Trudna rola
- Ja mam tak, że jestem bardzo słaby w prezenty - mówi wprost, zapytany, jakim jest Mikołajem. - Jestem w tym absolutnie fatalny i zawsze pudłuję i później trzeba wymieniać. Cała rodzina dobrze wie, że najlepszy prezent, jaki mogę dać, to pieniądze - wyznaje. W ten sposób powstała pewna świąteczna tradycja. - Przyzwyczaiłem się, że daję czekoladę i trochę kasy, i niech każdy wybierze to, na co ma ochotę - śmieje się Łukasz Jurkowski.
Wspomnienia z dzieciństwa
A co z prezentami dla niego? „Juras” najcieplej myśli nie o zabawkach, czy upominkach z przeszłości, ale czymś innym. - Jak byłem mały, a urodziłem się w 1981 roku, więc jestem jeszcze dzieckiem PRL-u, to zawsze dostawało się z armii taką reklamówkę, gdzie były pomarańcze, cukierki i czekolada. Tata przynosił i mama, bo oboje byli pracownikami wojska. To jest coś, co mi najbardziej zapadło w pamięci - wspomina.