Oglądaj Państwo w Państwie online na polsatboxgo.pl.
Wysokość strat
Spółka Fruvitaland powstała w 2011 roku. Jej działalność skupiała się na hurtowej sprzedaży owoców i warzyw. W maju 2020 r. spółka ogłosiła upadłość i od tego czasu ponad stu rolników stara się odzyskać pieniądze za dostarczone maliny, wiśnie, truskawki, porzeczki czy jabłka. W przypadku niektórych osób kwoty te sięgają nawet 240 tys. zł. Łącznie wierzyciele czekają na zwrot około 11 mln zł.
Sprzęt użyczony, a miał być własny
Od początku działalności Fruvitaland Sp. z o.o. zawierała różnego rodzaju umowy (w tym sprzedaży), kupowała również maszyny, m.in.: wózki sadownicze, platformy, otrząsarki do owoców, wózki widłowe, kombajny do zbioru owoców jagodowych, przyczepy, itp. Część kwot należnych za sprzęt wnosili rolnicy, którzy następnie korzystali z niego na podstawie umów użyczenia. Jak sami wskazują, zarząd spółki Fruvitaland wprowadzał ich w błąd. Byli bowiem przekonani (na podstawie ustnych deklaracji członków zarządu), że po pięciu latach prawo własności przejdzie na nich.
Zaskoczeni sadownicy
- Każdy z nas zapłacił 30 procent wartości tego sprzętu. Kupiliśmy też udziały w grupie warte kolejne 10 procent. Oznacza to, że zapłaciliśmy łącznie 40 procent. Reszta miała być dofinansowana ze środków unijnych, dlatego byliśmy tylko użytkownikami maszyn. Po pięciu latach miały one stać się naszą własnością. Użytkujemy ten sprzęt od dziewięciu lat. Dbamy o niego, za własne pieniądze przeprowadzamy naprawy i prace konserwacyjne - tłumaczą poszkodowani. Jakież było ich zdziwienie, gdy syndyk włączył maszyny w skład masy upadłościowej spółki i wystawił je na sprzedaż. Chcąc ratować użytkowany sprzęt, część rolników postanowiła go odkupić. Usłyszeli jednak, że nie przysługuje im prawo pierwokupu. Jak tłumaczy syndyk - sprzęt rolniczy jest własnością grupy producenckiej, a sadownikom został on jedynie użyczony.
Od dotacji do upadłości
Pomimo hojnych dotacji (z samej ARiMR spółka miała otrzymać 37 milionów złotych w latach 2011-2015) zarząd zdecydował się zaciągnąć kredyty bankowe pod zastaw rzeczonych maszyn oraz nieruchomości. Już w 2017 r. pojawiły się pierwsze sygnały, że zobowiązania nie są spłacane. Dotyczyło to również podatków oraz składek ZUS. Spółka zamknęła ten rok ze stratą. Wskutek złych decyzji w marcu 2019 r. doszło do restrukturyzacji przedsiębiorstwa. Nie dotrzymujący jej warunków zarząd doprowadził do tego, że spółce pozostało już tylko ogłoszenie upadłości (doszło do niego 5 maja 2020 r.). Majątek Fruvitaland wyceniono na około 29 milionów złotych.
Podwójnie stratni
Sadownicy mają żal do prokuratury i sądów o przedłużające się czynności w tej sprawie. Podkreślają, że nikt nie liczy się z ich trudną sytuacją. W chwili obecnej nie tylko nie mogą odzyskać pieniędzy za dostarczone owoce, lecz także - w efekcie decyzji syndyka - ich straty stają się dużo wyższe. Twierdzą, że gdyby to oni nie zapłacili rachunku czy raty kredytu, zaraz pojawiłby się komornik, który ściągnąłby należność.
Poszukiwanie winnych
Śledztwo w sprawie grupy producenckiej prowadziła Prokuratura Okręgowa w Siedlcach. Wśród podejrzanych jest 12 osób, w tym prezes i dwóch byłych członków zarządu Fruvitalandu. Dochodzenie zmierzało w kierunku wykrycia tzw. oszustwa kredytowego oraz usiłowania doprowadzenia Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa do niekorzystnego rozporządzania mieniem poprzez przedstawianie nieprawdziwych dokumentów. Chodzi o opóźnienia w wykonywaniu współfinansowanych przez agencję inwestycji. 31 marca 2022 r. został skierowany akt oskarżenia.
Co z tego wyniknie?
Czy skazanie winnych pomoże sadownikom? W jaki sposób ich sytuację może poprawić interwencja dziennikarzy i reporterów programu „Państwo w Państwie”? Dlaczego wymiar sprawiedliwości utrudnia zmniejszenie strat, które ponoszą poszkodowani i czy uda się to zmienić?
„Państwo w Państwie” w niedzielę o godz. 19:30 w Telewizji POLSAT.