Tak wygląda debiut w programie
- Czy pamiętasz, co skłoniło cię do udziału w „Must Be The Music”?
- Kiedy udałam się na pierwsze pre-castingi miałam piętnaście lat, ale tak naprawdę od piątego roku życia uczęszczałam na profesjonalne zajęcia wokalne. Od najmłodszych lat uwielbiałam śpiewać, bardzo szybko uczyłam się coraz to nowszych piosenek. Do tego czasu wystąpiłam również w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie w spektaklu „Akademia pana Kleksa”, gdzie zagrałam jedną z głównych ról - Rezedę. Wraz z wiekiem zmieniały się moje wzorce wokalne, inspiracje i mój muzyczny styl, co sprawiło, że miałam różnych instruktorów wokalnych. Trafiłam do Studia ArtMuz w Kaliszu do pani Iwony Banasiak, z którą szlifowałyśmy technikę wokalną. Wzmacniałyśmy głos, dodawałyśmy mu mocy, pewności, siły. Poruszałyśmy się w stylach popowych, soulowych, R&B, czyli tych, które wtedy najbardziej pokochałam. Gdy już udało się doszlifować głos, postanowiłam spróbować swoich sił w programie „Must Be The Music”. Wybrałam ten program ze względu na naprawdę dobry skład jurorski. Każdy był profesjonalistą w dziedzinie muzyki, co wcale nie było takie oczywiste w tego typu programach. To była świetna decyzja. Słowa, które wtedy otrzymałam od jurorów, ale też ludzie, artyści, których w tym czasie poznałam, to było coś pięknego, coś, co zapamiętam na zawsze!
Wyświetl ten post na Instagramie
- Jak wspominasz pierwszy występ przed jurorami?
- Przed wyjściem na scenę ogromnie się stresowałam. Najbardziej rozmową z jurorami. Bałam się, że „palnę” coś niemądrego, a potem zobaczy to cała Polska (śmiech). O śpiew aż tak bardzo się nie martwiłam, ale piosenka, którą wybrałam była bardzo wymagająca, więc obawy jakieś były. Słyszałam też innych uczestników, naprawdę zdolnych, pięknie śpiewających, co też powodowało jakiś niepokój i myśli typu „co ja tutaj robię?”. Jednak gdy już wyszłam na scenę, stres mnie opuścił. Zaśpiewałam najlepiej, jak tylko mogłam i nic więcej już zrobić się nie dało. Czekałam na werdykt. Serce biło jak szalone. Przecież była tam Ela Zapędowska - ekspert od techniki wokalnej, Kora - ostra jak brzytwa, namawiająca do śpiewania własnej twórczości, do bycia sobą na scenie. Kiedy zobaczyłam cztery razy tak, zaczęłam skakać na scenie jak szalona! To były piękne emocje i cudowne zwieńczenie mojej już dziesięcioletniej pracy nad głosem.
Jurorzy zachwyceni potencjałem
- Jak wspominasz oceny i komentarze jurorów?
- Wszystkie komentarze jurorów mam nadal wyryte gdzieś w swojej pamięci. Adam Sztaba był zachwycony, podekscytowany tym, że skoro śpiewam tak w wieku piętnastu lat, to boi się, co to będzie za te dziesięć kolejnych lat. Ela pochwaliła technikę wokalną, ale też umiejętność budowania emocji. Łozo ze łzami w oczach docenił dojrzałość głosu i interpretacji, namawiał, żebym popracowała nad językiem angielskim, bo wtedy nie był on jeszcze najlepszy. No i Kora, która przepowiedziała, że w przyszłości będę pisała i śpiewała swoje piosenki, a jeśli nie będę w stanie ich sama napisać, to przyjdą mi z pomocą wielcy kompozytorzy i że... nie może się tego doczekać. Otrzymałam ogrom pięknych słów, które uskrzydliły mnie na długo. Jestem za to ogromnie wdzięczna.
- Jaką miałabyś radę dla obecnych uczestników „Must Be The Music”?
- Każdy przeżywa takie rzeczy inaczej. Jednak jakiś stres towarzyszy każdemu i nie da się go na pewno odpuścić, chociaż bardzo by się chciało. Na pewno można darować sobie powątpiewanie w siebie. Skoro tam jesteś, to po coś. To dlatego, że pracujesz na sukces od dawna, chcesz się sprawdzić. Wykorzystaj swój czas na maksa i śpiewaj na sto procent. Nie bój się jurorów i ich oceny. To też są ludzie, którzy latami pracowali na swoje osiągnięcia. Mają w sobie na pewno dużo wyrozumiałości i wiedzą dobrze, że wystawienie się na opinię ludzi i to jeszcze w telewizji to naprawdę ogromny stres i wielkie wyzwanie. Jeśli nie uda się przejść dalej, nie karaj się za to. Nie zamykaj się na muzykę. Ćwicz dalej, szlifuj talent, a pewnego dnia w końcu się uda.
Wyświetl ten post na Instagramie
Praca na własny rachunek
- Wiele osób może cię kojarzyć z dubbingu różnych bajek, filmów. Co ci sprawia największą radość w tej pracy?
- Dubbing to wspaniała praca. Daje dużo radości, ale też sporo wyzwań dla głosu. To wcale nie jest taka łatwa praca, jaka mogłaby się wydawać. I szczerze? To w niej najbardziej lubię! Nie ma nudy, cały czas odkrywa się w sobie coś nowego. Do pewnego wieku grałam same kochane, dobre, grzeczne dziewczynki. Pewnego dnia dostałam rolę Zouzy, potem ostrą Brawurkę, za chwilę zadziorną wokalnie Annę z „Krainy Lodu”. Wielobarwność tej profesji podoba mi się najbardziej. I odkrywanie w sobie i swoim głosie przeróżnych barw i emocji.
- Na Instagramie wrzucasz różne covery muzyczne, czy możemy się spodziewać jakiegoś pełnego projektu w niedalekiej przyszłości?
- Covery dodaję, aby mój Instagram muzycznie żył. Natomiast już od ponad roku pracuję nad własnym materiałem, wydałam już trzy single i pracuję nad kolejnymi utworami. Mam nadzieję, że już za rok będę mogła pochwalić się całą autorską płytą.
Wyświetl ten post na Instagramie
„Must Be The Music” od 7 marca w piątek o godz. 19:55 w Polsacie.
Oficjalny profil „Must Be The Music” na Instagramie - @mustbethemusic.polsat