Zwycięstwo, na które musiał trochę poczekać
Do tej pory Jan Tatarowicz wystąpił już w siedmiu edycjach formatu, zdobywając uznanie jako jeden z najlepszych uczestników. W 7. edycji doszedł do finału i uzyskał tytuł „Last Man Standing”. Wtedy zabrakło mu zaledwie pół sekundy do wciśnięcia buzzera na szczycie góry. Dwie edycje później dopiął swego, pokonując 21-metrową linę w 25 sekund. Stał się tym samym pierwszym Polakiem oraz trzynastym zawodnikiem na świecie, któremu udało się tego dokonać.
Wyświetl ten post na Instagramie
Z myślą o dzieciach i młodzieży
Za zwycięstwo w programie otrzymał nagrodę w wysokości dwustu tysięcy złotych, którą przeznaczył na stworzenie sportowego centrum Tatars Workout Center w Gdańsku. To miejsce treningowe dla dzieci i młodzieży, które prowadzi wraz z życiową wybranką, Aleksandrą Stefańską.
Wyświetl ten post na Instagramie
Sport, ale i muzyka
Janek to człowiek wielu talentów. Jego sportowa pasja rozpoczęła się w 2017 roku, kiedy zaczął trenować kalistenikę oraz street workout. Poza sportem wykazuje również talent muzyczny - gra na pianinie i saksofonie. Wiele radości sprawia mu także gra w szachy.
Pokonywanie życiowych trudności
Droga do sukcesu „Tatara” nie była jednak usłana różami. W dzieciństwie przeżył ogromną stratę, gdy najpierw zmarł jego tata, a trzy lata później, mama. Swoją historią podzielił się na wizji, dopiero kiedy zdobył Górę Midoryiama. Wtedy powiedział: - W wieku dziewięciu lat straciłem tatę, w wieku jedenastu mamę. Potem dorastałem w rodzinie zastępczej. Przyszedłem do tego programu, nie mówiąc o tym, jakie życiowe doświadczenia miałem. Przyszedłem, żeby wygrać - podkreślił, odbierając nagrodę.
Obrany jasny cel
Kolejnym jego wielkim marzeniem, poza zajęciem pierwszego miejsca w zbliżającej się najnowszej edycji „Ninja vs Ninja”, jest założenie z Olą rodziny i zostanie ojcem.
„Ninja vs Ninja” od 4 marca we wtorek o godz. 20:10 w Polsacie.