2024-03-20

Dagmar Bilińska opowiada o serialu „Strachy” i swojej roli

Dlaczego to była dla niej gratka? Co podoba jej się w atmosferze tej produkcji? Aktorka podkreśla swoją sympatię dla legend, przeczuć i zapuszczania się do innych wymiarów, dodając, że z zaświatów wcale nie należy spodziewać się tylko zła. Wspomina również współpracę z Tadeuszem Kwintą, z którym współtworzyła niezapomniany duet w kultowej produkcji „Przybysze z Matplanety”. Co jeszcze urzekło ją w możliwości zagrania w nowym serialu? „Strachy” od 21 marca w Polsat Box Go.

- Wystąpiła pani niedawno w serialu Polsat Box Go „Strachy”. Dlaczego udział w tej produkcji wydał się pani interesujący?
- Tak naprawdę zdecydowałam się na udział w tym serialu dzięki reżyserowi Łukaszowi Kobylarzowi. Zapamiętał mnie z serialu „Przybysze z Matplanety” i pomyślał o sprowadzeniu nas, razem z Tadeuszem Kwintą, do swojej opowieści. Był to dla mnie ogromny zaszczyt i nie mogłabym odmówić. 'Przy okazji chciałam sobie przypomnieć, jak to jest być na planie serialu! Sprawiało mi ogromną radość ponowne dotknięcie magii, jaką jest powstawanie iluzji nieistniejącego świata.

- Jak się pani czuła, po latach ponownie stając przed kamerą razem z Tadeuszem Kwintą, czyli Sigmą z programu „Przybysze z Matplanety”?
- To, że będziemy na planie znowu razem z Tadziem Kwintą, było dla mnie niesłychaną gratką. Przypomniały się tamte czasy, niezwykłe zadania sceniczne związane z trudami udawanej scenografii, którą widzieliśmy tylko w monitorach, a którą dodano do obrazu po nagraniu. W tamtych czasach science fiction było jeszcze w powijakach. Ciekawostką niech będzie również to, że kilka odcinków nagrywałam, będąc w ciąży, co doskonale ukrywał kostium, a w ostatnim odcinku maleństwo już leżało przy mnie na planie!

- Wróćmy do „Strachów”. Lubi pani się bać?
- Oj tak! Legendy, dziwne zdarzenia, przeczucia i - tak jak w tym serialu - niespodziewane i zaskakujące zwroty akcji pochodzące z innych wymiarów.

- Co ciekawego odnalazła pani w swojej serialowej postaci?
- Ta postać była mi ogromnie bliska, ciepła, uczuciowa. A że z zaświatów, to co? Niekoniecznie należy się spodziewać samego zła z tamtego świata. To my wyobrażamy sobie straszne rzeczy z miejsc, o których nie mamy pojęcia. I na ogół się boimy czegoś, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć.

- Reżyser, scenarzysta Łukasz Kobylarz i operator oraz scenarzysta Łukasz Sawicki to twórcy debiutujący w swoich rolach w produkcji fabularnej. Jak wspomina pani współpracę z nimi na planie?
- Byłam mile zaskoczona fantastyczną atmosferą na planie, swobodą i akceptacją. Po tylu latach spodziewałam się ogromnego stresu, tymczasem czułam się, jakbym brała udział w bardzo ciekawej zabawie. To ogromna zasługa obu panów.

- A jak pracowało się z Hanną Turnau i Andrzejem Platą - młodymi aktorami na początku drogi zawodowej?
- Niestety, nie miałam za dużo do czynienia z głównymi bohaterami, czego bardzo żałuję, ale zauważyłam, że idzie im bardzo dobrze.

- Czy teraz, po roli w serialu, można się częściej spodziewać pani występów w produkcjach przeznaczonych na rynek telewizyjny oraz na platformy VoD? Czy to była raczej jednorazowa przygoda i wcale pani nie ciągnie w tę stronę?
- Prawdę mówiąc nie mam tu wyrobionego poglądu. Jeśli coś się jeszcze wydarzy, to chyba to po postu przyjmę, a jeżeli nie, to będę żyła wspomnieniami!

„Strachy” od 21 marca w Polsat Box Go.