Lulin, województwo wielkopolskie
Malutka wieś, która liczy mniej niż pięćset mieszkańców. W części jednego z poniemieckich domów mieszkają pan Sławomir z żoną Marzeną i dwoma pasierbicami - dziewiętnastoletnią Kingą i dwunastoletnią Julią.
Historia rodziny: Sławomir i Marzena Bogielczykowie z córkami Kingą i Julią
Na początku aż iskrzyło
Pan Sławomir całe życie marzył o domu i rodzinie. Kiedy poznał panią Marzenę, była w trzecim miesiącu ciąży, z siedmioletnią córeczką u boku, tuż po ucieczce od przemocowego męża Wietnamczyka. Zakochali się w sobie, a pomogło w tym między innymi nocne sms-owanie. - Potrafiliśmy przez jedną noc wymienić pięćset wiadomości - przyznaje kobieta. - Aż mi się komórka spaliła - dodaje mężczyzna. Wzięli ślub i od trzynastu lat nie przestają się wspierać.
Wielkie oparcie w ojczymie
Córki pani Marzeny w pełni zaakceptowały pana Sławomira. - Mówię do niego tato. Jest pomocny, dobry. Cieszyłam się, że będzie ktoś, kto będzie wspierał mamę - podkreśla Kinga. - Jest też bardzo mądry, zdystansowany i nie bierze wszystkiego do siebie - dodaje Julia. Ich biologiczny ojciec nadużywał alkoholu i przebywał w złym towarzystwie. - Pamiętam dobrze sytuację, jak tata pobił mamę. nie mogę pojąć, co mają tacy ludzie w głowie - wspomina Kinga.
Szykany ze strony rówieśników
Dziewczynki ze względu na swój wygląd spotykały się w szkole z nieprzychylnymi komentarzami. - Mówili, że wyglądam jak chińczyk, że będę jadła psy. To było strasznie niemiłe - mówi Kinga. Uspokoiło się dopiero po wizycie rodziców u dyrektorki i groźbie zgłoszenia sprawy do kuratorium.
Niepewna przyszłość
Rodzina nie ma dużego budżetu. Pani Marzena pracuje w markecie, a Kinga jako kelnerka. Pan Sławomir ze względu na zdrowie pozostaje bez zatrudnienia i otrzymuje rentę socjalną. - Chodzi o to, żebym swoją chorobą nie narobił rodzinie więcej kłopotów, niż teraz jest. Może przyjść taki czas kiedyś - mówi z obawą.
Niezwykle niebezpieczny dom
Stara instalacja elektryczna zagraża życiu domowników. Doszło już do małego pożaru, który poważnie wszystkich wystraszył. - Lubię przebywać w domu, ale boję się, że coś się stanie i już go nie będzie - mówi Kinga. Problemów jest więcej, bo ze starego pieca się dymi, ściany pokrywa grzyb, a wnętrza nie są przystosowane do potrzeb pana Sławomira. Dziewczynki mają tylko jedno biurko i muszą ustalać, kiedy która odrabia lekcje. Nie zapraszają koleżanek, bo wstydzą się domu.
Marzenia się spełniają
- Jesteście fantastyczną rodziną. Bardzo się wspierającą i kochającą, dlatego bardzo się cieszę, że mogę wam powiedzieć, że Telewizja Polsat wyremontuje wasz dom - mówi Ela Romanowska. Te słowa wywołują potok łez u rodziców. - Będzie to w moim sercu do końca mojego życia - mówi pani Marzena.
Ogromne remontowe wyzwanie
Martyna Kupczyk i Wiesław Nowobilski są bardzo przejęci warunkami mieszkaniowymi rodziny. - To jest kuchnia? Z kotłownią?! - pyta ze zdziwieniem szef ekipy budowlanej. - Jest wyzwanie, absolutnie miałaś Ela rację. Zawsze, jak tak mówisz, to wydaje mi się, że jest iskierka, że nie jest tak źle. Jest źle - przyznaje architektka, którą martwią niskie pomieszczenia. Choć pracy jest dużo, to dzięki zaangażowaniu ekipy udaje się ze wszystkim zdążyć.
Inspirujące spotkanie i wspólny rodzinny czas
Ela dla ambitnej i pracowitej Kingi zorganizowała spotkanie z influencerką, prezenterką i współprowadzącą program „Farma” Iloną Krawczyńską, która również nie miała w życiu łatwego startu. Cała rodzina udaje się na warsztaty ceramiki, które pozwalają się na chwilę zapomnieć i pomogą udekorować odnowiony dom.
Mieszanka uczuć
Niedługo przed finałem Ela Romanowska podziwia dekoracje, jakie przygotowali sąsiedzi. Nastolatki w drodze do Lulina odczuwają stres, a ich rodzice... radość. Czy ponownie poleją się łzy wzruszenia? Pierwszy widok wywołuje szok!
„Nasz nowy dom” - sezon 22, zobacz odcinek 310:
„Nasz nowy dom” w środę i czwartek o godz. 20:05 w Polsacie.