- To był dla pani ważny rok wspomnieniowy ze względu na trzy jubileusze. Czy coś zaskoczyło panią wyjątkowo pozytywnie w tych dwunastu miesiącach?
- Naprawdę niezwykły rok. Jeżeli chodzi o trzydziestolecie Polsatu, to niesamowicie zaskoczyło mnie spotkanie z prezesem założycielem stacji Zygmuntem Solorzem i wszystkimi pierwszymi pracownikami. Odbyło się jeszcze przed Wielką Galą Jubileuszową w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej, która była przepięknym koncertem, również dla mnie bardzo wzruszającym. Natomiast moment tego prywatnego spotkania był wyjątkowy. Zostałam zatrudniona w Polsacie na samym początku i wtedy była nas ledwie garstka - około pięćdziesięciu, sześćdziesięciu osób. Wszyscy się znamy i pamiętamy. Na spotkaniu pojawili się szefowie, panie z księgowości, pani, która sprzątała, ludzie z działów technicznych. Jestem niesamowicie dumna, że znalazłam się w gronie tych pierwszych pracowników. Dostaliśmy pamiątkowe medale i to było naprawdę bardzo, bardzo wzruszające.
- Pani program świętował piętnastolecie.
- Tu też przyjemne zaskoczenie. Na jubileusz „Ewa gotuje” moja wspaniała, cudowna, kochana ekipa przygotowała mi niesamowicie wzruszający film z piętnastu lat realizacji programu w moim domu. Więc były zdjęcia ze wszystkich moich kuchni, w których gotowałam, a produkcja przeprowadzała się ze mną trzy razy i teraz zapraszam widzów do dwóch domów - pod Babią Górą i w Krakowie. Były wpadki, śmieszne momenty, które nie weszły do programu, a oni je gdzieś „schomikowali”. To dla mnie wyjątkowa pamiątka, cieszyłam się i wzruszyłam, aż łezka się zakręciła w oku, że hej! Przez te piętnaście lat mam stałą ekipę, zobaczyliśmy na filmie, jak się zmieniliśmy, bo przecież na co dzień jesteśmy młodsi, chudsi i piękniejsi. Ale poruszyło nas też wspomnienie tych, których już nie ma. Pamiętamy o nich.
- W 1992 roku została pani Miss Polonia, to kolejna ważna rocznica. Jakie miała dla pani znaczenie?
- Po trzydziestu latach mogę powiedzieć szczerze, że uroda pomaga w życiu (śmiech). Jestem dumna, że założyłam tę koronę - kilogram czystego srebra. Miałam momenty, kiedy mnie ona trochę uwierała, przeszkadzała, kiedy jej się nawet trochę wstydziłam. Natomiast w tym roku zobaczyłam, że to wydarzenie wywróciło moje życie do góry nogami, ale w taki pozytywny sposób. Od tego momentu wiele rzeczy się zmieniło, bardzo wiele się nauczyłam i uczę cały czas, bo uważam, że tego nigdy dość.
- A czego chciałaby się pani nauczyć w 2023 roku?
- Większej asertywności, bo z tym ciągle mam kłopot (śmiech). Tak mnie rodzice wychowali, zawsze zwracali uwagę, żeby mieć czas i uwagę dla wszystkich. To bardzo dobre dla innych, ale czasem nie do końca dobre dla mnie. Więc chciałabym jeszcze lepiej gospodarować swoim czasem i wciąż się tego uczę. Bardzo bym też chciała, jeżeli tylko kondycja mi na to pozwoli i świat będzie na tyle przyjazny, odbyć upragnioną wyprawę na Antarktydę, gdzie czeka na mnie góra Mount Sidley, ostatni klejnot do korony wulkanów Ziemi do zdobycia.
Rozmawiała Barbara Boncler