Ogromne wzruszenie
Do wyprawy na Mount Sidley Ewa Wachowicz szykowała się od długiego czasu. Pomimo początkowych trudności związanych z podróżą na Antarktydę, kolejne etapy przebiegły szczęśliwie. - Muszę przyznać, że nawet się popłakałam jak już wylądowałyśmy tutaj w bazie, było ogromne wzruszenie, dlatego że było piękne okno pogodowe, tutaj w bazie czekaliśmy na okno pogodowe, kiedy ono się pojawiło ponad tysiąc kilometrów polecieliśmy samolotem na płaskowyż na wysokość mniej więcej 2500 metrów. Tysiąc kilometrów od wszelkiej cywilizacji nas zostawił. Tam założyliśmy obóz, namioty, szybko następnego dnia wcześnie rano przenieśliśmy się górnego obozu i od razu była decyzja, że atakujemy szczyt, ponieważ jest to okno pogodowe, które potrwa około dwa dni,więc żeby mieć zapas na powrót - relacjonowała Ewa Wachowicz w rozmowie z Katarzyną Cichopek i Maciejem Kurzajewskim.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zdobycie szczytu i trudny powrót
Autorka programu „Ewa gotuje”, która jest miłośniczką sportów i wspinaczki wysokogórskiej w paśmie „halo tu polsat” opowiedziała o szczegółach historycznego wyczynu. - Wyszliśmy naprawdę w pięknym słońcu. Jak jest słońce, to jest inna energia. Tuz przed szczytem, kiedy już ten szczyt widzieliśmy nagle zeszły ogromne chmury, zerwał się wiatr, śnieg, zeszły mgły zrobiło się bardzo wilgotno. Na szczycie byliśmy dosłownie kilka minut, żeby zrobić zdjęcia, zrobić filmik i szybko zaczęliśmy wracać do górnego campu. Muszę przyznać, że ten powrót był bardzo trudny, bo wracaliśmy w totalnym mleku. Nie wiadomo było, gdzie jest góra, gdzie jest dół. Ja praktycznie nie widziałam przewodnika - relacjonowała zdobywczyni Korony Wulkanów Ziemi, która na Instagramie zamieściła wideo z ataku szczytowego na wulkan.
Wyświetl ten post na Instagramie
Rozmowa z Ewą Wachowicz w „halo tu polsat” - oglądaj: