Anita Sokołowska pochodzi z Lublina. Wychowała się w 10-piętrowym bloku. Czas wolny od obowiązków chętnie spędzała przed budynkiem. Także wtedy, kiedy tradycyjnie obchodzi się śmigus-dyngus. - Wszystkie dzieciaki spotykały się na podwórku, przynosiły sikawki i oblewaliśmy się wodą od stóp do głów. To była najlepsza zabawa - powiedziała w wywiadzie dla „Tele Tygodnia”.
Aktorka dużą wagę przykłada do tradycji. Do wielkanocnego koszyczka zawsze wkłada ozdoby z rodzinnego domu. - Drewniane, mocno już obdrapane z farby pisanki przekazała mi mama. Dzięki nim wspominam czasy, kiedy byłam dzieckiem - opowiada z nutą sentymentu.
Wielkanoc to także czas kulinarnych specjałów. Anita Sokołowska przyznała się, że bardzo lubi ćwikłę, a mama aktorki przekazała jej stary zeszyt z przepisami. - Mój ulubiony to ten na orzeszki z masą kajmakową - zdradza słodki sekret. - Bardzo lubię też ciasto francuskie z jabłkami - dodaje aktorka, którą można także oglądać w roli jurora programu „The Brain. Genialny Umysł”.
Wybranek popularnej artystki pochodzi z Wielkopolski. Anita Sokołowska podkreśla, że świąteczne tradycje Lubelszczyzny i Poznańskiego niekiedy się różnią. Szczególnie, jeśli chodzi o potrawy. Jednak para także tutaj znajduje wspólny język.
Aktorka nie kryje, że cała rodzina kibicuje jej dokonaniom artystycznym. Bliscy dopingują ją i wspierają. Śledzą wszelkie poczynania na ekranie. - Mama zbiera wszystkie wycinki z gazet czy okładki - opowiada Anita Sokołowska w rozmowie z tygodnikiem. Zuza z „Przyjaciółek” podkreśla, że rodzina jest ważna w jej życiu. - W dzisiejszych czasach wiele rzeczy się zdewaluowało, dlatego największą mądrością jest dbanie o rodzinne relacje - podkreśla. - Jestem przekonana o tym, że dobro do nas powraca - uważa Anita Sokołowska.
Michał Pogodowski
„Przyjaciółki” w każdy czwartek o godz. 21:10 w Telewizji POLSAT.
Zobacz także:
Kogo zagra Radosław Pazura w „Przyjaciółkach”?
„Przyjaciółki” uwielbiają robić zakupy. Jakie?
#NEWSKIOSK: Małgorzata Socha znów na salonach
Anita Sokołowska w podwójnej roli w Polsacie
100 powodów, żeby nadal kochać „Przyjaciółki”