Oglądaj Hell's Kitchen online na polsatboxgo.pl.
Profesjonalne podejście
- Każdy szef kuchni, jeżeli traktuje swoją pracę profesjonalnie i z sercem, to ma w sobie emocje. Czasami to są emocje skrajne, wybuchowe. Ja miałem okazję pracować z takimi przełożonymi, którzy przekazywali swoją wiedzę w różny sposób. Pracowałem w przeszłości z szefami, którzy lubili się wydzierać, ale ja tego osobiście nie doświadczałem. Dlaczego? Do nauki w kuchni podchodziłem zawsze profesjonalnie, z pasją, ze skupieniem i rzetelnością. Kuchnia jest miejscem, w którym pracujemy emocjami i dobrą energią. Może ze względu na to, że szybko zrozumiałem, że trzeba się naprawdę postarać, żeby wyszły nam dobre dania, bo na samym końcu dostaje je gość – opowiada Mateusz Gessler.
Wyświetl ten post na Instagramie
Nauka dyscypliny
Również jeden z sous chefów - Martin Gimenez Castro - doświadczył podobnych zachowań w kuchni na początku kariery. Argentyńczyk zdradza, że choć dzięki temu się wiele nauczył, to nie zawsze sobie radził z presją. - Po studiach gastronomicznych w Argentynie miałem szansę pracować w Stanach Zjednoczonych. Trafiłem do kuchni włoskiej, ale na poziomie „fine dining”. Tam presja była ogromna. Miałem dziewiętnaście lat, mieszkałem sam, byłem daleko od rodziny. Nie ukrywam, że po serwisie potrafiłem nie spać, płakać w nocy, bo nie wiedziałem, czy to faktycznie jest to, co chcę robić. Nie wiedziałem, czy to miało sens, że pojechałem tak daleko, żeby ktoś na mnie krzyczał. Ale dużo się wtedy nauczyłem. Także tego, czego bym nie chciał robić, czyli pracować w taki sposób z innymi. Potem pojechałem do Argentyny, ale wróciłem i pracowałem dla tego szefa przez kolejnych pięć lat. Nauczył mnie dyscypliny i podejścia, że jak robimy coś, to ma to być perfekcyjne - wskazuje.
Wyświetl ten post na Instagramie
Hartowanie ogniem
Robert Kondziela uważa natomiast, że w kuchni potrzeba czasem „ognia”. - Zasada jest bardzo prosta. W tak zwanym ferworze walki, w największej tabace, używa się niecenzuralnych słów, ale zawsze później jest potem przybicie „piątki”. To nie jest nic osobistego, to dotyczy jedynie danej sytuacji. Ten żargon kuchenny, nieraz bardzo ciężki, trzeba traktować przez pryzmat naszego zaangażowania. W tym ogniu buduje się zespół – objaśnia. Jego zdaniem czas na rozmowy jest dopiero po skończonej pracy. - W ferworze walki nie ma momentu na to, żeby dyskutować. Wszystko za szybko się dzieje. Goście chcą jeść od razu. Sprzeczki są potem, rozmawiamy o tym i każdy przedstawia swoje racje. Niejednokrotnie leciały ścierki, patelnie, może się teraz od tego odchodzi, ale to jest prawdziwe życie kuchni – podkreśla.
Wyświetl ten post na Instagramie
„Hell's Kitchen” w środę o godz. 21:10 w Telewizji POLSAT.