2023-01-13

Rafał Zawierucha: To są jaja, proszę pana. Wielkie jaja!

Aktor o głównej roli w serialu „Domek na szczęście”. Wciela się w postać Bartka, który postanawia wyprowadzić się z miasta na wieś. Czym zamierza się tam zajmować? Czy jest w stanie przekonać do tego pomysłu swoją żonę-influencerkę? Jak przebiega konfrontacja marzeń o sielskim życiu na łonie natury z brutalną rzeczywistością? „Domek na szczęście” od 13 stycznia w Polsat Box Go.

Oglądaj Domek na szczęście online na polsatboxgo.pl.

- Gra pan główną rolę w serialu „Domek na szczęście”. Kim jest pana bohater?
- Mój bohater to Bartek, który kocha wieś. Pamięta ją z dziecięcych lat, a ma dosyć życia w mieście, tego tłoku, pędu, harmidru, który go tam otacza. Ale ma dosyć także pracy, która wysysa z niego resztki sił. I postanawia razem z żoną - influencerką i instagramowiczką - oraz z ich pieskiem przeprowadzić się na wieś i spełnić marzenia.

- Ich marzenia czy jego marzenia?
- To są jego marzenia, o które musi toczyć bój z żoną i z sąsiadami, którzy również pojawiają się na przeciwwadze. Ale sądzę, że koniec końców skutecznie przekonuje swoją partnerkę do poetyki wsi.

- Skąd taki pomysł u Bartka, aby wyprowadzić się z miasta na wieś i założyć tam dość specyficzny biznes?
- Wyciągnął go ze swojej firmy, bo pracował w banku, który dawał kredyty na innowacyjne pomysły. I taki pomysł wyciągnął od jednego z klientów. Kupił farmę i zaczął biznes, który wydawałby się piękny i bardzo atrakcyjny, natomiast on też wiąże się z licznymi kłopotami.
A sama przeprowadzka to marzenie z dzieciństwa i sposób na ucieczkę od życia, które go otacza i również nas otacza, mam wrażenie. Czyli znalazł sobie azyl, taki właśnie domek na szczęście, który zaspokaja wewnętrzne pragnienia, buduje nasz świat, pozwala sobie różne rzeczy poukładać, pomaga się spionizować w wirze codziennego życia.

- A co to za biznes?
- Biznes ten to jaja, proszę pana, to duże jaja. Wielkie jaja! Myślę, że dwieście, trzysta sztuk miesięcznie. Każde jajo kosztuje trzysta pięćdziesiąt złotych. Bogactwo! Strusie - nie na pióra, tylko na jaja. Rozważaliśmy chyba nawet, czy nie lepiej byłoby hodować alpaki, ale to może w drugim sezonie (śmiech).

- Jak się pracuje ze strusiami?
- Mieliśmy z nimi ciekawe przygody. Miała być gromada, a koniec końców na planie były tylko cztery strusie, które w dodatku nie chciały z nami współpracować. Na szczęście dzięki naszej pomysłowej scenografii i ekipie udało się je okiełznać i wyglądają atrakcyjnie, jakby to było stado. Ale strusie naprawdę są niereformowalne. Można się ich bać, bo struś może kopnąć. a to wcale nie jest najgorsze. Najgorsze może zrobić dopiero po tym, jak kopnie… Ale to już sobie państwo doczytają (śmiech).

- Mamy się spodziewać komedii?
- Można się spodziewać dobrego, uczciwie nakręconego serialu, w którym każdy wie, co robi i żyje swoim życiem. A w efekcie zderzeń różnych postaci rodzi się komedia. I zostanie to pozytywnie wyciśnięte do ostatniej kropli.

- A czym jest to tytułowe szczęście?
- To każdy sam sobie znajdzie w tym serialu. Czym jest szczęście? Czy w ogóle jest taki domek na szczęście i czy my go mamy? Dla mnie to jest taki azyl, taka odskocznia i spokój w wirze codziennego życia. I chyba po prostu działanie zgodnie ze sobą, zgodnie z naturą i podstawowymi wartościami. Jeżeli to wszystko zachowujemy, to do szczęścia się dojdzie. Albo się do niego dochodzi, potem się odchodzi i się znowu wraca, więc to szczęście jest może nie tyle ulotne, ile trzeba mu się głębiej przyjrzeć, aby je dostrzec.

Oficjalny profil POLSAT na Instagramie - @polsatofficial

Oficjalny profil POLSAT na TikToku - @polsat