Finał bez pewniaków
- Czuję się spokojny, aczkolwiek troszeczkę mi smutno, przykro, bo nie ma tutaj mojego partnera treningowego Janka. Liczyłem, że to będzie jego sezon - mówi Grzegorz Niecko, mając na myśli Janka Tatarowicza. Docenia jednak wysiłki i starania innych. - Każdy kto się znalazł tutaj, zrobił to poprzez ciężką pracę i nie jest tu na pewno przypadkowo - dodaje. Zawodnik startuje z kontuzją mięśnia podłopatkowego i przyznaje, że nie ma parcia, by zajść jak najdalej. - Będę starał się oszczędzać - przyznaje.
Konkretne założenia
Mateusz Piątkowski ocenia swoje szanse w finale. - Myślę, że jestem przygotowany. Postaram się, by przejść pierwszy tor finałowy i być zdrów - zapowiada. Mężczyzna wyjawia, że nie myśli na razie o Górze Midoriyama, a o poszczególnych etapach rywalizacji. - Brakuje wielu bardzo dobrych zawodników, ale i tak uważam, że skład jest mocny. Rywalizacja będzie zacięta - mówi sportowiec.
Realne cele
- Czuję się bardzo dobrze. Jestem wyspany, dobrze poukładałem sobie wszystkie sprawy związane z regeneracją - wyznaje Michał Grochoła na chwilę przed wielkim startem. Jakie ma cele na finał? - Na pewno chciałbym dojść do liny. Aktualna forma nie pozwala mi się na nią wspiąć w dwadzieścia pięć sekund, przynajmniej tak było, kiedy próbowałem na treningach. Chyba, że tutaj zewnętrzne okoliczności dodadzą mi jakiś nadludzkich sił - śmieje się zawodnik. Jedno jest pewne: łatwo się nie podda!
Zwinięty ogonek
Sebastian Kasprzak wyjaśnia, skąd wzięło się jego nietypowe przebranie w lemura. - Pomysł na kostium wpadł mi tak po prostu, żeby był show. Wiem, że małe dzieci nas oglądają - mówi w wywiadzie dla POLSAT.PL. Czy w finale również wystąpi jako to zwierzątko? - Nic mi nie przeszkodzi, ogonek zwinięty, więc damy radę - śmieje się mężczyzna. - Fizycznie czuję się dobrze przygotowany, a szanse? No, jakieś tam są... Z pięćdziesiąt procent, myślę, że dam radę - stwierdza.
Motywujący stres
Robert Bandosz wyeliminował z zawodów Pawła Murawskiego. Zawodnik opowiada, jak wygląda jego forma na finał. - Od kilku sezonów tak naprawdę czuję się przygotowany, żeby wejść na tą linę. Jedyne, co na to nie pozwala, to kwestia nerwów - przyznaje. Widzi jednak pozytywy tej sytuacji. - Gorzej jakby nie było stresu. To oznaka tego, że nam zależy. Zostałem ostatnim Last Man Standing, który jest w finale. Czuję się trochę jak Ostatni Mohikanin - żartuje mężczyzna.
Każdy ma szansę na zwycięstwo
Wiktor Wójcik podsumowuje swoją przygodę w show. - Niesamowite uczucie, ponieważ jest to już mój szósty finał. Sześć udziałów w „Ninja Warrior Polska” i sześć finałów, więc jestem mega szczęśliwy z tego wyniku - komentuje. - Patrząc na tę edycję, która jest zaskakująca, każdy może być pod liną. Nigdy nic nie wiadomo... - mówi o poziomie swoich przeciwników.
Doświadczenie procentuje
- Czuję się przygotowany, silny, mocny, spokojny i mam nadzieję, że to będzie mój dzień - oświadcza Witalij Orichowski. Zmotywowany zawodnik mówi także, że jest stres, ale mniejszy niż w poprzednich sezonach. - Doskwierają mi kontuzję, ale pomimo nich, czuję się w znakomitej formie. Nawet jak mnie zaboli, to się po prostu tym nie przejmę - deklaruje mężczyzna.
Spokojna głowa to podstawa
Wojciech Rychlewski z pozytywnym nastawieniem przed ostatecznym starciem. - Dobrze przepracowałem siłowo zimę. Omijały mnie wszelkie kontuzje. Mam nadzieję, że tak samo będzie w finale. Czuję się dobrze przygotowany, głowa jest spokojna - mówi zawodnik. Czy jest stres? - Nie, nie. To już czwarta edycja. Jestem naprawdę zadowolony z występu - dodaje mężczyzna.
Który z finalistów wykaże się największym sprytem i wytrwałością? Czy uda się zdobyć Górę Midoriyama?
„Ninja Warrior Polska” we wtorek o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.
Oficjalny profil „Ninja Warrior Polska” na Instagramie - @ninjawarriorpolska