Trudy współdziałania
W dniu castingu tancerzy na pierwszą od wielu lat trasę koncertową artystka przyznaje, że jest w ferworze prac. - Mam takie myśli, że rozumiem, dlaczego przez dwadzieścia lat pracowałam sama - śmieje się, pytana o natłok obowiązków. Przyznaje jednak, że sama nie jest łatwą osobą do współpracy. - Lubię rzeczy szybko, już, od razu. No i ludzi mierzę swoją miarą, bo ja bardzo szybko pracuję i działam - stwierdza. - Ale uczę się też cierpliwości i zrozumienia - dodaje.
Wyświetl ten post na Instagramie
Złożony projekt
Doda ma nadzieję, że kolejne etapy prac uda się zrealizować zgodnie z harmonogramem. Jednak w rozmowie z pomponik.pl zdradza, że liczba zadań zaskakuje. - Widzę po ekipie, że im więcej tych czynników przychodzi, tym bardziej otwierają im się oczy. Bo nie wszyscy pracowali już przy koncertach. Większość przy reality i innych programach. Oni sobie nie zdają sprawy, z czym ja się mierzyłam do tej pory i jak pracochłonne jest przygotowanie koncertu, czasochłonne i finansowo chłonne - wyjaśnia.
Pełne zaskoczenie
Jak mówi Doda, realizacja koncertu i show w tym samym czasie to wyjątkowa sytuacja. - Niektórzy „spadają na ziemię”. Ale to dobrze, bo jeżeli nawet ekipa tak robi, to co zrobią widzowie? - pyta, zachęcając tym samym do oglądania efektów nagrań w swoim wyjątkowym reality show.
„Doda. Dream Show” od 4 września w poniedziałek o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.