Niezmienna tradycja
Jak Wigilia u Joanny Kurowskiej, to tylko w rodzinnym domu. A wszystko za sprawą córki artystki. - Zawsze tak staram się na Wigilię, że moja dorosła córka nie chce nigdzie wyjeżdżać i mówi, że Wigilia musi być w domu u mamy. Nie chce słyszeć, żebyśmy gdzieś poszli, chociaż mamy zaproszenia - bo mamy zawsze dużo ludzi na Wigilii, więc oni „odpraszają”. Ale ona chce być tylko w domu rodzinnym - opowiada w rozmowie z POLSAT.PL.
Z ukochaną córką
Znana i uwielbiana przez widzów aktorka właśnie silne rodzinne więzy uważa za swój największy sukces. - Wydaje mi się, że to jest bardzo fajne, że udało mi się stworzyć taką atmosferę, że Zosia chce być ze mną. Sukcesem nie są nasze role, tylko kiedy nasze dorosłe dziecko chce przebywać z nami - podkreśla.
Karp w różnych odsłonach
Pochodząca z Kaszub artystka zdradziła także, co ląduje na jej świątecznym stole. Jedna potrawa zajmuje w menu szczególne miejsce. - Nie wyobrażam sobie Wigilii bez karpia. Ja mogłaby jeść karpia cały rok. Uwielbiam go w galarecie, na Kaszubach się go robiło z rodzynkami. To wpływy Szwedzkie, że ryba musi być też na słodko. Oczywiście jest smażony karp, barszczyk, pierogi - wylicza i dodaje: - Wydaje mi się, że minęły czasy, kiedy człowiek się tak objada, ale karp musi być.
„Kevin sam w domu”? Tak, ale...
Dla wielu rodzin nieodłączną częścią Wigilii jest oglądanie filmu „Kevin sam w domu”. - Dla mnie to jest jeden dzień w roku, kiedy można sobie pozwolić na niewłączanie telewizji, mediów, tylko skupić się na tym, żeby być razem i czuć magię tego dnia - mówi, ale od razu dodaje z uśmiechem, że kultowy film włączy następnego dnia. - Zdaje się, że on jest w pierwszy dzień świąt i wtedy chętnie go sobie obejrzę. Jeszcze raz, po raz dwudziesty piąty.