Pierwszy dzień na planie
PIOTR MRÓZ: Był stresujący ze względu na fakt, że dołączyłem do projektu w trakcie. Musiałem się wtłoczyć w rozpędzoną maszynę.
TOMASZ SKRZYPNIAK: Duża ekscytacja. Każdy z nas był ciekaw, jak to będzie wyglądać, w którą stronę pójdzie projekt i czego się właściwie spodziewać. Więc było sporo niewiadomych.
ARKADIUSZ KRYGIER: Na pewno trochę tremy, rozpoznawania terenu, ludzi, planu i jego rytuałów. Ale to był dość mocny odcinek, przełamywanie lodów między Olgierdem i Krystianem, zakończony happy-endem i rozbrojeniem bomby z nadajnikiem czasowym.
NATALIA BRUDNIAK: Było trochę stresu i oswajania się z nową ekipą. Zgubiłam broń i odznakę w czasie kręcenia sceny pościgu, a reżyser rzucał we mnie szyszkami, żeby pomóc mi w zagraniu uchylania się przed kulami przeciwnika.
Pierwsze spotkanie z serialowym partnerem
PIOTR MRÓZ: Ewelina od samego początku straszyła mnie, oczywiście na żarty, że jak się nie sprawdzę, to mnie zwolni (śmiech).
TOMASZ SKRZYPNIAK: To było już na castingu i dało się wyczuć, że te sceny po prostu dobrze nam poszły. Czuć było dobrą energię, miło się rozmawiało. Generalnie pozytywnie i to bardzo!
ARKADIUSZ KRYGIER: Podczas castingu od razu zaiskrzyło i to niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I... to chyba pomogło produkcji w podjęciu decyzji o połączeniu nas z Tomkiem Skrzypniakiem w parę serialową.
NATALIA BRUDNIAK: Z Aleksem po raz pierwszy spotkaliśmy się w czasie castingu na nową partnerkę. Był pomocny, wesoły, próbował rozładować atmosferę żartami - cały on!
Pierwsze sceny z użyciem broni
PIOTR MRÓZ: Broń była obecna praktycznie od mojego pierwszego dnia na planie. Fajna zabawa.
TOMASZ SKRZYPNIAK: Dla mnie to nie było nic nowego, bo już dużo wcześniej strzelałem z broni palnej prawdziwej i czarnoprochowej, więc totalny luzik. Była oczywiście tylko kwestia szkolenia z chwytów i bieganie z bronią oraz pozycja do strzału w akcji.
ARKADIUSZ KRYGIER: Miały miejsce od samego początku i pierwszego odcinka. Na pewno nie szło nam to tak zgrabnie jak dzisiaj - po ośmiu latach biegania z „gnatem przy boku”. Ale zostaliśmy dobrze przeszkoleni, więc lipy nie było.
NATALIA BRUDNIAK: Miałam mocny start, bo już w pierwszym odcinku zastrzeliłam gościa, z czego potem musiałam tłumaczyć się przełożonym z CBP. Nowa postać w serialu i trup na dzień dobry (śmiech).
Pierwsze odczucie popularności serialu
PIOTR MRÓZ: Czasem są fale, że nie możemy się odpędzić od ludzi, a czasem nikt na nas nie reaguje. Obie opcje są fajne. Ciężko mi wskazać konkretny moment, kiedy odczułem popularność. To rosło stopniowo.
TOMASZ SKRZYPNIAK: Najbardziej chyba po trzecim sezonie. Na samym początku ludzie nie byli pewni, czy ja to ja (śmiech) i naprawdę nie wiem, z czego to wynikało. Widocznie inaczej wyglądałem w telewizji, a inaczej na żywo. Często też to właśnie słyszałem. Ludzie kojarzyli mnie też, ale nie wiedzieli skąd lub podawali inny serial.
ARKADIUSZ KRYGIER: Nie pamiętam, ale te miłe sygnały popularności serialu odbieram niemal codziennie i niemal wszędzie: w halach sportowych, na ulicy, w kościele, na bazarku, w szkole mojej córki. I to nie tylko w Polsce, bo zostałem rozpoznany, m.in. w Tajlandii, USA, Hiszpanii i Portugalii.
NATALIA BRUDNIAK: Kiedy po emisji pierwszego odcinka z moim udziałem przybyło mi obserwujących i zaczęłam dostawać wiadomości od fanów Olgi. Nie przypuszczałam, że mamy aż tylu widzów.
Pierwszy moment poczucia się w ekipie, jak w wielkiej rodzinie „Gliniarzy”
PIOTR MRÓZ: Ekipa bardzo szybko mnie zaakceptowała i traktowała jak członka rodziny.
TOMASZ SKRZYPNIAK: Pierwszy raz poczułem, że jesteśmy taką rodziną już w pierwszym sezonie. Dwanaście godzin dziennie razem... no nie dało się nie kłócić, jak w rodzinie, i nie żartować, pracując tyle godzin ze sobą.
ARKADIUSZ KRYGIER: Przez osiem lat ekipa nieźle się wymieszała i tak naprawdę osób, które pamiętają pierwszy dzień na planie, zostało zaledwie kilka. Również spośród aktorów, bo od początku jest tylko nasza para, a więc ja i Tomek Skrzypniak oraz Ewelina. Poza nami pomagający nam w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek: Lea Oleksiak, Radek Rutkowski, Robert Szewczyk i Bartek Winiarski. Można więc powiedzieć, że jesteśmy „głowami rodu” i licznej familii „Gliniarzy”.
NATALIA BRUDNIAK: Kiedy widzowie przestali pytać „gdzie jest Ewa”, czyli poprzednia partnerka Bogusza (śmiech). A tak na poważnie, z moim serialowym partnerem codziennie czuję się, jak ze starszym bratem.
„Gliniarze” od poniedziałku do piątku o godz. 17:00 w Polsacie.