Najlepsi z najlepszymi
Rywalizowali w lidze i tam lepszy okazał się Raków Częstochowa, sięgając po historyczne pierwsze miejsce w rozgrywkach, mierzyli się w finale Pucharu Polski, ale tym razem po 0:0 w meczu i 6:5 w rzutach karnych cieszyła się Legia Warszawa. Trzecie starcie dwóch najlepszych zespołów w kraju zapowiadało solidną dawkę piłkarskich wrażeń. Fani obu ekip liczyli, że tego dnia to ich ulubieńcy wzniosą cenny puchar do góry i będą świętować z nimi kolejne zwycięstwo.
Ważny cel i odpowiednie nastawienie
- Puchar już mamy, ale takiej patery, jaką można zdobyć w sobotę, jeszcze nie. Dlatego fajnie byłoby dołożyć ją do naszych zdobyczy - zapowiadał trener Legii Warszawa, Kosta Runjaic. - Raków to gospodarz, ale najważniejsza będzie energia, jaką pokażemy na boisku - dodał przed meczem rozgrywanym w Częstochowie. Szkoleniowiec Dawid Szwarga podkreślał, że to intensywny czas dla jego piłkarzy, bo rywalizują także w eliminacjach Ligi Mistrzów, ale był pełen wiary, że uda im się zaskoczyć przeciwnika. Odniósł się także do prowokacji i przepychanek, które miały miejsce po finale Pucharu Polski. - Emocje są częścią futbolu. Czasami to dobrze, gdy je widać i czuć na boisku. To pomaga zawodnikom, natomiast kluczowe jest, żeby nimi zarządzać i zachować klasę - komentował.
Przebieg spotkania
Do przerwy jedynie dwie akcje dawały nadzieje na gole. Najpierw w 11. minucie po rzucie rożnym Bogdan Racovițan strzałem z główki trafił w poprzeczkę, a w 19. minucie centrował Ernest Muçi, ale Tomáš Pekhart w dogodnej pozycji źle złożył się do strzału. W 57. minucie znów postraszył czeski napastnik, lecz tym razem, stojąc dwa metry od bramki, jedynie obił słupek. Po godzinie gry trener gospodarzy postanowił odmienić oblicze drużyny w ofensywie i zdecydował się na potrójną zmianę. Chwilę później Paweł Wszołek oddał groźny strzał na bramkę Vladana Kovačevicia, a następnie szkoleniowiec Legii także wprowadził trzech świeżych piłkarzy. Kolejne roszady, próby ataków i szukanie tej jednej skutecznej akcji, która rozstrzygnęłaby wynik w regularnym czasie, nie przyniosły efektów. Wyjątkową szansę zmarnował jeszcze w 95. minucie Marcin Cebula, trafiając w poprzeczkę, a po zakończeniu doliczonego czasu sędzia Szymon Marciniak - zgodnie z przepisami meczu o Superpuchar Polski - zaprosił zawodników od razu na rzuty karne. „Jedenastki” lepiej wykonywał zespół z Warszawy i będzie mógł wstawić do klubowej gabloty jeszcze jedno trofeum.
Emocje w Polsacie
Mecz komentowali Bożydar Iwanow i Przemysław Łagożny, a reporterami na stadionie byli Marcin Feddek i Paweł Ślęzak. Spotkanie rozpoczęło się o godz. 20:00 w Polsacie, ale także Polsacie Sport Extra, gdzie dodatkowo realizowano program studyjny. Jego gospodarz Przemysław Iwańczyk rozmawiał z czołowymi ekspertami piłkarskimi w Polsce, byłym selekcjonerem reprezentacji Polski, Jerzym Brzęczkiem oraz Tomaszem Łapińskim, a także gośćmi specjalnymi związanymi zarówno z Rakowem Częstochowa, jak i Legią Warszawa.