Liczby przyprawiające o zawrót głowy
Dokładnie 29 sierpnia 2016 roku o godz. 17:00 na antenie Polsatu zadebiutował serial „Gliniarze”. Oznacza to, że przez osiem lat najwierniejsi widzowie hitu Polsatu obejrzeli już 45 tys. godzin kryminalnych zagadek! Funkcjonariusze z Wydziału Kryminalnego Centralnego Biura Policji szybko podbili ich serca! Od 1. do 1000. odcinka w scenariuszach napisano 9,5 miliona słów. Aktorzy i ekipa serialu spędzili na planie 30 tys. godzin. Z kolei 1000 odcinków realizowano przez 2500 dni zdjęciowych!
Uwielbiani detektywi
W trakcie pięciu pierwszych sezonów „Gliniarzy” w teren wyruszały dwie pary policyjnych detektywów. Natalia Nowak (Ewelina Ruckbager od początku w serialu) i Robert Barcz (Maciej Sufa - sezony 1-2). Od trzeciego sezonu partnerem Natalii jest Kuba Roguz (Piotr Mróz). Drugą parę od początku tworzą Olgierd Mazur (Arkadiusz Krygier) i Krystian Górski (Tomasz Skrzypniak). Z kolei w trakcie szóstego sezonu do akcji wkroczyła trzecia para - Adam Bogusz (Aleksander Mackiewicz) i Agnieszka Walczak (Joanna Mądry - sezony 6-8). W następnych sezonach Adam pracował z nowy partnerkami: z Weroniką Grot (Laura Samojłowicz - sezony 9-10), potem z Ewa Berg (Charlotta Zielińska - sezony 11-13). Od 14. sezonu partneruje Boguszowi Olga Lipska (Natalia Brudniak).
„Niebezpieczne” początki Eweliny Ruckgaber
- Moje początki na planie serialu były bardzo trudne, ponieważ przez pierwszy czas, gdy wracałam do domu, wszędzie odczuwałam zagrożenie. Miałam wrażenie, że gdy wejdę w jakąś ciemną uliczkę, to ktoś mnie napadnie. Prawdopodobnie działo się tak przez tematykę serialu, strzelaniny, porwania, gwałty itp. Musiałam się bardzo przestawić na nowy tryb pracy - wspomina Ewelina Ruckgaber. - Do tej pory jako aktorka innych produkcji przyjeżdżałam na plan na trzy sceny i wracałam do domu. Tu praca trwa pod dwanaście godzin. To zupełnie inna bajka, ale już się przyzwyczaiłam. Przede wszystkim cieszę się, że minęły już te moje obawy o bezpieczeństwo, bo żyć w takim trybie osiem lat byłoby przesadą - dodaje serialowa aspirant sztabowa Natalia Nowak.
- Jeśli chodzi o anegdoty z planu, staram się pamiętać głównie te śmieszne. Najczęściej wychodzą one od naszych odtwórców. Grał u nas kiedyś taki miły starszy pan, który miał powiedzieć jedno zdanie: „jestem rektorem tej uczelni”, a cały czas mówił: „jestem aktorem” lub „jestem lektorem”. Za mniej więcej piętnastym razem nie mogliśmy już wytrzymać ze śmiechu. To są bardzo zabawne sytuacje, bo podczas przesłuchania musimy być poważni, a nie jesteśmy w stanie opanować śmiechu - dodaje Ewelina.
„Krystianizmy” i kamieniołomy
- Różnych anegdotycznych sytuacji było naprawdę mnóstwo. Przejęzyczeń, głownie w wykonaniu Tomka, nazywanych już na planie jako, tzw. „krystianizmy” cała masa, jak np.: „rzuć gębę na twarz”, „proste jak bułka z masłem”, „Indianie z Afryki” itp. - wskazuje Arkadiusz Krygier. - Często też z różnych powodów łapią nas jakieś napady śmiechu, które czasami trudno opanować. Któregoś razu jeden z grających z nami odtwórców, żeby się uspokoić, zaczął krążyć w koło i powtarzał jak mantrę: „praca w kamieniołomach, praca w kamieniołomach”. Zapytany przez nas, o co mu chodzi z tymi kamieniołomami, powiedział, że musi pomyśleć o czymś bardzo przykrym, żeby wreszcie przestać się śmiać - wspomina serialowy Olgierd Mazur.
Miłość aż po grób
- Mamy dobra anegdotę, która krąży od lat i co jakiś czas jest wspominana. Każdy przy niej płacze ze śmiechu, aczkolwiek wtedy był to dramat. To były pierwsze sezony. Mówiłem setkę do kamery, która trwała około trzydzieści minut i nie mogłem jej powiedzieć, ponieważ było tam słowo „dekapitacja”, którego ciągle zapominałem i się na nim zacinałem. Operator był już tak zły, że zostawił włączoną kamerę i poszedł sobie. Powiedział, żeby go zawołać, jak skończę. Cała ekipa skończyła 30 minut później przeze mnie. Dlatego śmiejemy się z dekapitacji, ale wtedy nie było wesoło, a ta setka wyssała ze mnie całą energię - zdradza Tomasz Skrzypniak.
- Zapoznanie się z serialowym Olem, czyli Olgierdem Mazurem miało miejsce w prawdziwym prosektorium, przy wiadrze z odciętą nogą. Mieliśmy ubaw, że to znak i nasza miłość pewnie będzie aż po grób - śmieje się Lea Oleksiak.
Jak w serialu pojawił się Piotr Mróz?
- Po pierwszym sezonie poszedłem na casting. Wtedy jeszcze nie widziałem, kogo szukają. Ewelina, czyli serialowa Natalia miała swojego partnera i wtedy szukali dla niej osoby, która rozkocha w sobie Natalię i przy okazji spowoduje, że jej policyjny partner będzie o nią zazdrosny. Produkcja powiedziała, że bardzo się spodobałem i że wyślą moje nagranie pani Ninie Terentiew. Ta stwierdziła, że jestem za młody do tej roli, no i zostałem odrzucony. Kolejny casting przegrany, a byłem tak blisko - opowiada Piotr Mróz.
- Po tym sezonie, do którego byłem wcześniej castingowany i do którego nie dostałem się, serialowy parter Natalii zrezygnował z roli i wtedy znowu dostałem zaproszenie na casting. Nie widziałem, że chcą mnie tym razem do głównej roli. Powiem szczerze, nie wiedziałem, czy iść na ten casting, czy nie iść. Pomyślałem jednak, że najwyżej drugi raz mnie odrzucą i poszedłem. Wygrałem i tak trwa moja przygoda z „Gliniarzami” już siedem lat. Pamiętam, że na początku Ewelina mówiła mi, że to ona mnie wybrała i w każdej chwili może mnie zwolnić, oczywiście na żarty, więc byłem zwalniamy przez nią przynajmniej pięć razy dziennie - dodaje serialowy starszy spirant Kuba Roguz.
Podwójna rola serialowego szefa
- Na mój pierwszy dzień zdjęciowy przyleciałem prosto z innego projektu - z Teneryfy. Tak, jak byłem ubrany, czyli klapki, krótkie spodenki i słomkowy kapelusz. Przyjechałem z lotniska na zdjęcia do czwartego sezonu - mówi Łukasz Strzałka. - W „Gliniarzach” pojawiłem się pomiędzy 400. a 500. odcinkiem. Podczas zdjęć do 500. odcinka wiał taki mocny wiatr, że na każdym ujęciu mam włosy jak niezły kogut. Ogólnie początki były trudne, bo jako zawodowy aktor największą trudność miałem w opanowaniu tekstu - śmieje Zbigniew Kozłowski.
- Najbardziej lubię pracę z niezawodowymi aktorami, którzy szukają swojej drogi przed kamerą u nas na planie. Lubię służyć pomocą i uwielbiam ich zdziwienie, kiedy gramy już scenę. A ja w postaci Szwarca nie jestem już taki miły jak przed ujęciem. Następuje szok i niedowierzanie. Ale to jest właśnie istota aktorstwa - komentuje serialowy Robert Szwarc.
Rodzinna atmosfera na planie
- Najśmieszniejsze podczas grania jednego z sezonów było to, że scenarzyści wymyślili wątek ze słodyczami, które pojawiały się w każdym odcinku na moim biurku, a ja na tej „diecie” schudłem wtedy prywatnie prawie szesnaście kilogramów. Ciekawe, jak to sobie tłumaczyli nasi widzowie i gdzie szukali moich odchudzających pączków - zastanawia się Zbigniew Kozłowski.
- Pierwszego dnia reżyser rzucał we mnie szyszkami, żeby pomóc mi w zagraniu uchylania się przed kulami przeciwnika - wspomina ze śmiechem Natalia Brudniak. - Od początku z Aleksem (Aleksander Mackiewiczem) polubiliśmy się. To taki mój wesoły, starszy brat. Wspieramy się na planie, jesteśmy zgrani, zależy nam na tym, żeby nasze sceny dobrze wypadły i cieszy mnie, że widzowie polubili team Bogusz & Lipska - wskazuje serialowa Olga Lipska.
Specjalny tysięczny odcinek serialu „Gliniarze” w środę 30 października o godz. 17:00 w Polsacie.