Mniej znaczy więcej
Ewelina Flinta w wywiadzie dla POLSAT.PL sięga pamięcią do lat młodości. - Święta w dzieciństwie były magiczne. Ten czas kiedy jeszcze babcie i dziadkowi żyli, to była największa magia, mimo że były to czasy komuny. Życie w takim ustroju politycznym było trudne, ale potrafiliśmy się bardziej cieszyć z małych rzeczy, które teraz nie robią na nikim wrażenia. Teraz mamy mnóstwo przedmiotów, no i co z tego? Wtedy zdobyć fajny prezent na święta to była bardzo trudna rzecz. Trzeba było się postarać, a i tak bardzo często się nie udawało, i trzeba było brać co było - opowiada finalistka „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. - Najważniejsza pozostawała bliskość, zapach świąt, choinki, pomarańczy i mandarynek z transportu. W latach 90. „Szklana pułapka” po raz kolejny w telewizji. Pochodzę z rodziny, w której się kolędowało. Mój dziadek grał na akordeonie, mój tata również. Większość kolęd śpiewamy z pamięci - dodaje.
Być z rodziną jak najczęściej
Jakie plany świąteczne ma Ewelina Flinta w tym roku? - Byłabym co roku na święta w domu, gdyby nie to, że od mojego miasta rodzinnego dzieli mnie pięćset kilometrów. Natomiast w tym roku obiecałam moim siostrzenicom, że będę. One są już dość duże - mają sześć i prawie dziesięć lat - i ta obecność cioci nabiera znaczenia. Mimo że nie widujemy się często mamy wyjątkową relację - mówi gwiazda, która poważnie podchodzi do roli cioci. - Coraz bardziej zaczynają się interesować tym, czym się zajmuję. Starsza początkowo w ogóle nie była zainteresowania śpiewaniem, ale jakiś czas temu zaskoczyło. Oczywiście, to one wybierają, czym chcą się zajmować, ale to miłe, że zaczęły się interesować muzyką... - kontynuuje. Ewelina Flinta zdradza, że zabrała dziewczynki na plan telewizyjny. - Były ze mną na nagraniu programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. Zależało mi na tym, żeby zobaczyły, jak różne zawody można wykonywać w życiu, że przy takiej produkcji to nie jest tylko ciocia na scenie, która śpiewa, ale cały sztab ludzi dookoła, wykonujących bardzo ważną pracę, bez której nie byłoby takiego programu - wspomina.
W roli Świętego Mikołaja
Piosenkarka ujawnia również, jak wygląda u niej proces kupowania podarunków dla dzieci. - Dziewczynki dostawały ode mnie prezenty nieoczywiste, na przykład bardzo ciekawe książki. Faktycznie, gdy otwierały prezenty pod choinką, wiadomo, zabawki były najbardziej interesujące. Nieraz sobie myślałam, rany, może ten Mikołaj jednak nie trafił (śmiech) - komentuje Ewelina Flinta. - Natomiast moja siostra powiedziała, że to zawsze tak jest, najpierw rzucają się na te zabawki, a potem najdłużej zainteresowane są książkami ode mnie. Hitem była książka „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek”, którą polecam dla dziewczynek i nie tylko. Opowiada prawdziwe historie wybitnych kobiet z całego świata. Moja siostrzenica przez cały rok chciała słuchać tylko tych opowieści przez do snu. Cudownie, że tak ją to wciągnęło - mówi z dumą.
Przemyślane zakupy
W związku z tematem listów do Świętego Mikołaja, Ewelina Flinta ma szerszą refleksję. - Apeluję o to, żeby nie kupować byle jakich prezentów, nie chodzi oczywiście o wartość finansową, bo dzieciaki przestają się nimi interesować, a planeta jest zaśmiecona. Niech to będzie coś ekstra, coś bardzo fajnego, rozwojowego. Lepiej mniej, ale niech to będzie przemyślane - twierdzi artystka.
Wymarzone, wyczekane
Co sama Ewelina Flinta chciałaby dostać w prezencie? - Co roku życzę sobie dostać pod choinkę bilety do teatru, dlatego że od wielu lat jestem przekonana, że najważniejsze jest nie to co posiadam, a to, co przeżyję. Kocham teatr! Kocham koncerty! Jest to dla mnie wyjątkowe, duchowe doświadczenie - mówi uczestniczka show „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”.
Oficjalny profil „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” na Instagramie - @twojatwarzbrzmiznajomo