2024-10-31

Ewa Gawryluk dla POLSAT.PL: Jubileusz? Życzyłabym sobie...

Aktorka wcielająca się w Ewę Weksler w specjalnym wywiadzie na dwudziestolecie serialu „Pierwsza miłość”. Uwielbiana przez widzów produkcji artystka wspomina scenę, która najbardziej zapadła jej w pamięć, mówi o cechach łączących ją z odgrywaną postacią oraz ocenia, czy związek Wekslerów ma jeszcze szansę. „Pierwsza miłość” od poniedziałku do piątku o godz. 18:00 w Polsacie.

- Ewa Weksler z jednej strony potrafi być niezwykle troskliwa, z drugiej jest zdolna zranić swoją przyjaciółkę i wypierać się tego do samego końca. Podoba się pani ta niejednoznaczność?
- Tak, każdy aktor chyba woli zagrać postacie, które są dosyć skomplikowane. To właśnie pociąga w graniu.

- W jednym z wywiadów powiedziała pani, że aktor musi polubić postać, którą gra. Czy przyszło to łatwo, czy potrzebowała pani na to więcej czasu?
- Serial kieruje się innym sposobem grania. Nie dostajemy całości scenariusza, jak w przypadku filmu, gdzie mamy postać od początku do końca. Tutaj pewne historie często nas zaskakują, bo wszystko jest w piórze scenarzysty. To on decyduje o losie postaci i nie da się ukryć, często są to dla nas niespodzianki. Ewa przez kilka lat przechodziła przez różne historie i widać, że autorzy scenariusza lubią tę postać. Ja również i to od samego początku. Żeby się w nią dobrze wcielać, trzeba swoją bohaterkę lubić. Nie można być w kontrze. To się dzieje z krzywdą dla samego siebie, dla postaci, dla widza i jest potem niewiarygodne.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Ewa Gawryluk (@ewa_gawryluk)

- Lubi pani filmy i seriale kryminalne. Czy taki bardziej „mroczny” wątek w scenariuszu dla Ewy zostałby przyjęty przez panią z otwartymi ramionami?
- Oczywiście, że tak. Jestem na to otwarta. Lubię swój zawód i cały czas sprawia mi to przyjemność. Aktorstwo daje możliwość zetknięcia się z sytuacjami, gdzie człowiek na szczęście w życiu nie miałby takiej okazji.

- Która scena na przestrzeni lat najbardziej zapadła pani w pamięć i dlaczego?
- Bardzo dobrze grało mi się w Górach Izerskich. To chyba było na początku naszego wątku z Karolem. Graliśmy te sceny w nocy i panujące wtedy okoliczności przyrody bardzo zapadły mi w pamięć. Chociaż do Wrocławia jeżdżę z przyjemnością, bo bardzo lubię tam być, zwiedzać i chłonąć atmosferę tego miasta. Dzięki serialowi mam okazję bywać w różnych miejscach i jest to bez wątpienia miły dodatek do zawodu aktora, bo człowiek ma okazję odwiedzać zakątki, o których normalnie pewnie by nie pomyślał, że warto tam zajrzeć.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Ewa Gawryluk (@ewa_gawryluk)

- Które cechy łączą panią i serialową Ewę?
- Bezwarunkowa miłość do dziecka - to na pewno. Co jeszcze? Konkretność i zdecydowanie.

- Małżeństwo Wekslerów przechodzi ogromny kryzys. Ewa robi dobrą minę do złej gry, czy naprawdę jeszcze wierzy w ten związek?
- Myślę, że wierzy. Jest jej przykro, bo jednak bardzo dużo czasu i emocji poświęciła temu wszystkiemu i ma nadzieję, że związek uda się jeszcze uratować. I mam nadzieję, że tak będzie.

- Dołączyła pani do obsady w 2015 roku, a „Pierwsza miłość” w 2024 roku obchodzi dwudziestolecie. Czego życzyć pani z okazji jubileuszu serialu?
- Nie czuję tego upływu lat. Powiem szczerze, że bardzo szybko to minęło. Życzyłabym sobie dalszych owocnych wątków i miłej współpracy na planie.

Pierwsza miłość od poniedziałku do piątku o godz. 18:00 w Telewizji POLSAT.