Sny o wielkości
Po zdobyciu mistrzostwa i Pucharu Anglii piłkarze The Citizens liczyli na jeszcze jedno cenne trofeum, tym razem na arenie międzynarodowej. Zdobycie go miało potwierdzić ich dominację nie tylko w kraju. Byli pełni wiary, że porażka z 2021 roku w finale z Chelsea 0:1 to jedynie potknięcie w drodze na szczyt, falstart wielkiego planu budowania sportowej potęgi przez zamożnych właścicieli ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wygrana jako początek nowej ery.
Duża niespodzianka…
Na tle bogatego rywala Inter Mediolan, zarządzany przez chiński holding, przedstawiany w mediach jako klub zadłużony na prawie miliard euro, nie był stawiany w roli faworyta. Zdaniem wielu komentatorów już sam udział w finale drużyny z Włoch, po raz pierwszy od sześciu lat, uznawano w Italii za zaskakujące osiągnięcie. Poprzednie triumfy, w 2010 roku w Lidze Mistrzów, a tym bardziej te z 1964 i 1965 roku z Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, to jedynie wspomnienie pięknych lat w dziejach Nerazzurrich. Nikt zbyt głośno nie wyrażał pragnień o kolejnym wyczynie.
Potencjał szkoleniowy
Na ławkach trenerskich także doszukiwano się przewagi. Pep Guardiola zasiadł na niej w Champions League już po raz czwarty. Pierwsze dwie próby, w 2009 i 2011 roku jako opiekun FC Barcelona, zamienił w sukces, a teraz otrzymał drugą szansę z Manchesterem City. Jego gablota, do której w bogatej karierze trenerskiej trafiły wcześniej 34 trofea, miała swoją wymowę we wszystkich przedmeczowych analizach. Simone Inzaghi, z trzema Pucharami Włoch i czterema Superpucharami Włoch, bez mistrzostwa kraju, a do tego debiutujący w finale LM, prezentował się znacznie skromniej.
Droga do finału
W fazie grupowej Manchester City miał teoretycznie łatwiejszych rywali - Borussia Dortmund, Sevilla FC i FC Kopenhaga urwały mu zaledwie dwa punkty, ale w drabince pucharowej musiał wyeliminować kolejno RB Lipsk, a potem europejskich gigantów - Bayern Monachium i Real Madryt. W grupie Inter Mediolan zajął drugie miejsce, za Bawarczykami, ale nie sprostała mu FC Barcelona z Robertem Lewandowskim oraz Viktoria Pilzno. Po awansie do kolejnego etapu rozgrywek jego wyższość musiały uznać także FC Porto, Benfika Lizbona i AC Milan.
Nadzieje i oczekiwania
- Mamy wielką szansę na zapisanie się w historii futbolu - motywował swoich zawodników Simone Inzaghi. - Wiemy, że będzie bardzo trudno, ale spróbujemy. Jesteśmy dumni, że zaszliśmy tak daleko. Razem! To słowo, które nas tu przywiodło i razem spróbujemy wygrać - dodał szkoleniowiec Interu Mediolan, który nie zamierzał rezygnować z czytelnej taktyki 1-3-5-2, a swój plan opierał na wybijaniu przeciwników z rytmu i odebraniu im pewności siebie.
Wyjątkowy czas
Pep Guardiola, wszechstronny i kreatywny analityk, im bliżej meczu, tym bardziej odwoływał się do celebrowania chwili i zwracał uwagę na koncentrację. - Wygranie Ligi Mistrzów to nasze marzenie - podkreślał. - Skupiamy się na tym, co musimy zrobić. Mam przeczucie, że jesteśmy gotowi. Zawodnicy dadzą z siebie wszystko, znają przeciwnika... Idziemy na całość! - zapowiadał szkoleniowiec Manchesteru City. - Trzeba sprawić, żeby zespół poczuł się jednością - zaznaczył.
Przebieg pierwszej połowy
Większość ekspertów spodziewała się znacznej przewagi klubu z Premier League, ale to reprezentanci Serie A wkładali w każdą akcję więcej energii, walczyli z animuszem, wykorzystywali wysoki pressing, byli agresywniejsi, skupieni na przerywaniu ataków i nastawieni na kontry. Manchester City szukał luk w defensywie i znalazł ją do przerwy tylko raz. W 27. minucie w pole karne wbiegł z impetem norweski napastnik Erling Haaland, ale po jego strzale lewą nogą problemów z interwencją nie miał kameruński bramkarz Andre Onana. Chwilę później belgijski pomocnik Kevin De Bruyne zgłosił problemy zdrowotne, próbował kontynuować grę, ale w 36. minucie musiał zmienić go Phil Foden.
Druga część spotkania
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Inter Mediolan ruszał do przodu, gdy pojawiała się wolna przestrzeń lub gdy rywal popełniał proste błędy, ale przede wszystkim zabezpieczał tyły. W 57. minucie na boisku pojawił się belgijski napastnik Romelu Lukaku, który zastąpił Bośniaka Edina Džeko. Miał ożywić ofensywę, ale to kibice The Citizens cieszyli się z gola. W 68. minucie została rozerwana obrona włoskiej drużyny, do piłki dopadł Rodri i skierował ją do siatki. Nerazzurri musieli się otworzyć i zaatakować. Już dwie minuty później Federico Dimarco trafił w poprzeczkę. Nic nie dały również zmiany wprowadzone przez Simone Inzaghiego, rosła nerwowość jego piłkarzy, a zespół Pepa Guardioli grał na coraz większym luzie i miał dużo szczęścia. Aż do końcowego gwiazdka sędziego Szymona Marciniaka, oznaczającego pierwszy triumf Manchesteru City w historii Ligi Mistrzów.
Transmisja na żywo w Polsacie
Od godz. 18:00 w Polsat Sport Premium 1 ruszyło przedmeczowe studio. Gośćmi Jerzego Mielewskiego byli Roman Kołtoń, Piotr Urban, Maciej Stolarczyk oraz Bartosz Bereszyński. Ciekawostki z szatni obydwu drużyn prezentowali Paulina Chylewska i Przemysław Iwańczyk, a o przegląd najświeższych wydarzeń zadbała Paulina Czarnota-Bojarska. Z kolei Marcin Feddek i Tomasz Łapiński rozłożyli na czynniki pierwsze myśl trenerską, opiniami podzieli się Dariusz Dziekanowski i Dariusz Wdowczyk, natomiast wprost ze Stadionu Olimpijskiego im. Atatürka w Stambule specjalne relacje przeprowadzili Marcin Lepa i Tomasz Hajto. Finał Ligi Mistrzów UEFA 2023, także na antenie Polsatu, komentowali Bożydar Iwanow i Andrzej Niedzielan.