyscy farmerzy będą poddani głosowaniu - orzekła Ilona Krawczyńska.
Klika wybrała ofiarę
Po zakończeniu zmagań najdłużej komentowane było oczywiście zachowanie „Lolka”, który kwestionując wynik, uratował skórę. - Dla mnie to nie było do końca w porządku - powiedział „Zima”. To jednak właśnie on poinformował fryzjera o nieumyciu nóg przez Kingę i przeciwko niemu obrócił się przez to gniew większości. Jak zwykle w takiej sytuacji doskonale odnalazł się Rafał, budując sojusz przed głosowaniem. Tancerz namówił Kubę, Kingę i „Lolka”, żeby z programu wyrzucili „Zimę”. - On jest dobrym zawodnikiem, a wydaje mi się, że z gry wywala się dobrych zawodników - stwierdził Rafał zachwycony skutecznością swojego knucia.
„Zima” pogodzony z losem
Muzyk doskonale zdawał sobie sprawę, że klika wytypowała go do opuszczenia farmy. Z programu postanowił jednak wyjść z twarzą i bez niewyjaśnionych spraw. Poprosił o rozmowę Kubę, któremu tłumaczył, że jego zdaniem pojedynek był fair, dlatego kiedy prowadzące zapytały go, czy ma zastrzeżenia do wyniku, odpowiedział, że nie. - Mam wrażenie, że poczułeś się, jakbym cię w jakiś sposób zdradził. A ja nie mam problemu z tym, że przegrałem - próbował wyjaśnić przekonując „Wojnę”, że o błędzie Kingi powiedział „Lolkowi” w emocjach, a nie po to, żeby zakwestionować wynik rywalizacji.
Manipulacja i poczucie winy
Kiedy jednak klika ma plan, wynik głosowania jest formalnością. Czas „Zimy” na farmie minął, a po jego wyjściu w mieszkaniu zapanowała grobowa cisza. Kuba i Kinga mieli ogromne poczucie winy. Szczególnie mocno werdykt grupy przeżywał barman, choć on ostatecznie wyłamał się z sojuszu i zagłosował za eliminacją „Lolka”. - Dałem się w to wrobić. Później się wycofałem, ale nie zdążyłem o tym powiedzieć Kindze - przyznał. Gdy zdążył, „Zima” pozostałby w programie...
„Najdebilniejsza decyzja”
Później negatywnych emocji było jeszcze więcej. Kinga zamiast cieszyć się z pozostania w gospodarstwie, cały wieczór przepłakała. - Najdebilniejsza decyzja, jaką podjęłam. Oddając głos na „Zimę”, nie postąpiłam zgodnie ze swoim sumieniem i strasznie się z tym czuję - stwierdziła Kinga. - Gorzej nie mogłam się zachować. Odstrzeliłam osobę, która mnie tutaj bardzo dużo nauczyła - dodała. „Wojna” próbował ją pocieszać, ale sam także przyznał, że to uczestnik, którego pozbawili szans na finał, tak naprawdę najbardziej zasługiwał na miejsce w nim...
„Farma” - edycja 1, zobacz odcinek 27:
„Farma” od poniedziałku do piątku o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.