Oglądaj Państwo w Państwie online na polsatboxgo.pl.
Odruch serca
W sierpniu zeszłego roku podczas wizyty z przyjaciółmi w restauracji „Kryształowa” w Świdnicy pani Natalia zauważyła błąkającego się kota. Od obsługi dowiedziała się, że to bezpańskie zwierzę i często się tu pojawia, ponieważ personel je dokarmia. Było już późno, po godz. 22. Kobieta, kierując się odruchem serca, zabrała więc kota do siebie do domu.
Koniec tematu?
Pani Natalia jest matką dwójki dzieci. Od początku informowała je, że nie mogą się do zwierzątka przyzwyczajać, ponieważ trzeba je oddać. Przez trzy dni bezskutecznie próbowała dodzwonić się na numer, który widniał na obroży. Kontaktowała się też ze schroniskiem dla zwierząt, do którego chciała je odwieźć. Ale po trzech dniach kot jej uciekł. W tym momencie temat został dla niej zamknięty.
Policja puka do drzwi
W listopadzie u pani Natalii pojawiła się policja. Przeszukano jej dom oraz dom jej byłego męża, a także dom teściowej. Kot Tasman nie został znaleziony w żadnej z tych lokalizacji. Kobieta przyznała, że z troski o bezpańskie zwierzę zabrała je z restauracji i próbowała odnaleźć właściciela. Podkreślała, że nie miała zamiaru przywłaszczać zbłąkanego zwierzęcia. Mimo to została oskarżona o kradzież kota.
„Poważna kradzież”
Właścicielka kota twierdzi, że Tasman to kot brytyjski długowłosy. Kobieta nie posiada jednak jego rodowodu, choć dla wszystkich hodowców jest jasne, że kot rasowy bez rodowodu nie istnieje. Policja wyceniła wartość zwierzęcia na tysiąc złotych, sprawdzając ceny kotów rasowych z rodowodem w internecie. Wartość jest o tyle istotna, że ma wpływ na kwalifikację prawną kradzieży. Według polskiego prawa kradzież rzeczy (a zgodnie z prawem zwierzę jest traktowane jak rzecz) o wartości powyżej 500 zł to przestępstwo, za które można trafić do więzienia.
Wnioski oddalone
W dniu przesłuchania znajdująca się pod presją pani Natalia podpisała wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Następnego dnia go jednak wycofała. Wniosła także o przesłuchanie pracowników schroniska, powołanie biegłego, który oceni faktyczną wartość kota, a także o zobowiązanie właścicielki do przedłożenia umowy nabycia kota. Wszystkie te wnioski zostały oddalone.
Oszałamiające śledztwo lokalnej policji
Okazało się, że jedna z kelnerek wie, do kogo należał Tasman. To ona poinformowała właścicielkę, kto i kiedy zabrał kota. Na monitoringu widać też, że pani Natalia wsiadła z nim do samochodu. Właścicielka złożyła zawiadomienie na policję, która dzięki tablicom rejestracyjnym z monitoringu dotarła do pani Natalii.
Na miarę awansu
Teraz pani Natalii grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. A policjant prowadzący sprawę kota dostał awans - obecnie jest zastępcą komendanta lokalnej policji. Czy interwencja programu „Państwo w Państwie” pomoże zakończyć ten absurd i wyjaśnić kryminalną aferę, której wymyślenia nie powstydziliby się komicy z grupy Monty Pythona?
„Państwo w Państwie” w niedzielę o godz. 19:30 w Telewizji POLSAT.