Powrót do akcji
Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale Krzysztof Ibisz spróbował. Po niemal 20 latach ponownie prowadzi teleturniej „Awantura o kasę”. - Zastanawiałem się, jak to będzie, kiedy usiądę za tym kołem. I po prostu jak nagrywaliśmy pierwszy odcinek, to poczułem się jak w domu. Poczułem się jak ktoś, kto nie jeździł na rowerze parę lat, wsiada i jednak potrafi jeździć. To tak organiczne, gdzieś to w ciele wszystko mam - opowiada prezenter.
Kulisy nagrań
Od początku reaktywacji program idzie jak po maśle, niemal bez montażu. - Nagrywamy prawie jeden do jednego. No wiadomo, że zdarzają się jakieś przestoje techniczne, a to światło, to korekta. Natomiast cała rozgrywka, to wszystko idzie jak jeden do jednego - zdradza Krzysztof Ibisz.
- Gramy dwa, trzy odcinki dziennie seriami po kilka dni. Staramy się o higienę pracy, między innymi, żeby w weekendy nie pracować, bo jednak ta praca jest bardzo intensywna. Staramy się, żeby czasem był jakiś dzień przerwy, żeby nam trochę głowa odpoczęła. To wymagające skupienie dotyczy wszystkich osób w każdym naszym departamencie. Od skromnego prowadzącego po światło, komputery czy cały system, który to obsługuje, jest na maksymalnym poziomie. Także operatorzy, którzy tu biegają po planie, bo to są ręczne kamery. Dlatego musimy robić te dni przerwy - wyjaśnia w rozmowie z POLSAT.PL.
Nowi w zespole
W składzie ekipy „Awantury o kasę” pojawili się też nowy element - zespół szybkiego reagowania: - To ludzie, którzy siedzą przy komputerach i jak drużyna rzuca kwotę do licytacji, ktoś to musi błyskawicznie w ułamku sekundy wbić w komputer, bo to się musi wszystko zliczać. Dawniej, to było prostsze, bo te kwoty wpisywały się potem, montażyści godzinami siedzieli i to wklepywali. A teraz robimy to w czasie rzeczywistym, dlatego te kwoty wyświetlają się na dekoracjach - mówi prowadzący.
Nowe odcinki programu „Awantura o kasę” w sobotę i niedzielę o godz. 17:30 w Polsacie.