Bez scenariusza
Prowadząca program „Moja mama i twój tata” przyznaje, że reality show, w którym nie da się przewidzieć emocjonalnych reakcji uczestników, był dla niej nowością i wyzwaniem. - Już na samym początku miałam „spinkę” z jedną z uczestniczek, z Lucy. Była dla mnie szorstka, wbijała mi szpilki, a ja nie wiedziałam, z czego to wynika - wspomina w rozmowie z POLSAT.PL.
Wyświetl ten post na Instagramie
Gorąca seria wydarzeń
Takie sytuacje są trudne w życiu, a tym bardziej na wizji. - Mogłam się domyślić, że nie chodziło tu o mnie personalnie, tylko to jakaś grubsza sprawa w tle. I to było dla mnie bardzo trudne, bo po raz pierwszy musiałam się przed kamerami skonfrontować z taką osobą i zapytać wprost, o co chodzi. Ale nie mogłam pozwolić, żeby padały pod moim adresem jakieś niemiłe słowa, zwłaszcza że nikomu nie zawiniłam - mówi Katarzyna Cichopek.
U źródeł konfliktu
W programie panie odbyły poważną rozmowę, która oczyściła atmosferę. - Kiedy na szczęście wszystko skończyło się dobrze, okazało się, że tak jak myślałam, jej negatywna energia nazbierała się już wcześniej, a ja byłam tylko piorunochronem. Nastąpiło wyładowanie, ale wszystko już było w porządku - podsumowuje prowadząca.
„Moja mama i twój tata” - zobacz odcinek 3:
„Moja mama i twój tata” w środę o godz. 20:10 w Polsacie.