Wizyta Beaty i Szymona
◼ Prowadzący przybyli do gospodarstwa i zrobili pobudkę czwórce uczestników programu. Beata i Szymon przynieśli smakołyki oraz termos kawy. Chcieli zjeść razem z farmerami, ale po porannym obrządku.
◼ Wszyscy w błyskawicznym tempie ruszyli do pracy. Szczególna uwaga skupiła się na Kai, która nigdy wcześniej tak szybko nie zabrała się rano do prac przy zwierzętach.
Wyświetl ten post na Instagramie
◼ Gdy już wszyscy zasiedli do stołu, Szymon docenił postawę czworga farmerów. Stwierdził, że najbardziej był zaskoczony pokorą uczestników programu. Tym, jak byli otwarci na wiedzę i słuchali prowadzących. Słowa rolnika wywołały wzruszenie u wszystkich. - Ja tu też byłam nowa, a czułam od was ogromne wsparcie i szacunek - mówiła zaś ze łzami w oczach Beata. - Mam nadzieję, że to docenicie, ile trzeba się narobić, żeby mieć litr mleka i kostkę masła - stwierdziła prowadząca.
Wyświetl ten post na Instagramie
◼ - Farmerzy, żegnamy się z wami i bardzo wam za wszystko dziękujemy - powiedział Szymon. - Niech wygra najlepszy! - dodał. Czwórka farmerów serdecznie pożegnała się prowadzącymi.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wspominkowo i filmowo
◼ Żaneta odnalazła w skrzynce list. - Nagrajcie piękny film o farmie. To ma być piękna pamiątka z farmy - tak brzmiało zlecone zadanie.
◼ Pomysłem na tę produkcję była parodia każdej z osób, które brały udział w programie. Cała czwórka miała nadzieję, że nikt nie będzie miał im tego za złe.
Wyświetl ten post na Instagramie
◼ W miłej atmosferze upłynął czas, w którym Żaneta, Kaja, „Bandi” i „Surfer” na swój sposób odegrali przed kamerą tych, których nie było już z nimi.
Wodny wyścig o finał
◼ Druga wizyta prowadzących tego dnia, tym razem były to Ilona Krawczyńska i Milena Krawczyńska, oznaczała rywalizację o bardzo dużym znaczeniu.- Dziś ktoś z waszej trójki ma szansę wywalczyć kolejne miejsce w wielkim finale. A tam czeka już Żaneta - powiedziała Milena Krawczyńska. - A za chwilę kolejny farmerski klasyk - stwierdziła Ilona Krawczyńska.
Wyświetl ten post na Instagramie
◼ Rywalizacja, jaka czekała Kaję, „Bandiego” i „Surfera” był wyścig w woderach. Troje farmerów miało wyruszać kolejno nad rzekę, żeby poznać szczegóły czekającej ich walki.
◼ Kaja była pierwsza i poszła na pojedynek wraz z prowadzącymi. Czekało ją brodzenie po pas w wodzie i błocie. - To pojedynek na szybkość i spostrzegawczość - wyjaśniła Ilona Krawczyńska.
◼ Idąc w nurcie rzeki, każdy z farmerów miał odnaleźć, a następnie odwiązać dwanaście medalionów i zabrać je ze sobą na metę. W przypadku nie odnalezienia choćby jednego przedmiotu, konieczny był powrót na start i szukanie od nowa. W przypadku gdyby nie udało się zebranie kompletu medalionów po dwóch przejściach trasy, doliczony miał być karny czas, za każdy medalion 20 sekund. Uczestnik z najkrótszym łącznym czasem miał zagwarantowane miejsce w finale.
◼ Kaja po wejściu do rzeki znajdowała kolejne medaliony. Nie wszystkie udało się odwiązać, ale wyrwała też kawałek gałęzi. Na mecie okazało się, że ma tylko jedenaście krążków i musiała powrócić na start. Przy drugim przejściu odnalazła brakujący jeden medalion i dotarła do mety.
◼ „Bandi” przeżywał ogromny stres przed wejściem do rzeki, a potem na trasie robił wszystko, żeby przezwyciężyć swój lęk przed wodą. Walczył z samym sobą i ze zbieraniem medalionów. Gdy zameldował się na mecie, okazało się, że odnalazł jedenaście krążków. Musiał powrócić na start i jeszcze raz wejść do rzeki. Liczyło się nie tylko znalezienie medalionu, ale i czas. Odnalazł brakujący przedmiot i dotarł na metę.
◼ Trzeci do wyścigu ruszył „Surfer”, dla którego kontakt z wodą był czymś normalnym. Dobrze radził sobie na trasie i zbierał kolejne krążki. Stracił trochę czasu, gdy zakopał się w mule. Jednak udało mu się wydostać i po przejściu całego odcinka dotrzeć na metę. Medalionów, które przyniósł, było jedenaście. Nie miał wyjścia i musiał powrócić na start. Bardzo szybko pobiegł i znów wszedł do rzeki. Odnalazł brakujący przedmiot i najszybciej jak się da, wpadł na metę.
Kto w finale 4. edycji programu „Farma”?
◼ Po zakończeniu wyścigu z kolejną wizytą przybyły Ilona Krawczyńska i Milena Krawczyńska. Troje uczestników rywalizacji niecierpliwie oczekiwało na ogłoszenie wyników.
◼ - Farmerzy, czapki z głów. Zostawiliście w tej rzece kawał serducha i mnóstwo sił - podkreśliła Ilona Krawczyńska. - „Bandi”, przełamałeś strach przed wodą. Widziałam, że było ciężko, ale nie odpuściłeś - zwróciła się do górala. Dobre słowo usłyszeli także Kaja i „Surfer”.
◼ Kaja uzyskała wynik 9 minut i 9 sekund, co sprawiło jej wielką radość. Był to najlepszy czas, ale nie został zaliczony. Powodem było to, że nie odwiązała jednego medalionu, lecz zabrała go razem z gałęzią. Młoda uczestniczka przeżyła więc ogromne rozczarowanie.
◼ Na ogłoszenie zwycięzcy wyścigu trzeba jednak zaczekać do kolejnego dnia.
Kaja w 39. odcinku programu „Farma”
◼ Jak nigdy wcześniej, szybko po pobudce ruszyła do pracy. - To chyba najszybszy obrządek w historii farmy. Chodziliśmy jak w zegarku - podsumowała.
◼ Podczas słodkiego poczęstunku z prowadzącymi, przytuliła wzruszoną Beatę. - To były tak szczere łzy, widać było, że przeżywa te emocje razem z nami - mówiła.
◼ Obawiała się pojedynku. Spodziewała się, że będzie to ciężka walka, ale mentalnie była na nią przygotowana. Przed startem wyścigu w woderach mówiła, że da z siebie wszystko, żeby znaleźć się w finale. - Wygrana w tej konkurencji zdecydowanie byłaby spełnieniem moich marzeń - stwierdziła.
◼ Nim weszła do rzeki, przyznała, że zdaje sobie sprawę z tego, że „Surfer” o wiele lepiej powinien radzić sobie w wodzie niż ona. Ruszyła do walki i znajdowała kolejne medaliony. Gdy nie poradziła sobie z odwiązaniem jednego, oderwała razem z gałęzią. Na mecie miała jednak jedenaście krążków i musiała powrócić na start. Ostatecznie znalazła brakujący medalion i z kompletem przedmiotów zameldowała się u prowadzących.
◼ Przy ogłoszeniu wyników miała najpierw chwilę radości, ale potem i rozczarowania. Uzyskała najlepszy czas w wyścigu w woderach, ale złamała zasady. To, że jeden medalion zabrała razem z gałęzią, zamiast go odwiązać, oznaczało, że nie wywalczyła miejsca w finale.
Żaneta w 39. odcinku programu „Farma”
◼ Tak jak wszyscy, nie miała problemu z mobilizacją do porannego obrządku. Chciała zjeść ciasto i napić się kawy. A te smakołyki przynieśli ze sobą Beata i Szymon.
◼ Nie potrafiła opanować wzruszenia tak jak i inni, podczas śniadania na słodko z Beatą i Szymonem. Z jednej strony były to jej łzy szczęścia, ale z drugiej i żalu, że program już dobiega końca. Przyznała, że będzie tęsknić za zwierzętami, za miejscem i za atmosferą.
◼ Gdy troje uczestników ruszyło do wyścigu w woderach, musiała sama pozostać w gospodarstwie. Nie leniuchowała w tym czasie, lecz zajęła się między innymi dojeniem krów. Ucierpiała nieco przy tej pracy.
Bronisław „Bandi” w 39. odcinku programu „Farma”
◼ Przed rywalizacją o miejsce w finale nie lekceważył ani Kai, ani „Surfera”. Jak przyznał, nie wiadomo było, jakich zadań mogą się spodziewać. - Niech wygra najlepszy. Niech wygra ten, komu się uda - stwierdził.
◼ Gdy usłyszał, że walką o finał będzie wyścig w woderach, powiedział, że ma lęk przed wodą. - Ja odpadam - stwierdził początkowo. Wiedział, że trudno mu będzie przezwyciężyć psychiczny uraz, który ma od czasu pobytu w wojsku, gdy był bliski utopienia się. - Poczułem trochę lęku, ale trzeba to będzie zrobić i tyle - stwierdził, gotowy do rywalizacji. Przed startem dodawali mu otuchy Żaneta i „Surfer”.
◼ Stoczył wielką wewnętrzną walkę, zanim wszedł do wody. Przygotował sobie odpowiednio kij, żeby być pewnym wysokości wody, w której miał brodzić. - Pokaż tę orawską krew, orawską siłę w sobie, co ją masz - mówił motywacyjnie. Po wejściu do rzeki robił wszystko, żeby przezwyciężyć swój lęk. Zbierał po drodze medaliony i na mecie okazało się, że ma ich jedenaście. Konieczny był powrót na start i kolejne poszukiwanie, które zakończyło się sukcesem. Na mecie położył komplet dwunastu medalionów. Był z siebie bardzo dumny.
Łukasz „Surfer” w 39. odcinku programu „Farma”
◼ Docenił to kim była jedna z prowadzących osób, czyli Beata. - Niesamowita osoba. Z wielką miłością podeszła do wszystkich. Kiedy miała być surowa, była, ale dzisiaj pokazała, że była tutaj tak samo jak my - mówił o płaczącej Beacie. Przyznał, że w trakcie programu wszyscy wiele się nowego nauczyli i na pewno wyjdą z niego inni.
◼ Po tym, jak farmerzy dowiedzieli się, w jaki sposób będzie toczyć się rywalizacja o miejsce w finale, martwił się o „Bandiego”. Góral przeżywał duży stres, bo walka miała toczyć się w rzece, a on miał uraz do wody. „Surfer” dodawał otuchy „Bandiemu” przed startem.
◼ - Chcę tego - powiedział zanim wszedł do rzeki. - I miejsca w finale, i wody. Dawno nie byłem - wyjaśnił prowadzącym. Czuł się dobrze fizycznie i psychicznie, ale nie był pewien, czy jednak uda mu się zrealizować jego plan. Po wejściu do rzeki wiedział, że nie może spanikować, żeby tez nie tracić sił. Wydawało się, że przyjął odpowiednią strategię i dobrze radzi sobie w wodzie. Na mecie zameldował się z jedenastoma medalionami, a to oznaczało powrót na start. Pobiegł, jak najszybciej tylko mógł, i wszedł do rzeki, gdzie odnalazł brakujący krążek. Potem ruszył, żeby błyskawicznie dotrzeć na metę. - Dałem z siebie wszystko - powiedział po zakończeniu wyścigu.
◼ Po tym jak Kaja, mimo najlepszego czasu, nie wygrała rywalizacji, czekał na ogłoszenie zwycięzcy. - Szkoda cię dziewczyno, ale któryś z nas w takim razie będzie. Lepiej dla nas - mówił, myśląc o finale.
„Farma” - edycja 4, odcinek 39:
„Farma” od poniedziałku do piątku o godz. 20:10 w Polsacie.