Oglądaj Farma online na polsatboxgo.pl.
Same plusy
Urszula Karpała, która dotarła do finału drugiego sezonu reality show „Farma”, w rozmowie z POLSAT.PL wylicza pozytywy wzięcia udziału w produkcji. - Pierwsza rzecz, którą dał mi program, to na pewno możliwość nawiązania super znajomości - mówi. - Druga to docenienie tego, co w życiu mam. No, a trzecia to oczywiście możliwość zobaczenia, jak wygląda nagrywanie takiego reality od drugiej strony - komentuje bizneswoman ze Zwolenia.
Wyświetl ten post na Instagramie
Nowe możliwości
- Podstawową zmianą w moim życiu, która nastąpiła po „Farmie”, jest to, że w świadomości ludzi stałem się „Lobo” i z tego mogę się cieszyć. Piętnaście dni w programie otworzyło mi drzwi do wielu projektów, o których wcześniej mogłem tylko pomarzyć - ocenia Maciej Linke. Przyznaje, że większa popularność towarzyszy mu na co dzień. - Druga fajna rzecz, której w ogóle się nie spodziewałem, to jak bardzo ten program jest znany wśród najmłodszych dzieci. Czułem, że mnie wspierają, a po odpadnięciu, musiałem nagrywać masę filmików, bo rodzice pisali, że pociechy płaczą przed telewizorem - dodaje przedsiębiorca.
Wyświetl ten post na Instagramie
Przygoda życia
Maciej Linke przyznaje, że popularność służy także jego rodzinie. - Całkiem niedawno się przeprowadziłem i na nowym osiedlu z miejsca moja córka zyskała fajny status w hierarchii dziecięcej, tylko dlatego, że jej tata był w „Farmie” - żartuje uczestnik. Jak podsumowuje to, co działo się w show? - Idąc do programu przede wszystkim myślałem o szukaniu followersów, którzy poczują ze mną wspólną więź, będą mi dalej towarzyszyć w mojej przygodzie internetowej. Patrząc na to, co dzieje się na moich mediach społecznościowych, mogę śmiało stwierdzić, że udało mi się to osiągnąć. „Farma” to przygoda mojego życia - podkreśla.
Wyświetl ten post na Instagramie
Umiejętności jedyne w swoim rodzaju
Tomasz Wędzony wspomina to, czego nauczył się podczas pracy w gospodarstwie. - Przede wszystkim obrządek przy zwierzętach. Nigdy nie doiłem kozy, krowy. Takie rzeczy oglądałem tylko będąc na wsi u cioci czy wujka. Na „Farmie” miałem taką możliwość i nawet nieźle mi to szło - przyznaje zwycięzca drugiej edycji show. - Nauczyłem się też czyścić i pielęgnować konie, zaplatać im grzywy. Poza tym oprócz zwierzątek mieliśmy piękny ogród, którym sami zarządzaliśmy. Za dzieciaka uwielbiałem sadzić kwiatki, a na „Farmie” jeszcze bardziej wkręciłem się w pielęgnację - przyznaje uczestnik. - Jestem kreatywny i lubię majsterkować. W programie trzeba była robić coś z niczego - przypomina. - Nauczyłem się jeszcze większej pokory, cierpliwości, charyzmy. Wszystko to pomogło mi wygrać w show, a teraz pomaga wygrywać w życiu codziennym - podsumowuje w rozmowie z POLSAT.PL.
Wyświetl ten post na Instagramie
Przeżyć to jeszcze raz?
Edyta Sobczyk bez wahania przyznaje, że wróciłaby na „Farmę”. - I nawet w tym samym składzie! Każda osoba była barwna i wnosiła coś innego do naszej społeczności - tłumaczy. - Dla mnie to była szalona przygoda, wyzwanie, sprawdzian cierpliwości i odporności na stres. Gdy zamykała się za mną brama gospodarstwa pomyślałam, że chciałabym zostać jeszcze kilka dni dłużej. Nie dla finału, nie dla wygranej, nie dla nakarmienia swojego ego! Tak zwyczajnie chciałam zostać w tym pięknym miejscu i opiekować się zwierzątkami, które z każdym dniem coraz bardziej mi ufały - przekonuje uczestniczka. - Choć na „Farmie” ciągle było coś do zrobienia i często byłam przemęczona fizycznie, to po wyjściu czułam niedosyt i lekki smutek, że to już koniec mojej przygody. Przez cały pobyt byłam w trybie „tu i teraz”. Nigdy wcześniej nie poczułam tak głęboko, jak to jest żyć chwilą... - podkreśla i zachęca do wzięcia udziału w show.
Wyświetl ten post na Instagramie