Oglądaj Hell's Kitchen online na polsatboxgo.pl.
- Jak pan ocenia czas spędzony w programie?
- Jak dla mnie to było długo. Idąc do programu, powiedziałem żonie, że za dwa dni wracam (śmiech). Bardzo chciałem nie odpaść na początku i to się udało. Biorąc pod uwagę, że gotuję tylko w domu, możliwość udziału w czterech odcinkach traktuję jako swój sukces. Wyszedłem ze swojej strefy komfortu i nauczyłem się nowych rzeczy.
- Jakie wrażenie zrobił na panu Mateusz Gessler?
- Nie miałem konkretnych wyobrażeń przed programem. Żona mówiła mi, że będą na mnie tam darli japę, ale mnie pozytywnie zaskoczyło, że to był jednak inny rodzaj przywództwa. Mateusz Gessler to surowy, ale i ciepły człowiek. Nie tylko wydaje polecenia, ale i pozytywnie wspiera uczestników w momentach, w których tego potrzebują.
Wyświetl ten post na Instagramie
Najlepsze momenty w „Hell’s Kitchen”?
- Kolacja przygotowana przez szefa Nestora Grojewskiego w willi, bo myślę, że nie powtórzy się to szybko. Ja w ogóle miałem mnóstwo pierwszych razów w programie. Jazda na motocyklu, dotykanie móżdżka, próbowanie langustynek i innych owoców morza, przygotowywanie tatara, z którego mogę być dumny. To była przygoda za przygodą. W tym czasie wydarzyło się tak dużo, że mógłbym to wszystko rozdzielić na kozackie pół roku!
- A jakie były najtrudniejsze chwile?
- Jeżeli chodzi o sprawy kulinarne, to żałuję, że w zadaniu z emotikonami nie dosoliłem dorsza, bo dostałbym pół punktu. Natomiast prywatnie niedługo przed pożegnaniem z programu uzmysłowiłem sobie, że nie mogę sobie przypomnieć, jak brzmi głos mojej żony. Nigdy wcześniej nasza rozłąka nie trwała tak długo. Poza kamerami opowiedziałem o tym Igorowi, w którym także coś pękło i przed serwisem nie mógł powstrzymać łez.
Wyświetl ten post na Instagramie
- W czwartym odcinku emocji było bardzo dużo. Widzowie mogli zobaczyć także chwile, w których wspiera pan Martę oraz łzy Huberta podczas werdyktu szefa. Ten program tak mocno zbliża?
- Zdecydowanie, to był bardzo intensywny czas. Wchodząc do willi nie mieliśmy ze sobą telefonów, czy nawet naszych książek. Spędzaliśmy ze sobą cały czas razem i to nas bardzo zbliżyło. Raz, jadąc na nagrania, Jarek zwrócił uwagę Kamilowi, że podczas wstawania zawsze śpiewa i czy mógłby tego nie robić. Użył słowa „zawsze”, a to był drugi czy trzeci wspólny dzień. Ja mam trzydzieści siedem lat i nie nawiązuję już raczej przyjaźni, bo mam swoje grono przyjaciół, ale więzi, jakie powstały między nami w programie są bardzo silne. Cały czas jesteśmy ze sobą w kontakcie, spotykamy się, gdy tylko jest okazja. Myślę, że to dopiero początek naszej wspólnej przygody.
Rozmawiał Tomasz Fiłonik
„Hell's Kitchen” - edycja 7, zobacz odcinek 4:
„Hell's Kitchen” w środę o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.